Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
64
BLOG

wczorajszy bohater, dzisiejszym wrogiem numer 1

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 11

Dzisiaj chciałbym odejść od polityki krajowej, zwłaszcza, że tu nic nowego. Tusk już wie kiedy będzie zaprzysiężony, Pawlak gada na okrągło, Kaczyński przygotował pozew przeciwko „Gazecie Wyborczej”. Ot i wszystkie wydarzenia. Tymczasem w Gruzji dzieją się rzeczy niesamowite i mrożące krew w żyłach.  

Sceny, które mogliśmy zobaczyć były rzeczywiście przerażające. Policja przy użyciu siły rozpędziła tysiące demonstrantów, a demonstracja co jest bardzo ważne była legalną. Widzieliśmy też przerażona twarz dziennikarza stacji komercyjnej, który relacjonował widzom sytuację już po wtargnięciu mundurowych do gmachu telewizji. Opozycja gruzińska ma oczywiście sobie wiele do zarzucenia, ale to oczywiście szczegół. Nic nie może usprawiedliwić takich metod i takiej arogancji wobec prawa, oraz demokratycznych zasad praworządnego państwa. Wobec takiemu postępowaniu prezydenta Saakaszwiliego powinien zaprotestować solidarnie cały świat Zachodu. Sympatie polityczne winny zejść na drugi plan.  

Jeszcze bardziej bezczelną wydaje się dzisiejsza odpowiedź Saakaszwiliego na żądania opozycjonistów, którzy domagali się przyspieszonych wyborów prezydenckich. Prezydent Gruzji ogłosił, że odbędą się one… na początku stycznia! Mając na uwadze fakt, że jedynymi mediami są dzisiaj już tylko publiczne, przez najbliższe dwa tygodnie jest wprowadzony stan wyjątkowy, a od końca grudnia do początku roku mamy czas świąteczno- noworoczny, to trzeba przyznać, że Saakaszwili ma tupet.   

Jest w tym wszystkim jeszcze jedna przykra sprawa. Po raz kolejny dzisiaj mogliśmy zobaczyć triumfującą twarz Kremla, która ustami jednego ze swoich ministrów mówiła zachodnim dziennikarzom, „tak właśnie wygląda demokracja po gruzińsku”. Nie da się kryć, że Rosja ma powody do zadowolenia. Dlatego tym bardziej musi być reakcja Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Także z tego powodu, że Gruzja jest strategicznym krajem w tamtym rejonie, dzięki swojemu położeniu. Prozachodnia, ale też demokratyczna Gruzja to interes także Polski.

Chcę jednak spróbować spojrzeć na problem całościowo, nie ograniczając się do przypadku Gruzji. Jak to się dzieje, że wczorajsi rewolucjoniści i bohaterowie tłumów tak szybko okazują się wrogami numer 1? Bo Saakaszwili nie jest odosobniony. Czy nie podobnie było w Polsce z Lechem Wałęsą? A przykład Ukrainy i Wiktora Juszczenki? To już nie przypadek, to reguła. Wszystkich tych polityków do władzy doprowadziły tłumy, wiece i swoiste rewolucje. Droga była dłuższa( jak w przypadku Wałęsy), albo krótsza( jak u Saakaszwiliego), ale efekt ten sam. Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy tych wszystkich polityków, to prozachodnia retoryka. Wszędzie świat Zachodu był za, a Rosja przeciw. Wszędzie też ostatecznie do władzy wracali komuniści, w takim, lub innym wydaniu. Przyjrzyjmy się tym trzem postaciom.  

Historię Wałęsy wszyscy znamy, ale tak w telegraficznym skrócie. Po dziesięciu latach walki doprowadza do rozmów przy Okrągłym Stole. Rok później wygrywa wybory prezydenckie uzyskując ponad 74% głosów w II turze. Pierwsze protesty mają miejsce już za czasów gabinetu Olszewskiego i słynnej wojny na górze. Jego decyzją Sejm I kadencji zostaje rozwiązany, a do władzy dochodzi SLD już w 1993. Ostatecznie przegrywa z postkomunistą Kwaśniewskim w 1995 i odchodzi w niebyt polityczny.  

Wiktor Juszczenko obecny prezydent Ukrainy wydaje się podążać drogą Wałęsy. Najpierw na fali pomarańczowej rewolucji wygrał w wyborach prezydenckich, pokonując Janukowycza. Rok później rewolucjoniści przegrywają wybory parlamentarne. Po tegorocznych za sprawą Julii Tymoszenko odzyskują władzę, ale formacja prezydenta ponosi klęskę.

Michał Saakaszwili wiele lat funkcjonował w polityce. Był nawet ministrem sprawiedliwości u Szewardnadze, aby w 2001 zrezygnować z tej funkcji. Zakłada własne ugrupowanie. Występuje przeciwko byłemu pryncypałowi. W listopadzie 2003 wraz z Zurabem Żwanią przewodzi tzw. rewolucji róż która doprowadziła 23 XI 2003 do bezkrwawego obalenia prezydenta Eduarda Szewardnadze. W kolejnych wyborach prezydenckich w styczniu 2004 roku rozgromił przeciwników, uzyskując ponad 96% głosów. Dzisiaj doprowadził Gruzję na skraj wojny domowej.

Bez wątpienia w każdym z tych trzech przypadków mamy do czynienia z charyzmatycznym liderem i indywidualnością. Osobą, która mówiła językiem zwykłych ludzi i działała w ich interesie, aby po dostaniu się do władzy zapomnieć o własnych obietnicach i powrócić do metod poprzedników. Mam wrażenie, że przyczyn takiego postępowania należy się dopatrywać, mówiąc kolokwialnie w tym, że wszystkim tym panom w pewnym momencie po prostu „odbiło”. Dostali ogromne poparcie od społeczeństwa i poczuli się niczym królowie. Przestali się liczyć ze wszystkimi, a nadmiernie zaufali własnej intuicji i własnemu osądowi. Tak się chyba dzieje kiedy Pan Bóg kara najstraszliwszą karą, jaka może spotkać polityka. Otóż karze grzechem pychy. A tego ludzie nienawidzą, nie zapominają i nie wybaczają.

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka