Dzisiaj wszyscy o expose, kontrexpose, o Donaldzie Tusku, jego Gabinecie Drętwych Teoretyków itede. Ja dla odmiany chciałem o czym innym, chociaż poniekąd nawiązanie będzie.
Część maruderów biadoliła, że prezydent nie zasiądzie w swoim sejmowym fotelu podczas expose nowego premiera. Według mnie żadna strata, pewnie obejrzy je sobie dzisiaj w nocy, albo w najbliższym terminie. Poza tym nie wiem, czy by nie przysnął przy nim. Jednak nieobecność na Wiejskiej nie jest spowodowana bynajmniej jego lenistwem, ale ważną wizytą zagraniczną w Gruzji. Temat jest chyba celowo(?) i konsekwentnie przemilczany przez wszystkie media, ja natknąłem się na niego jedynie w jednym(!) wydaniu wiadomości RMF FM( chociaż muszę przyznać z ręką na sercu, że nie zdążyłem dojechać z egzaminu na „Fakty”, ani tym bardziej „Wydarzenia”).
Tymczasem z tych nielicznych informacji, które do nas dochodzą można chyba śmiało zaryzykować tezę, że prezydent Kaczyński odniósł w Gruzji sukces. Z tych nieoficjalnych ciągle wynika, że prezydentowi udało się przekonać Saakaszwiliego do przywrócenia na wizję komercyjnej i co nie bez znaczenia opozycyjnej stacji telewizyjnej, która została zamknięta pod pretekstem stanu wyjątkowego. Pisałem o tym w moim poście z 8 listopada „wczorajszy bohater, dzisiejszym wrogiem numer 1”.
Jeżeli mediacje prezydenta zakończą się pełnym sukcesem to powinno być to uznane za ważne wydarzenie, ponieważ niebagatelnie ma to znaczenie dla wizerunku Polski( który rzekomo Kaczyńscy i PiS tak bardzo psują). Do tej pory nic o tym, co o konflikcie w Gruzji myśli premier i szef MSZ nie usłyszałem. A przecież Gruzja jest dla nas bardzo ważnym partnerem i w interesie Polski leży, aby pozostawała ona poza mackami Rosjan. Tymczasem w swoim expose Tusk już zapowiedział, że w sprawie tarczy antyrakietowej będzie się konsultował z Rosjanami, jakby oni mieli tu cokolwiek do gadania. Słusznie mu to wytknął w swoim pytaniu, zadanym dosłownie kilkanaście minut temu Antonim Macierewicz. Znamienne jest też ciągłe gadanie Tuska o tym, że polityka wobec Amerykanów była zła, bo podobno zbyt miękka.
Polska musi aktywnie walczyć o swoją pozycję na arenie europejskiej. Rosja nigdy w historii nie była( no może poza Wojną Północną na początku XVIII wieku, zresztą wtedy też nas oszukała) nie jest i obawiam się, że nie będzie już przyjacielem Rzeczpospolitej( od dzisiaj bez numerka). Do wyboru są więc dwa kierunki polityki wobec niej. Symbolicznym ojcem chrzestnym pierwszego jest Aleksander Kwaśniewski, który robił to na kolanach, jeździł na defilady z okazji zwycięstwa Rosjan( bo nie Polski, która tylko pozornie odzyskała niepodległość) nad Niemcami w II Wojnie Światowej. Efektów z tego nie było żadnych poza tym, że Kwaśniewski kilka razy uścisnął rękę Putinowi. Drugi kierunek zaproponował Lech Kaczyński. To twarda rozmowa z Rosjanami, bez niepotrzebnych kompleksów. Owszem i tutaj efektów wielkich nie ma, ale przynajmniej zachowujemy honor, oraz możemy ten fakt próbować wykorzystać, aby stać się liderem w Europie Środkowowschodniej, bo nie tylko nasze stosunki z Rosją w tej części Europy pozostają dalekie od braterskich.
Aby jednak prowadzić politykę w stosunku do Rosji w tym drugim kierunku jest jeszcze jedna rzecz istotna. Nie wystarczy sama aktywność i dobre stosunki z państwami UE. Potrzeba do tego jeszcze wsparcia Amerykanów, bo przecież na Niemców nie mamy co liczyć. Nicolas Sarkozy na stanowisku prezydenta Francji to dodatkowy atut w tej grze. Bo Sarkozy w przeciwieństwie choćby do swojego poprzednika chce być przyjacielem Ameryki, a także nie boi się skrytykować Putina. To daje wielką szansę na nową linię i nową oś w polskiej polityce zagranicznej, którą od dziś powinna być Warszawa- Waszyngton- Paryż- Londyn.
Tylko, że moja zdanie ma w tej sprawie niemal zerowo znaczenie. Kluczowym jest postawa trzech osób: prezydenta, szefa MSZ i oczywiście premiera. Prezydent wydaje się podobnie jak ja to przedstawiłem widzieć pozycję Polski. Niestety po dzisiejszym expose mam wrażenie, że Tusk podobnie jak w kraju chce i zagranicą stosować swoją ulubioną maksymę "usłyszysz ode mnie, co chcesz usłyszeć”. W ten sposób ani pozycji, ani szacunku nie uzyska.
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka