W kampanii Platforma zapowiedziała, że tanie państwo będzie priorytetem. Deklarację w wywiadzie dla „Wprost” już po wyborach podtrzymał Grzegorz Schetyna. Z tego PO w żadnym razie nie zrezygnuje. Dzisiaj Tusk przystąpił do realizacji powyborczych deklaracji. Ktoś powie, że dobrze. Owszem tylko, że przy okazji wystawia nienajlepszą opinię Polsce.
Hasła „taniego” państwa jest na wskroś populistyczne i zupełnie nie oddające problemów, z którymi polski rząd rzeczywiście powinien się zmierzyć. Populizmu jak mi się wydaje Polacy mają w zapasie na co najmniej dwie najbliższe dekady, więc nie starajmy się ich przekonać, że są w błędzie, bo i po co? Jeżeli rzeczywiście gdzieś szukać oszczędności w administracji państwowej to nie w tak spektakularny i zarazem groteskowy sposób. Chcecie oszczędności? Nic prostszego, można polikwidować wszak jest pełno agend rządowych podległym wszystkim, od premiera po ministra środowiska.
Generalnie jednak nie ma się, co oszukiwać, administracja ma być przede wszystkim sprawna, tania w drugiej kolejności. Takie mam przynajmniej zdanie na ten temat. Co mi po najtańszej nawet administracji, kiedy będę musiał stać przez rok w kolejce po odbiór dowodu, że poprzestanę tylko na najbardziej banalnym przykładzie. Macie Państwo ochotę na takie „oszczędności”? Ja nie. Dlatego premiera i rząd będę rozliczał nie z tego o ile sobie obetną budżet, ale z tego jak będą sprawni. Rzecz jasna wszystko musi mieć swoje granice nie chodzi od razu, że państwo ma przejadać miliardy złotych na czekoladki i prezenciki dla rodzin pracowników, aby ci nie wpadali w depresję.
Aby nie pozostać gołosłownym odwołajmy się do dwóch konkretnych przykładów. Tusk zapowiedział, że na spotkania będzie leciał czarterowanymi lotami. Koniec z wynajmowanym dla premiera specjalnym samolotem. Brzmi dobrze( ale ten Tusk jest skromny facet!) tylko jeżeli przyjrzeć się bliżej to już nie jest tak wesoło. Przecież premier nie przerwie rozmowy w pół zdania, bo samolot odlatuje za kwadrans. A w jaki sposób może zostać bardziej oficjalnie na lotnisku przyjęty? Co z jego bezpieczeństwem? Nie wiadomo, a to nie koniec długiej listy problemów. BOR będzie miał zadanie utrudnione, sam Tusk w delegacje latał nie będzie, a to będzie oznaczało dziesiątki biletów. Zaś jeżeli nie zdąży na lot to i tak będzie musiał wynająć specjalnie na jeden lot samolot. Jakby tego było mało samoloty rządowe, które od dzisiaj będą w „odstawce” muszą i tak koniecznie wykonać określoną ilość godzin w niebie. Będą więc woziły powietrze. Koniec z końców okaże się, że zamiast oszczędności będą kłopoty i większe koszty.
Natomiast wicepremier Pawlak oszczędza tak jak to lubi, na samochodach. Kiedy kilkanaście lat temu został Prezesem Rady Ministrów przesiadł się do poloneza. Po latach wyszło, że pod maską był inny silnik, a w środku drożej niż w niejednym mercedesie. Dzisiaj natomiast Pawlak nie korzysta z rządowych samochodów i uznaje to za normalne.
Mnie przyznam szczerze takie praktyki ani nie wzruszają, ani ich nie uważam za normalne. Ot, po prostu zwykła błazenada. Pal licho jednak moje zdanie, w końcu co ono ma tu do rzeczy? Zastanówmy się, co myślą sobie o nas inne kraje, wszak na ich zdaniu tak bardzo zależy Tuskowi. Otóż na Zachodzie politycy zarabiają kilkakrotnie więcej niż w Polsce, jeżdżą lepszymi samochodami i mają dodatkowe apanaże. Czy Tusk wzbudzi podziw wysiadając z rejsowego samolotu? A Pawlak zasłuży na szacunek zapieprzając swoją hybrydową toyotą, zamiast rządowej lancii? Raczej niekoniecznie, za to obiekt do kpin gotowy.
Od początku jednak, kiedy miała miejsca ta szopka z przyjazdem ministrów na zaprzysiężenie autobusem miałem wrażenie, że tak to będzie wyglądało. Dajmy spokój politykom. Nie doprowadzajmy do takich śmieszno- żenujących sytuacji. Bo przecież gdyby ludzi to nie obchodziło, to czy Tusk robiłby sobie na siłę trudności? Niech politycy pracują, a rozliczajmy ich nie za to, czy wystawna kolacja w jakimś celu dyplomatycznym kosztowała 5 więcej, czy 5 mniej złotych. Na koniec swego expose Tusk cytował Norwida „wolni ludzie, tworzyć czas!”. Więc niech go tworzy, bo na razie walczy z wyimaginowanymi problamami.
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka