Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
86
BLOG

odrzucam konserwatyzm "mięczaków" z PO

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 18

Słowo „mięczak” ma oczywiście zabarwienie pejoratywne, ale bynajmniej nie jest obraźliwe. Dla tych co nie wiedzą, „mięczakami” nazywała Margaret Thatcher tych polityków własnej partii, którzy krytykowali ją za zbytni radykalizm, sami zaś zastąpiliby go dotychczasowym minimalizmem, co wcześniej prowadziło brytyjskich torysów do porażek. Takich konserwatywnych „mięczaków” mamy też na polskiej scenie politycznej, a kapitalnie objawiają się w dwóch obecnie najważniejszych politykach PO z ich prawego skrzydła, czyli Komorowskim i Gowinie. Ten drugi dzisiaj na łamach Dziennika (tekst Gowina) opublikował swoisty manifest „mięczaków”.  

w sprawach światopoglądowych cisza 

Gowin dzięki polskim mediom staje się powoli ikoną konserwatyzmu na naszej scenie politycznej. Tymczasem sam wraz z Komorowskim odcina się jak może od prawicowych haseł. W sprawach światopoglądowych chce zachowania status quo, bo obawia się o „kolejną wojnę ideologiczną”. Ponadto jest przeciwnikiem matury z religii i wprowadzenia z niej oceny do średniej. Tutaj ta sama troska. Jakże na rękę musi być takie zachowanie liberałom i lewakom, którzy właśnie rozpoczynają krucjatę( o czym pisałem wczoraj). W ten sposób „mięczaki” odbierają sobie prawo głosu i oddają swój czas przeciwnikom, którzy z pewnością zrobią z tego prezentu użytek. Jestem w stanie się zgodzić na obecny stan rzeczy, ale jeżeli liberalno- lewacki front prosi się o pojedynek to nie można im go odmawiać. Rzecz jasna w tym czasie nie należy odkładać pozostałych spraw, ale nie widzę powodu, aby oddawać walkowerem inicjatywę. Gowin i Komorowski nie chcą tego zrozumieć.  

program populistycznego minimalizmu 

O najtrudniejszych sprawach milczą. Nie chcą silnego państwa. Nie chcą walki z biurokracją. Nie chcą obniżać podatków. Przeraża już samo hasło rzucone przez Gowina, które ma charakteryzować istotę zmian, czyli „zaufanie”. Halo, panie pośle, kampania wyborcza się skończyła! Jedynym w zasadzie konserwatywnym punktem jest decentralizacja. Tylko, czy w Polsce przyszedł już czas na pójście tak daleko jak w Stanach Zjednoczonych( gdzie władza skupiona jest w stanach często porównywalnych wielkością z Polską). Bo podoba nam się to, czy nie, ale to tutaj na poziomie lokalnym wciąż szaleje korupcja, a lokalne układziki są na porządku dziennym. Nie mam takiego zaufania do samorządów, żeby jeszcze bardziej zwiększać ich w końcu nie tak małe kompetencje. Z ułatwieniami w przepisach jestem w stanie się zgodzić, a nawet przyklasnąć. Zobaczymy jednak jak pójdzie w realizacji. No i czy rzeczywiście to wystarcza na ambitny program? Gowin tak właśnie twierdzi o swoim projekcie, który zarysował! Pan poseł wspomina coś jeszcze o polityce parorodzinnej i to niby ma zapewnić obniżka cen mieszkań dla młodych małżeństw. Oryginalny punkt widzenia. Informacja skąd pewność, że ich obniżka wpłynie na większą dzietność pozostaje tajemnicą samego posła PO. Jest jeszcze walka z korupcją. Podobno Ziobro z Kamińskim się skompromitowali. Ale jak lepiej z nią walczyć Gowin pomysłu nie ma. Proponowany program to naprawdę żadna rewolucja, a raczej populistyczne zawołania, z których na siłę próbuje się stworzyć jakiś poważny program polityczny.  

mniej słów, więcej czynów 

Program zarysowany przez Gowina jest dalece niewystarczający i niezadowalający. Nie przynosi przełomu w praktycznie żadnej dziedzinie życia społecznego, a totalna decentralizacja to chyba w dzisiejszym stanie rzeczy niezbyt szczęśliwa idea. Niemniej nie mam wątpliwości, że to, co proponuje Gowin jest znacznie lepsze od tego, co będzie czynił gabinet Tuska. Szkoda tylko, że skoro poseł z Krakowa ma taką eksplozję pomysłów w głowie i tak mu zależy na lepszej Polsce, a wszystko jest generalnie takie proste, że nie podjął się objęcia MEN- u. A nie zrobił tego, bo jak sam nieoficjalnie przyznawał nie chciał być wpuszczony na minę do trudnego resortu. Jednym słowem bał się, że przegra. Tak nie postępują konserwatyści z misją. Komorowski został marszałkiem Sejmu. Funkcja wygodna w sumie dla niego, bo znów może omijać szerokim łukiem drażliwe tematy, mając wymówkę „apolityczności stanowiska”. Dlatego właśnie „mięczaki” z PO nic nie osiągną. Bojąc się podjęcia ryzykownych zadań nigdy po kryjomu nie dojdzie się na szczyt.  

Gowin pewnie sprawdziłby się jako burmistrz bogatego miasteczka. Komorowski nawet pasuje do Parlamentu, chociaż może bardziej do Senatu. Ale to wszystko. Na pewno ci panowie nie są i nie powinni się stać liderami konserwatystów na polskiej scenie politycznej. Bo jedyne, co mogą zrobić z tym nurtem to go na długie lata pogrążyć.   

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka