do polityków i sympatyków PO: przestańcie insynuować!

Z medialnego wrzasku ostatnio coraz ciężej idzie przekopywanie się do faktów przez morze domysłów i słów rzucanych na wiatr bez pokrycia. Każda nawet najdurniejsza informacja, która może stać się okazją do „walnięcia” w PiS jest z radością podchwycona i z miejsca staje się newswem. Spróbujmy wyręczyć dziennikarzy i uporządkować wydarzenia.  

insynuacje zamiast dowodów 

Przez ostatnie dwa lata rządów PiS mieliśmy okazję niejednokrotnie słyszeć jak to Platforma się brzydzi pomówieniami, które rzekomo stosuje partia Kaczyńskiego. Dzisiaj PO dla udowodnienia swojej absurdalnej tezy o niegodziwościach PiS-owskiego wymiaru sprawiedliwości jest gotowa zrobić wszystko i rzuca pomówienia na prawo i lewo, a wystarcza fakt posiadania legitymacji PiS. Nad wyraz często tajne informacje z prokuratury trafiają do „dziennikarzy śledczych”. Gdy zdarzyło się to kilkakrotnie za czasów rządu Kaczyńskiego politycy PO okazywali święte oburzenie. Ale jak słusznie zauważa Michał Karnowski w Polsce mamy krótką pamięć. Klasycznym przykładem jest sprawa „gwoździa” Ziobry, o której opinię publiczną poinformowało wczoraj RMF. Informację potwierdziła prokuratura. Dzięki temu zabiegowi Ćwiąkalski nie musiał urządzać konferencji prasowej, a wyszło na to samo. Także dzisiejsze stwierdzenie premiera, że „w CBA wszystko nie grało” wpisuje się w ton insynuacji. Szczególnie nagminnie nadużywają ich Pitera, Chlebowski i sam Tusk. Chciałbym przypomnieć, że mimo upływu 50 dni od zaprzysiężenia gabinetu, PO nie przedstawiło choćby jednego przykładu nadużywania przez PiS prokuratury, czy służb, ani obchodzenia prawa. Ciekawe, co będzie dalej.  

Kaczmarek brzytwy się chwyta 

Kaczmarek ponownie staje się wiarygodny dla mediów. Wszyscy jakby coraz mniej pamiętali, że chyba nikt tak jak on nie potrafi bezczelnie kłamać. Kaczmarek więc wykorzystuje sytuację i rzuca oskarżenia. Najmocniejszy atak jest rzecz jasna wymierzony w Zbigniewa Ziobro, którego musi szczerze nienawidzić. Najgorszy szef MSW w całej historii Polski od 1989 roku zarzuca mu polityczne wykorzystywanie stanowiska( co przypomnijmy nie przeszkadzało mu przed wybuchem afery, gdy był ministrem, a wcześniej zastępcą w resorcie sprawiedliwości). Tutaj także brakuje dowodów. Kaczmarek podobno nie może ich podać opinii publicznej ze względu na tajemnicę państwową, albo śledztwa. W każdym razie ogranicza się do pomówień. Przy okazji podejrzenia kieruje też na prezydenta i premiera, którzy mieli wiedzieć więcej niż powinni. Być może niedługo Kaczmarek przypomni sobie kolejne rewelacje. Ja osobiście jestem odporny na słowa wypowiadane przez tego pana. Nie wierzę w ani jedno. Jeżeli kogoś kilkakrotnie w związku z tylko jedną sprawą przyłapano na kłamstwie to zaufanie takiej osoby leży w gruzach. Warto sprawdzić jedną rzecz, która zapewne po raz kolejny potwierdzi, że Kaczmarek robi wszystko, aby szerokim łukiem omijać prawdę. On twierdzi, że Ziobro zaraz po tym jak się dowiedział o śmierci Blidy kilkanaście razy do niego dzwonił. Były minister sprawiedliwości zaprzecza. Nic prostszego jak sprawdzić bilingi. Kaczmarek razem ze swoim przyjacielem Kornatowskim robił rzeczy, za które powinien ponieść odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale i karną. Można mieć żal do Jarosława Kaczyńskiego, że w ogóle ich powołał na stanowiska, ale trzeba mieć szacunek za to, że potrafił błyskawicznie ich wyeliminować i nie ukrywać prawdy przed opinią publiczną, zwalniając ich np. ze względów osobistych. W historii III RP takie zachowania były na porządku dziennym.  

komisje prawdy? 

PO razem ze swoją pozakoalicyjną przystawką( LiD) przeforsowały wygodny dla siebie zakres pracy komisji śledczej potocznie nazywanej ds. tragicznej śmierci Blidy. Mnie denerwuje robienie z tej pani męczennicy. Jej śmierci natomiast nie uważam za tragiczną. Popełniła samobójstwo i była do tego przygotowana. Nikt niewinny nie strzela sobie w głowę tylko dlatego, że przychodzi ABW. Nikt niewinny nie trzyma specjalnie na taką „okazję” pistoletu w szafce łazienki. Dlatego nawet najbardziej histeryczne wystąpienie na mównicy sejmowej Kazimierza Kutza nie przekona mnie, że białe jest czarne. Także przedwczorajszych słów mecenasa rodziny Blidów Leszka Piotrowskiego o tym, że Kaczyńskich i Zbiorę należy postawić przed Trybunałem Stanu nie należy traktować poważnie. Piotrowski to nie wyrocznia, a cwany adwokat, który zresztą oprócz idealnie pasujących do telewizyjnej „setki” słów nie przekazał żadnych dowodów na potwierdzenie swojej opinii. I jego wiąże jakaś tajemnica. Jestem absolutnie przekonany, że oprócz spektaklu medialnego czeka nas absolutna klęska koalicji PO- LiD- PSL podczas prac komisji. Zwłaszcza, że niespecjalnie wiadomo, co ma być badane. Jak Blida strzeliła sobie w łeb? Czy zatem jedynym wnioskiem będą zarzuty dla nieszczęsnej funkcjonariuszki ABW, która chciał dać na koniec pobytu Blidy na wolności dać jej trochę prywatności w toalecie?  

Druga z komisji powstała, by zbadać rządy PiS. To ostatnia szansa na potwierdzenie przez Platformę ich tezy o państwie zamordyzmu z zastraszanymi obywatelami, usłużnymi prokuratorami i skrajnie upolitycznionymi służbami, które rzekomo miało miejsce za rządów PiS. Nie wiem jak Państwo, ale ja czekam na dowody. Skończył się czas insynuacji i labiedzenia o braku dostępu do służb. Dzisiaj Tusk wespół z Ćwiąkalskim i Piterą mają wszystko. Jestem przekonany, że jeżeli następne 2- 3 miesiące dalej będą owocowały jedynie insynuacjami to PiS powróci na pierwsze miejsce w sondażach opinii publicznej.