Pamiętam taką scenkę z lekcji języka angielskiego. To była chyba trzecia klasa gimnazjum. W pewnym momencie wywiązała się dyskusja o WOŚP i Owsiaku. Ośmieliłem się powiedzieć, że mam mieszane uczucia co do tej inicjatywy i nie wspieram jej finansowo. Pamiętam wręcz zgorszenie(!) mojej nauczycielki, która jak mniemam w duchu posądzała mnie o zawiść do tego „wspaniałego człowieka”, a na forum grupy wyraziła swoje poglądy w tylko nieco delikatniejszy sposób. Otóż osobiście denerwują mnie takie zachowania i dlatego choć jestem przekonany, że wielu się to nie spodoba chcę podjąć próbę rozprawy z mitem Owsiaka- bohatera.
potrzeba wzorców
Bardzo potrzebujemy bohaterów. Zamiast szukać ich wśród najbliższych my podziwiamy tych „niedostępnych”, czyli aktorów, piosenkarki, czy piłkarzy. A kiedy się okazuje, że nasze wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością( bo aktor jest w prawdziwym życiu inny niż bohaterowie z granych przez siebie ról) z miejsca staje się wrogiem publicznym( polecam świetny artykuł w styczniowym „Filmie” o Russelu Crowe). Na potrzeby mediów kreuje się w Polsce takie wzory. Jednym z nich jest od kilkunastu lat Jurek Owsiak. Wygodny to zresztą wzorzec dla mediów skoro zachęca młodzież do działania słowami „róbta, co chceta”. O Owsiaku panuje zmowa milczenia- broń Boże powiedzieć o nim coś złego! Dlatego nie słyszałem jeszcze z ust jakiekolwiek ważniejszego polityka słów choćby zawahania. Owsiak jest cacy i wara od niego!
„Polacy mają wielkie serca”
Takie, bądź bardzo podobne słowa padły we wszystkich dzisiejszych gazetach, jesteśmy też stale bombardowani tą naszą „dobrocią” w radiowych i telewizyjnych serwisach informacyjnych. Wielkość naszych serc przejawia się- a jakżeby inaczej- ilością zebranych pieniędzy podczas akcji. Dlatego wczoraj każdy obowiązkowo musiał wrzucić coś do puszki Owsiaka- nieważne ile, ważne, że wrzucił- żeby później móc z poczuciem spełnionego dobrego uczynku zapytać z dumą znajomego, czy on już też „pomógł dzieciom”. I jeszcze te serduszka( im więcej tym lepiej) przyklejane w najbardziej widocznych miejscach, aby móc chociaż przez chwilę poczuć się „lepszym” od tych, u których jeszcze nie da się zaobserwować „odruchu serca”. Gdy jest to nasz znajomy to można nawet poczynić mu uwagę, albo przynajmniej pochwalić się swoją hojnością. Politycy też mają okazję „błysnąć”. W porannym programie Rymanowskiego Kalisz( LiD) i Kalinowski( PSL) już mieli przylepione do marynarek znaczki Owsiaka. To jednak nic w porównaniu z błazenadą premiera rządu Rzeczpospolitej, który osobiście(!) kwestował, aby załapać się do wieczornych serwisów informacyjnych. Ale pomijając tego rodzaju „wyczyny” zadajmy sobie pytanie, czy biorąc udział w corocznej akcji Owsiaka pomagamy rzeczywiście chorym dzieciom, czy też zaspokajamy własne sumienia. A na marginesie chciałbym polecić bardzo dobry wczorajszy wpis Łukasza Foltyna, z którym jak rzadko kiedy się zgadzam.
dlaczego nie wpłacam na WOŚP
Z kilku powodów. Przede wszystkim nie czuję potrzeby udowadniania komukolwiek własnej wrażliwości. Więc nawet jeżeli daję potrzebującym pieniądze to nie po to, aby się tym chwalić na prawo i lewo, aby mnie ktokolwiek za to podziwiał. Poza tym mam inne wątpliwości. Chociaż ich nie budzi samo przeznaczenie kwestowanych pieniędzy- pomoc ciężko chorym dzieciom, to jednak jak dobrze wiemy idzie na to zaledwie jakaś część. Ile milionów kosztuje organizacja tej imprezy? Ile milionów kosztuje organizacja przystanku Woodstock? Ile milionów przeznaczanych jest na roczne pensje dla pracowników fundacji i samego Owsiaka? Ile milionów zabierze państwo z podatków? Ile może już nie milionów, ale z pewnością dziesiątek, a może i setek tysięcy jest corocznie kradzionych przez „wolontariuszy”? Do tego dochodzą wątpliwości z rozliczaniem pieniędzy, które już kilkakrotnie podnoszono. Z tych właśnie powodów i wątpliwości nie wrzucam pieniędzy do puszek Owsiaka.
organizator i showman
Każda kolejna impreza ma przynosić niespodzianki i nowe atrakcje. Takie choćby jak ta tegoroczna, czyli przelot po Polsce kilku tysięcy kilometrów przez pana Owsiaka( co oczywiście znacząco zwiększa koszty imprezy). Nie miejmy wątpliwości Jerzy Owsiak robi wszystko, aby znajdować się w centrum wydarzeń dzięki tej imprezie. W tym roku finał transmitowała już oprócz telewizji publicznej także stacja Waltera. Owsiak nie próżnuje i już dzisiaj na konferencji prasowej wybiegał w przyszłość, marząc o tym, że za rok będzie z nim także Polsat. To właśnie talenty organizatora i showamana sprawiły, że akcja WOŚP okazała się takim sukcesem. Nie mylmy jednak tego z heroizmem, czy nadzwyczaj dobrym sercem pana Owsiaka. Bo, czy jest to multimilioner, który ciężko zarobione pieniądze teraz oddaje chorym dzieciom? Nie, on daje pieniądze, ale nie swoje, a tych z Państwa, którzy mu je wpłacacie. Dodatkowo dzięki organizacji tej imprezy żyje z tych pieniędzy przez najbliższy rok.
Żeby było jasne. Nie odmawiam mu prawa do tego, jednak ciężko to nawet nazwać działalnością charytatywną, a jest to jedynie sposób na życie. Nie kwestionuję też autentycznego, pozytywnego zaangażowania wielu młodych ludzi w tą akcję. I chyba to są najwieksi bohaterzy tego dnia, którzy cały zazwyczaj zimny styczniowy dzień spędzają, aby pomóc chorym rówieśnikom. Nie wiem jednak w czym jest lepszy Jerzy Owsiak( którego nie znamy przecież z życia codziennego, a obserwujemy jedynie raz do roku) od ciężko pracujących i uczciwych lekarzy, nauczycieli, polityków, czy murarzy. Od po prostu praca jak inne, tylko, że w blasku kamer i lepiej płatna. Czy to wystarczający powód, aby ochrzcić Owsiaka mianem bohatera narodowego?
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka