PiS jako skrajna lewica gospodarcza, Platforma jako jej rynkowe przeciwieństwo. PiS jako partia odrzuconych, przegranych nieudaczników z prowincji, PO jako wielkomiejska inteligencja. PiS jako partia zacofanego ciemnogrodu, PO jako europejska, nowoczesna formacja. Taki obraz lansuje część mediów. Bo Polacy tak powinni myśleć i tak właśnie wielu z nich postrzega rzeczywistość. Toteż pozornie nie powinna dziwić radość biznesu z triumfu formacji Tuska. Dlaczego więc ta teza nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością?
hołd pracodawców
W minionym tygodniu odbył się I Kongres Pracodawców. Sala nabita po brzegi, a w pierwszych rzędach tuzy polskiej polityki: Mazowiecki, Bochniarz, Palikot i sam premier Tusk. Nie ma, co o tym przedsięwzięciu się rozpisywać, bo i nic ciekawego, ani istotnego nie wydarzyło się. Piszę o tym tylko ze względu na jeden filmik, który został pokazany na Kongresie, a który został zrobiony jak słusznie dzisiaj zauważył Jacek Karnowski w swoim programie „Puls tygodnia” według standardów wziętych rodem z propagandówek PRL. O PiS powiedziano wszystko, co najgorsze, by sala mogła produkcję wynagrodzić gromkimi brawami. Później zaś na mównicy zobaczyliśmy samego Dobalda Tuska. Filmik był naprawdę żenujący i gdyby ktokolwiek zrobił coś takiego za rządów PiS od razu zostałby okrzyknięty „sługusem” rządu. Ale czasy inne, a rządzi Partia Miłości.
5 rynkowych ustaw za rządów PiS
Platforma jeszcze będąc w opozycji, a także podczas kampanii wyborczych miała standardową odpowiedź na jakiekolwiek sukcesy gospodarcze za rządów PiS- „w gospodarce jest tak dobrze dlatego, że się nią nie zajmujecie”. Gdybym chciał uderzać populistycznie napisałbym, że PO również nie powinna się gospodarką zajmować, bo od kiedy rządzą indeksy na giełdzie lecą na łeb, na szyję. W takie nuty uderzał jednak nie będę, a zajmę się przypomnieniem tego, co udało się zrobić PiS.
Uprzedzając z góry ataki nie twierdzę, że PiS zrobił wszystko, co można było. Nie twierdzę, że pracodawcy powinni ich nosić na rękach. Natomiast pamiętam z kim Kaczyński był zmuszony rządzić oraz ile miał czasu na zmiany. Bilans więc nie jest może imponujący, ale na pewno też twierdzenie jakoby PiS był etatystyczną lewicą jest dalekie od prawdy, zwłaszcza jeżeli przyjmiemy, że ważniejsze od słów są czyny.
O 5 cięciach w podatkach powiedział wczoraj w Poznaniu wiele ciekawych szczegółów były wiceminister skarbu Paweł Szałamacha na pierwszej konferencji w ramach „Akademii IV RP” zorganizowanej przez Młodych Konserwatystów. Ja ograniczę się jedynie do ich wymienienia: 1) ulga prorodzinna umożliwiająca odliczenie od podatku za każde dziecko ponad 1200 złotych; 2) obniżka składki rentowej; 3) odmrożenie progów PIT, które zostały zamrożone za początków rządu Millera SLD-PSL; 4) zniesienie podatków od spadków i darowizn; 5) spłaszczenie stawek podatkowych od 2009 roku do 18 i 32%
jaka jest oferta Platformy?
Na to pytanie ciężko odpowiedzieć. Wiele razy pisałem o niezdecydowaniu i ciągłej zmianie zdania. Jak na razie jedyne konkrety jakie znamy to: podtrzymanie spłaszczenia stawek podatkowych od 2009 roku i powołanie podkomisji Przyjazne Państwo. Pierwszą z tych decyzji, ogłoszoną ustami ministra finansowych Jacka Rostowskiego należy pochwalić. Wprowadzenie podatku liniowego przy jednoczesnym zniesieniu ulg nie byłoby rozsądnym posunięciem. Z tzw. „komisją Palikota” jest już większy problem, ponieważ od samego początku jest ona kompromitowana przez własnego szefa jego pijarowskimi ekscesami. PiS, które do niej posłał jednego ze swoich najzdolniejszych posłów ustami właśnie Pawła Poncyljusza( wiceprzewodniczący komisji) wyraża zwątpienie w jej efektywność i przypomina, że do tej pory nie odbyło się żadne merytoryczne spotkanie. Co jeszcze? Głucha cisza.
czy pracodawcy bujają w obłokach?
Oczywiście rozumiem( a nawet zgadzam się), że ultraliberalne rozwiązania jak wprowadzenie pozostającego na niskim poziomie podatku liniowego, zniesienie obowiązkowego ubezpieczania, czy prywatyzacja szpitali byłyby dobre dla gospodarki i zbawienne dla pracodawców. Niestety, podoba nam się to, czy nie państwo musi przewidywać zagrożenia i brać pod uwagę interesy nie tylko najbardziej kreatywnej jednej dziesiątej części społeczeństwa. Bo wyobraźmy sobie, że znosimy przymusowe ubezpieczenia. Ludzie ucieszyliby się, ponieważ mieliby więcej pieniędzy w kieszeniach. Konsumpcja wzrosłaby jeszcze bardziej. Ale ilu pomyślałoby o przyszłości? Ilu by się zabezpieczyło? Już słyszę odpowiedzi- nie zrobią tego, to żyliby w nędzy, a to nauczyłoby następne pokolenia. Gdyby tak było, okej. Rzeczywistość jednak byłaby inna. Na pewno widzą państwo milionowe demonstracje pod kancelarią premiera i histerię mediów. Koniec z końców państwo musiałoby wziąć na siebie ten problem, a efektem byłoby radykalne podniesienie podatków. Dlatego pracodawcy powinni się dobrze przyjrzeć temu, co się dzieje i co było. Czy rzeczywiście dwa lata rządów PiS były tragedią? Czy faktycznie nowa władza rozpocznie odważne rynkowe reformy, dające większe korzyści od tego, co zrobiono? Zobaczymy, ale to płonne marzenia moim zdaniem
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka