Zarówno przed wyborami, jak i w ich trakcie, a także już po 21 października 2007 roku obwieszczono polskiemu społeczeństwu, że inteligencja pokazała PiS czerwoną kartkę, przez co partia Kaczyńskiego przegrała wybory. Co bardziej światli dodają, że już na zawsze. Więc czemu ja uważam, że PiS nie przegrał wśród inteligencji?
kogo zaliczamy do inteligencji
Czy rzeczywiście definicję, którą podaje Wikipediauznamy za pełną? Jeżeli tak to należałoby dojść do wniosku, że każda osoba posiadają byle jaki papierek z byle jakiej uczelni i pracująca w zawodzie wymagającym ukończenia wyższych studiów jest już zaliczana do inteligencji. Osobiście uważam to za dość poważne spłaszczenie tematu. Dla mnie prawdziwa inteligencja to osoby, które są patriotami. To ludzie, którzy znają się na literaturze i mają choćby minimalne pojęcie o sztuce. To ludzie wykonujący raczej jeden z tzw. wolnych zawodów. To jednocześnie osoby znające savoir vivre, umiejące się ubrać do stosownej okazji. Ale przede wszystkim inteligencja to osoby, które potrafią zaszczepić te wartości własnym dzieciom, dla których ich właściwe wychowanie( a nie tylko wykształcenie) stanowi jedno z najważniejszych wyzwań w życiu. Więc czy rzeczywiście każdy magister będzie zaliczony do inteligencji?
inteligencja kreowana przez media
Dziennikarze starają się Polakom wmówić, że inteligencja jest przeciwko PiS, ponieważ przeciwko Kaczyńskim jest dwóch prawników, były prezes TK, dwóch socjologów i trzech profesorów, którzy w roli ekspertów nie schodzą z ekranów telewizji od 1989 roku, albo i jeszcze dłużej. Dość zabawna sytuacja. Zwłaszcza, że jednocześnie starają się podciągnąć do inteligencji blisko połowę społeczeństwa( o czym pisałem w poprzednim akapicie). Więc stosują taki zabieg: skoro tych kilku jest przeciw PiS, znaczy, że prawie wszyscy. To tak jakby uznać, że wszyscy przedsiębiorcy głosują tak jak Kulczyk, Gudzowaty i Krauze
nie słuchać rad Moniki Olejnik
Raczej nie polecałbym słuchania rad kierownictwu PiS, które to dzisiaj na łamach Dziennika wyartykułowała pani Olejnik. Chociaż jednocześnie ją samą zaliczyłbym do inteligencji, co jednak nie znaczy, że jest wyrocznią. Bo po kolei. Olejnik radzi, aby prezes Kaczyński opuścił szklany pałac, w którym się rzekomo zamknął. A co to oznacza? I ciekawe, że mówi to osoba, która jest znacznie bardziej oderwana od rzeczywistości. Kaczyński zaś jeżdżąc po Polsce siłą rzeczy „odrywa się” od tej warszawskiej rzeczywistości. Radę, aby wysłuchać tyrady abp Życińskiego pominę milczeniem. Dalej pani Olejnik zachęca do oglądania „Szkła kontaktowego”. Dla mnie to program dość prymitywny, który wcale nie punktuje nikogo celnie. Żarty prowadzących stoją często na poziomie poniżej pewnej krytyki, ale przede wszystkim nie są ani trochę zabawne. Większość widzów( oczywiście, żeby było jasne, większość nie oznacza, że wszyscy) na pewno nie jest przedstawicielami polskiej inteligencji, a raczej bardzo by się chciała się do niej zaliczać. Ich agresja jest porównywalna z najbardziej zacietrzewionymi słuchaczami Radia Maryja. A tak na marginesie, co ma dać oglądanie „Szkła kontaktowego”? Czy oto mamy narodziny nowej formy spędzania wolnego czasu typowej dla inteligencji, jaką w dawnych czasach była gra na fortepianie? Bez jaj! Później pani redaktor przytacza całą listę sformułowań prezesa PiS i polityków tej partii. Często rzeczywiście niefortunnych, ale na pewno nie gorszych od tych, które możemy usłyszeć z obozu PO. Na koniec mamy jeszcze krytykę podobno ksenofobicznego spojrzenia na politykę zagraniczną. Pani Olejnik chciałaby, aby Jarosław Kaczyński przyklasnął wizycie Tuska w Moskwie. Czasami milczenie więcej znaczy od jakichkolwiek słów. Więc ja pomilczę w związku z tą ostatnią sprawą…
inteligencja = mieszkańcy dużego miasta?
W tym miejscu dochodzimy chyba do zasadniczego pytania. Otóż w ostatnim czasie rzeczywiście mamy coraz częściej stawiany znak równości pomiędzy przedstawicielem inteligencji i mieszkańcem dużego miasta z wyższym wykształceniem. Dlaczego tak uważam już wyjaśniłem powyżej. Bo PiS wcale nie przegrał wśród przedstawicieli tej „prawdziwej” inteligencji. Nawet jeżeli wśród tych młodszych jej członków tak, to stratę odrobił w pokoleniu przedwojennym. Natomiast rzeczywiście PiS poniósł nie porażkę, a śmiem twierdzić, że klęskę w kilku wielkich miastach. Jak odbijać straty w wielkich miastach to temat już do osobnej refleksji.
kto jest bardziej „inteligencki”?
Ironią losu jest fakt, że Polacy uznają za inteligencką partię, na czele której stoi magister z trójmiejskiego blokowiska, którego największym hobby jest gra w piłkę, zaś antyinteligencka jest partia, której pierwszy prezes był profesorem prawa, obecny doktorem, wychowujący się w stricte inteligenckiej rodzinie na warszawskim Żoliborzu. Ale zostawmy to. PO nie wygrała wśród inteligencji, już to pisałem. Odniosła sukces zaś w dużych miastach, w których notabene mieszkają nie tylko ludzie z wyższym wykształceniem. Ale wygrała nie dzięki liberalnemu programowi, bo tego nie przedstawiała w kampanii. Wygrała dzięki populizmowi i to porównywalnemu jedynie z tym jaki zaprezentował w 2001 roku Leszek Miller. Drodzy Państwo, czy naprawdę wydaje się Wam, że przedstawiciele polskiej inteligencji( nawet jeżeli oddali głos na PO) drżą na zawołanie Tuska, Morozowskiego, Rzeplińskiego, czy Żakowskiego Kaczyński ante portas?
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka