Jednym z przełomowych momentów kampanii wyborczej z poprzedniej jesieni było pytanie Donalda Tuska podczas debaty, w którym domagał się od Jarosława Kaczyńskiego wskazania „jednego wykrytego przez PiS układu”. Ku mojemu zdumieniu zamiast wskazania rozbicia przez ABW układu mafijnego w Ministerstwie Finansów, czy choćby tego piłkarskiego, padły słowa o Kaczmarku. Ostatecznie PiS wybory przegrał. Nie zmienia to jednak faktu, że Układy rzeczywiście istniały. Wczorajszy „Superwizjer” przyniósł nam kolejny dowód na potwierdzenie słuszności diagnozy dokonanej przez PiS w 2005 roku.
o co grał Miller?
Jedną z niezwykle cennych rzeczy jakie odziedziczył Leszek Miller po gabinecie Jerzego Buzka była umowa z Norwegami na dywersyfikację gazu ziemnego. Dzięki temu moglibyśmy wreszcie uniezależnić się od rosyjskich dostaw. Ku zaskoczeniu wszystkich Miller niemal od razu umowę zerwał, co już samo w sobie należałoby uznać za skandal. Ale dopiero następna decyzja premiera musi budzić zgrozę. Oto premier rządu ni z tego, ni z owego decyduje się na zmniejszenie dostaw gazu do Polski, ponieważ podobno jest go zbyt wiele. Ówczesny minister infrastruktury Marek Pol łaja dziennikarzy, aby nie szukali sensacji Ale to nie koniec. Mija zaledwie kilka miesięcy i okazuje się, że… gazu jest zbyt mało. Trzeba szukać pośrednika. Na stanowisku szefa PGNiG wciąż pozostaje nominat z ramienia AWS. Umowa zostaje podpisana, ale później okazuje się, że PGNiG przez 3 miesiące nie znajduje pieniędzy, aby pokrywać należności. W międzyczasie Miller dokonuje zmiany i prezesem zostaje Marek Kossowski. Ten podpisuje kontrakt z Mogilewiczem.
kim jest Mogilewicz
W tym momencie dochodzimy do osoby Siemona Mogilewicza, który zdaniem informatorów „Superwizjera” najzwyczajniej stoi na czele mafii. Mogilewicz zrobił przekręt na pół miliarda dolarów, wyprowadzając te pieniądze z amerykańskiej giełdy w wyniku skomplikowanej operacji. Ale Mogilewicz też współpracował z rosyjskimi służbami. Mogilewicz finansował kampanię prezydencką w 1994 roku Leonida Kuczmy. Mogilewicz zrobił też wiele więcej pomniejszych szwindli w Czechach, na Węgrzech, Ukrainie, czy w Rosji. I taki człowiek zakłada spółkę Eural Trans Gaz. I ta spółka istniejąc zaledwie kilka tygodni wygrywa „konkurs” rozpisany przez PGNiG na pośrednika w dostawach gazu. Odpadają oferty znacznie korzystniejsze.
wszyscy ludzie prezydenta
Film Alana J. Pakuli pod tytułem identycznym jak mój akapit opowiadał o nieco rozdymanej przez media aferze „Watergate”. Polska historia jest jednak bardziej nieprawdopodobna. Kwaśniewski wszystko wiedział o Mogilewiczu. Przyznał to Andrzej Barcikowski, były szef ABW filmowany przez dziennikarzy z ukrytej kamery. Swoją drogą nie chce mi się wierzyć, że bez przyzwolenia szef ABW dał się w taki dziecinny sposób podejść. Czy jesteście Państwo w to skłonni uwierzyć skoro opowiadał im tak wiele szczegółów? Ja niespecjalnie. Zresztą fakt wiedzy Kwaśniewskiego i Barcikowskiego potwierdza emerytowany pracownik służb specjalnych. Ale idźmy dalej. Wyszło też na jaw, że w Pałacu Prezydenckim przebywał Woronin pozostający wówczas ukraińskim odpowiednikiem polskiego prezesa PGNiG. Był też sam Mogilewicz. Spotykali się z samym szefem BBN, a dzisiaj eurodeputowanym SLD Markiem Siwcem. Ten nie przypomina sobie Mogilewicza.
państwo dramatycznie słabe
Niestety to nie zgrabny film political fiction, a polska rzeczywistość. W tym miejscu nie można przejść do porządku bez wyjaśnienia kilku spraw. Po pierwsze, kto ze strony polskiej brał prowizje na poziomie 10-15 $ za 1000 metrów sześciennych, jak poinformował dziennikarzy jeden z informatorów? Czy jakby chciała Julia Pitera wszystko odbyło się na poziomie średniej rangi urzędników? Więcej niż wątpliwe. Po drugie, jak to możliwe, że Andrzej Barcikowski, który wyraźnie stara się rozjaśnić swoją rolę w całej megaaferze nie poinformował o tym swojego następnika? Co dokładnie Barcikowski powiedział ówczesnemu ministrowi gospodarki i szefowi rządu? Po trzecie, dlaczego Leszek Miller zignorował ostrzeżenia swojego doradcy ds. wschodnich, który odradzał interesy z Mogilewiczem? Wreszcie po czwarte, czy rząd PiS w 2006 roku rzeczywiście nie miał alternatywy? Chociaż akurat w to jestem najbardziej skłonny uwierzyć, ponieważ nikt nie był bardziej zdeterminowany od premierów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego w działaniach, mających zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne, a umowę przedłużono zaledwie na dwa lata. Ale teraz najważniejsze, dlaczego politycy LiD i PO panicznie boją się komisji śledczej w tej sprawie? Tych pierwszych oczywiście rozumiem i stąd słowa Kalisza, który rżnie przysłowiowego „głupa” próbując wmówić opinii publicznej, że prawdopodobnie Mogilewicz „był nie do rozszyfrowania”. Przy okazji totalnie się kompromituje przyznając, że programu nie oglądał. A skoro nie, to po jaką cholerę łazi do studia? Niemniej postawa polityków PO jest zaskakująca. Dlaczego taki dystans do propozycji PiS i tak otwarta niechęć wobec komisji śledczej, w sytuacji, gdy na pierwszy rzut oka akurat oni nie mają powodów do zmartwień? Skoro od odpowiedzi na pytania dziennikarzy uciekają szef klubu Zbigniew Chlebowski i minister ds. zwalczania korupcji Julia Pitera, a reszta gabinetu na czele z premierem milczy cały dzień, to czy jest to przypadek? Czy chodzi tylko o to, aby prokuratura zajęła się sprawą i dokonywać za jej pośrednictwem kontrolowanych przecieków, czy też jest to strach przed odkryciem jakiś tajemnic? Swoją drogą ciekawą interpretację całej sprawy podaje michael na swoim blogu, ale mnie ona nie do końca przekonuje.
jak ocenić materiał dziennikarzy
Bez dwóch zdań to jedni z nielicznych takich „prawdziwych” dziennikarzy śledczych w Polsce. Wczoraj pomyślałem „świetny materiał” dzisiaj za to mam już kilka wątpliwości. Pierwsze natury etycznej. Dziennikarze kilkakrotnie z dumą podkreślali, że to wynik ich dwuletniego śledztwa. Że odbyli setki rozmów, że już w 2006 roku mieli pełno informacji. Więc dlaczego nie poinformowali o efektach władz państwa przed podpisaniem nowej dwuletniej umowy? Czy splendor okazał się ważniejszy od racji stanu, czy też może mieli świadomość własnej pobieżności śledztwa? A już co do samego śledztwa. Na koniec przedstawiono informację o łapówkach w postaci prowizji. Dlaczego nie pociągnięto tego tematu skoro sam informator tak chętnie o wszystkim opowiadał? Dla kogo były te łapówki? Co dziennikarze ukryli przed opinią publiczną? Z jakiego powodu nazwisko Siemiątkowskiego pada tylko raz w całym materiale? Czemu nie dano się wypowiedzieć w sprawie samemu Millerowi? I czy ktoś jeszcze z Państwa ma wątpliwości, że Układy istniały?
PS Do poniedziałku trwa finałowy III etap konkursu na blog roku. Jeżeli ktoś jeszcze zechciałby mi pomóc i jest gotów poświęcić 1,22 zł to informacje jak zagłosować znajdzie u góry po prawej stronie.
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka