Dobijamy do studniówki Gabinetu Drętwych Teoretyków. Dlatego pozwalam sobie na poświęcenie tej dosyć smutnej rocznicy trzech tekstów. Na początek bodaj największa nadzieja gabinetu Tuska, przetransferowany w okresie przedwyborczym Radosław Sikorski. Miał być rządu ostoją, filarem i gwiazdą, a kim był przez te sto dni szef MSZ?
wojna z prezydentem
Awantury szefa MSZ z prezydentem mają z pewnością spore szanse przejść do historii jako modelowy przykład grubiaństwa i arogancji wobec głowy państwa. Czy teoria w myśl, której szef MSZ wszczynał zaczepki wobec Lecha Kaczyńskiego z powodu dyrektyw Donalda Tuska może być prawdziwa? Moim zdaniem raczej nie. Mimo całej mojej niechęci do Sikorskiego, nie odmawiam mu zdolności politycznych, ani nie klasyfikuję wśród tępych politykierów kiwających ogonem na każde zawołanie szefa partii. Sikorski w związku z ambicjami, które w jego przypadku sięgają najwyższych urzędów w państwie prowadzi własna grę. Z pewnością szef MSZ wiedział w jak dość trudnym położeniu się znalazł. Oto został ministrem w rządzie wśród totalnych miernot, albo po prostu nikomu nie znanych teoretyków. To ma swoją dobrą stronę, bo jego gwiazda może mocniej świecić. Ma też złą, co niewątpliwie bierze pod uwagę, czyli niebezpieczeństwo przyćmienia księżyca( tj. Tuska). Stąd jak mi się zdaje ostry spór z prezydentem był podyktowany dwoma czynnikami. Oczywiście nie bez znaczenia był fakt, że Lech Kaczyński w ogóle próbował zapobiec nominacji Sikorskiego, na czym mu przecież bardzo zależało. Ale druga przesłanka wydaje się ważniejsza. Sikorski założył sobie, iż musi pokazać Tuskowi, że jest mu wierny i szef rządu może na niego liczyć. Toteż wejście w spór z prezydentem było jakby prezentem dla Tuska, dzięki czemu on mógł grać rolę dobrego wujka i stosunki z prezydentem ocieplać. Ponadto Sikorski osiągnął jeszcze jeden cel, a mianowicie dzięki sporowi w pierwszych badaniach opinii publicznej nie znalazł się na czele sondaży wśród ministrów. Dopiero ostatni miesiąc, który przyniósł lekkie wygaszenie konfliktu( poza jedną błazenadą) spowodował, że Sikorski jest dziś uznawany przez Polaków najlepszym ministrem, co powiedzmy sobie szczerze w takim gronie nie jest zbyt wielkim osiągnięciem dla osoby funkcjonującej w życiu publicznym od 1992 roku( kto chce więcej przeczytać o przeszłości Sikorskiego, mój post z 2 listopada 2007 „Sikorski- mąż stanu, czy cyniczny karierowicz?”).
dżentelmen?
Za takiego chce uchodzić i takim stara się prezentować opinii publicznej. Niestety jego zachowania często przeczą gładkim słowom, którymi raczy widzów w programach publicystycznych( znakomicie to wypunktowała Joanna Lichocka w swoim artykule z 1 lutego br. „Dziurawy frak ministra Sikorskiego”). Przypomnijmy tylko te najważniejsze. Zaczęło się od „dorżnięcia watah” rzuconego na kongresie PO. Słowa zdumiewające jak na dyplomatę podobno formatu światowego. Później ujrzeliśmy sympatycznego męża, który stwierdził, że on by zmienił zamki w domu, gdyby jego żona zachowała się podobnie jak Nelly Rokita. Naprawdę urocze! Przypominanie o pożyczonej „stówie” prezydentowi należy zapewne uznać jako przejaw taktu. Przy tym wszystkim sugestia, aby Ikonowicza i jego lewackich kolegów wysłać do Tworek wydaje się być zabawna.
sukces goni sukces…
Sikorski jest najlepszym ministrem według Polaków. Ale co konkretnie osiągnął? Tego niestety nie wiadomo. Entuzjaści PO i talentu Sikorskiego( jak choćby jego apologeci tutaj na salonie24, np. Matomasz) krzyczą głośnym chórem, że unika błędów, a za sukces podają wizytę w Stanach. Podobno twardo stawia warunki Amerykanom i utarguje więcej niż Kaczyński. Ciekawi mnie ta twardość zwłaszcza w kontekście służalczej decyzji o uznaniu niepodległości Kosowa. Jeżeli w ogóle powinniśmy poprzeć Kosowo, to za bardzo wysoką cenę, a minister Sikorski zrobił to za darmo. Tym samym Serbii, coraz bliżej do Rosji, a my będziemy mieli kolejnego wroga w Europie. Jaką mamy z tego korzyść? Polityka podobania się wszystkim jest nie do zrealizowania w polityce zagranicznej, ale tego chyba rząd Tuska nie chce przyjąć do wiadomości. Więc przed polską opinią publiczną udaje twardziela, gdy chodzi o Amerykanów( obserwując jak zwykle sondaże), Rosjanom mówi, że chce koleżeństwa, przed Brukselą chodzi na kolanach, a w rzeczywistości dalej podtrzymuje proamerykańską politykę. Skutek jest taki, że Putin celuje w nas rakiety, Amerykanie nabierają dystansu, a Bruksela najpewniej nie może się do końca połapać, o co chodzi polskiemu rządowi. I tylko opinia publiczna jest zadowolona. Zadowolonych z wizyty w Moskwie było 84% Polaków. Ale co przyniosła? Jak zwykle, nic. Po raz kolejny kajaliśmy się przed Moskwą, były uśmiechy i nawet swoją wizytę w tak skandalicznym terminie polski rząd w przeciwieństwie do OBWE uznał za normalne KGB- owskie metody Putina. W zamian mamy rakiety w Polskę. Interes życia!
kim jest Sikorski?
Dla mnie wyrachowanym graczem, który zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel. O tym pisałem w listopadzie, nie będę się powtarzał. Dodam tylko kilka nowych spostrzeżeń dla przemyślenia jego sympatykom. Czy Sikorski odszedł z tak fatalnego rządu( jak dzisiaj o nim mówi), kiedy weszli do niego Lepper z Giertychem? Nie odszedł i dalej go wspierał. Czy Sikorski odszedł z rządu, kiedy Macierewicz został jego zastępcą( dzisiaj uważa go za zagrożenie dla państwa), a później szefem SKW? Nie odszedł i dalej go wspierał. Pożegnanie z rządem nastąpiło dopiero, kiedy Kaczyński go z niego wyrzucił. Czy Sikorski wsparł od razu PO w opozycji? Nie, dalej czekał aż do samych wyborów, czekając kto mu więcej zaproponuje. A na koniec taki smaczek. Zgadnijcie Państwo, co robił Radosław Sikorski 1 października AD 2006, kiedy po ujawnieniu taśm Beger( które Wy zwolennicy PO nazywaliście korupcją) PiS zorganizował wiec poparcia dla rządu w gdańskiej stoczni. Otóż ten Wasz heroiczny bohater był tam od początku do końca( stał jakiś metr ode mnie) ściskał dłonie uczestnikom i zapewniał, że jest z Kaczyńskim. Więc jaki jest ten prawdziwy Sikorski? Ten z 1 października 2006, czy ten dzisiejszy?
PS Dzisiaj zakończył się konkurs na blog roku 2007. Dzięki Państwa głosom zająłem w nim jak sądzę niezłe 11 miejsce. Serdecznie dziękuję!
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka