Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
102
BLOG

Płace rosną- efekt rynku, czy jednak regulacji?

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 53

W ostatnich kilkunastu miesiącach płace w Polsce rosną sporo powyżej poziomu inflacji. Pomijając to, że wzrost płac rozkłada się nierównomiernie w różnych branżach i różnych zakładach pracy, oraz że czasem wzrost płac wynika po prostu z wydłużenia czasu pracy, wzrost płac realnych jest faktem.

Niewątpliwie ważnym, a może nawet najważniejszym czynnikiem wywołującym presję na wzrost płac, jest emigracja zarobkowa. Aby zatrzymać pracowników w Polsce, trzeba podnieść im wynagrodzenie. Widać to szczególnie w branżach szczególnie narażonych na emigrację, czyli głównie budownictwie. Można powiedzieć, że to właśnie klasyczny przykład że „mechanizmy wolnorynkowe” spowodowały wzrost płac. Zauważmy jednak, że podstawowym warunkiem zadziałania mechanizmu rynkowego powodującego wzrost płac jest emigracja zarobkowa. Ale żeby do niej doszło, musiał być spełniony taki warunek, że płace (a raczej ich siła nabywcza- uwzględniająca koszty życia) w Europie zachodniej są wyższe niż w Polsce. A to z kolei zasługa… regulacji rynków pracy- za pomocą płacy minimalnej lub porozumień płacowych ze związkami zawodowymi, które w Europie zachodnie są silne. Na przykład w Wielkiej Brytanii płaca minimalna wynosi 5.50 funta za godzinę, czyli 44 funtów dziennie, czyli 880 funtów miesięcznie, co daje 4500 złotych miesięcznie. Wielu Polaków tam emigrujących zarabia właśnie płacę minimalną. Poza tym płaca minimalna rzutuje na wszystkie inne płace, podnosząc średnią płacę i generalnie udział płac w PKB. Gdyby płaca minimalna była znacznie niższa, na przykład taka jak w Polsce, czyli odpowiednio nie 880 funtów jak obecnie ale 150 funtów, to z pewnością ogólnie płace w Wielkiej Brytanii byłyby znacznie niższe niż obecnie i tylko nielicznym, tym o wyższych kwalifikacjach, opłacałoby się emigrować. A ci i bez tego w Polsce mogą liczyć na dobre zarobki, często powyżej średniej krajowej, a także regularne podwyżki. Emigracja zarobkowa nie byłaby masowa i nie wywoływałaby presji płacowej w Polsce. Zarobki rosłyby, jeżeli w ogóle, to znacznie wolniej niż obecnie.

Obecny wzrost płac w Polsce to efekt przenoszenia, za pomocą mechanizmów rynkowych, regulacji i norm socjalnych z Europy do Polski, których ważnym elementem jest poziom płacy minimalnej (lub w przypadku niektórych krajów porozumień płacowych zawartych ze związkami zawodowymi). Oczywiście w Polsce te regulacje są znacznie słabiej odczuwane, niż w krajach macierzystych. A jednak kapitał i służąca mu większość polskiej klasy politycznej dąży do rozmontowania europejskiego modelu socjalnego. Miała temu służyć, na szczęście odrzucona (głównie dzięki związkom zawodowym), dyrektywa Bolkensteina, która zakładała możliwość pracy Polaków za granicą według znacznie niższych polskich standarów pracy i płacy. Jeśli na to pozwolimy, płace w Polsce przestaną rosnąć, pomimo wzrostu gospodarczego. Owoce tego wzrostu będą zwiększać zyski korporacji, ale nie dochody społeczeństwa.

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka