W Polsce do obiegu politycznego weszło hasło „solidarności” społecznej. W kampanii wyborczej w 2005 roku PiS użył tego hasła jako przeciwstawnej opcji w stosunku do liberalizmu. Tak naprawdę jednak solidarność społeczna nie podważa zasad liberalizmu, a nawet służy jego umocnieniu. Wielu liberałów zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że sam wolny rynek nie spowoduje, że znikną wszystkie problemy społeczne. Zawsze będzie bowiem grupa tych, którzy z przyczyn od siebie niezależnych nie będą potrafili utrzymać się w ramach liberalnej gospodarki. Odpowiedzią na ich problemy ma być właśnie solidaryzm społeczny. Oto klasyczne przedstawienie tej koncepcji z tekstu Pawła Paliwody:
„Wolny rynek musi istnieć, ale w otulinie - owszem! - konserwatywnych wartości, wpajanych w rodzinie, szkole i kościele. Tylko w ten sposób można dojść do prawdziwej międzyludzkiej solidarności.”
Solidaryzm społeczny nie podważa liberalizmu, gdyż poczuwanie się do niego jest zależne od indywidualnych poglądów i postawy życiowej jednostki. Wobec powyższego liberałowie mają oczywiście rację, że solidaryzmu społecznego nie powinno realizować się na poziomie państwa, lecz poprzez prywatne inicjatywy, różnorodną działalność charytatywną i filantropijną.
Jednak solidaryzm nie rozwiąże problemów społecznych. Polacy są narodem o dużym poziomie solidaryzmu społecznego, na co wskazują różne badania opinii i postaw społecznych. Mimo to ciągle słyszymy apele o pomoc chorym lub głodnym dzieciom. Ciągle są też przypadki wyzysku pracowników, niskich płac pomimo tego że firmy i ich właściciele (często solidarni, chrześcijańscy) mają się świetnie. Wynika to z tego, że liberalna gospodarka prowadzi do dużych rozwarstwień dochodów. Jednocześnie wiadomo, że bogatsi przeznaczają na pomoc znacznie mniejszy procent dochodów, niż gorzej sytuowani, których jest znakomita większość. Bogaci zwykle także w mniejszym stopniu potrafią wczuć się w położenie biednych, czemu sprzyja także liberalny pogląd o tym że „byt człowieka zależy wyłącznie od niego samego”, a nawet że pomaganie ludziom w trudnej sytuacji wręcz szkodzi im, „utrwalając w nich bezradność i ucząc postawy roszczeniowej”.
Kraje europejskie w celu zaradzenia problemom społecznych poszły zupełnie inną drogą. Zamiast solidaryzmu społecznego, odwołują się do sprawiedliwości społecznej, albo sprawiedliwości w ogóle. Podstawą sprawiedliwości społecznej jest zasada ekwiwalentności świadczeń- uważa się że skoro człowiek dostaje od społeczeństwa pewne dobra, musi więc oddać społeczeństwu ich ekwiwalent. A człowiek dostaje tych dóbr niemało, choć jedni więcej, inni mniej. Na początku dostajemy życie, utrzymanie, wychowanie, edukację, poczucie bezpieczeństwa. Potem w dorosłym życiu dostajemy inne dobra i świadczenia ze strony społeczeństwa. Przedsiębiorca wprawdzie organizuje miejsca pracy, ale dostaje w zamian pracę, na której zarabia. Potrzebuje też konsumentów, w którzy przecież zostali „wychowani” przez społeczeństwo. Stąd powszechny obowiązek płacenia podatków, najlepiej sprawiedliwych, czyli uzależnionych od tego, ile człowiek otrzymuje od społeczeństwa, czego oczywiście ściśle i dokładnie nie da się wyliczyć. W ramach sprawiedliwości społecznej mieści się odpowiedzialność za innych, szczególnie słabszych i niezaradnych. Skoro za nas kiedyś ktoś się troszczył, nie tylko rodzice ale i całe społeczeństwo, gwarantując nam bezpieczeństwo i ochronę na wypadek choroby, kalectwa, itp.- tak samo my musimy brać udział w gwarantowaniu tego innym.
Zasady sprawiedliwości społecznej są niezależne od wyznania religijnego i uznawane przez większość społeczeństwa. Uprawnione jest więc realizowanie tych zasad na poziomie państwa, i wymaganie ich od wszystkich członków społeczeństwa. Stąd obowiązki podatkowe, ale i uprawnienia do określonych świadczeń ze strony państwa. Solidaryzm społeczny jest wtedy po prostu solidarnym przestrzeganiem i realizowaniem sprawiedliwości społecznej. To właśnie według zasad sprawiedliwości społecznej skonstruowane są nowoczesne państwa, takie jak w Europie Zachodniej. Warto żeby i polska myśl polityczna poszła w tym kierunku. Liczę tu oczywiście przede wszystkim na lewicę, ale Polsce potrzebna jest także prawica prospołeczna, uznające zasady sprawiedliwości społecznej.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka