Koszty wychowania dzieci są niebagatelne. Składają się na nie koszty utrzymania, edukacji, opieki zdrowotnej. Należy do tego dodać często pomijany w takim rachunku koszt, jakim są „utracone korzyści”- mniejsza ilość czasu na wypoczynek, a także na pracę i naukę (dokształcanie). Rodzice a szczególnie matki które tradycyjnie bardziej są zaangażowane w wychowanie dzieci, mają gorsze możliwości robienia kariery zawodowej, a przez to niższe zarobki, a potem niższą emeryturę. Czy te wszystkie koszty powinni ponosić tylko rodzice? Ważne w tym miejscu jest stwierdzenie, kto tak naprawdę korzysta na całym wysiłku wychowawczym, czy tylko sami rodzice- osiągając satysfakcję rodzicielską? Czy może korzystają także ci, którzy dzieci nie mają, oraz gospodarka? Nie powinno bowiem chyba budzić niczyjego sprzeciwu stwierdzenie, że ten kto uzyskuje korzyści- ten powinien ponosić koszty. Jest to zasada sprawiedliwości społecznej, ekonomicznej, lub sprawiedliwości w ogóle.
Żeby przekonać się jak ważna jest zastępowalność pokoleń, wyobraźmy sobie że tej zastępowalności nie ma w ogóle. Przedsiębiorstwa nie mogą nic produkować ani świadczyć usług, bo nie ma kto u nich pracować. Emeryci nie dostają emerytur bo nie ma kto płacić składek w systemie repartycypacyjnym, jaki mamy obecnie, a ci którzy mają emerytury kapitałowe- nic za nie kupią. W wersji mniej „drastycznej”, gdzie tylko część pokolenia nie jest zastępowana młodszym, produkcja spada, a jej ceny rosną. W efekcie spadają zyski i wartość przedsiębiorstw, zmniejszają się świadczenia emerytalne, oraz wartość nabywcza emerytur kapitałowych (bo przy tego typu recesji jednocześnie rosną ceny- bo popyt spada wolniej, niż produkcja).
To pokazuje, że wychowywanie nowego pokolenia, oraz właściwa jego edukacja, jest potrzebna bynajmniej nie tylko samym rodzicom, ale także tym którzy dzieci nie posiadają, a także właścicielom przedsiębiorstw. Nie można zatem kosztów wychowania przerzucić wyłącznie na barki rodziców! Byłoby to niesprawiedliwe, oznaczałoby po prostu wyzysk rodziców przez tych, którzy dzieci ani nie wychowują, ani nie partycypują w kosztach tego wychowania. Z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie, choć trzeba przyznać że edukacja jest w większości finansowana z podatków płaconych przez społeczeństwo i gospodarkę. Ale to nie podoba się liberałom, dla których ideał jest taki, że rodzice w całości ponoszą wszystkie koszty wychowania i edukacji dzieci, łącznie z ochroną ich zdrowia.
System finansowania wychowania dzieci powinien w praktyce wyglądać tak jak w wielu krajach europy zachodniej: bezpłatna edukacja i służba zdrowia, oraz świadczenia rodzinne wypłacane niezależnie od dochodów rodziców (nie żadne zasiłki czyli jałmużna). Do tego powinno dojść opłacanie pełnej składki ubezpieczenia emerytalnego w okresie urlopu wychowawczego, a sam urlop (pełnopłatny) powinien być wydłużony do 3-go roku życia dziecka. To i tak tylko by pokryło koszty, bez żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Nie chodzi zatem o to, żeby wychowanie dzieci było "działalnością gospodarczą", choć na pewno sprawiedliwie zwracając koszty wychowania dzieci umożliwimy realizację w pełni swoich rodzicielskich aspiracji tym, którzy dobrze czują się w roli rodziców.
Wychowywanie dzieci nie powinno być "dotowaniem" przez rodziców gospodarki oraz tych, którzy dzieci nie mają i nie finansują ich wychowania. Powoływanie się w tym miejscu na „altruizm” i „obowiązek wobec społeczeństwa” jest nadużyciem, skoro inni odnoszą wymierne korzyści z trudu, wyrzeczeń i wysiłku finansowego rodziców. Bo w ekonomii tak już jest, że jak ktoś dokłada do jakiejś działalności (czyli wychowania dzieci), to ktoś inny na tym korzysta… Na to rodzice dłużej nie powinni się godzić!
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka