Dając na akcję Owsiaka, obojętne czy 1 zł czy 100 zł, dostajesz serduszko- które po przylepieniu na ubranie pokazuje innym oraz tobie samemu, że jesteś dobrym człowiekiem, czułym na potrzeby innych… Akcje charytatywne, w szczególności takie jak WOŚP, służą właśnie głównie temu celowi- uspokojeniu sumienia tych, którzy poczuwają się do obowiązku pomocy potrzebującym. Dobrze, że poczucie takiego obowiązku te osoby mają. Według bowiem dominującej w Polsce neoliberalnej ideologii, pomaganie potrzebującym jest wręcz szkodliwe, bo „uczy wyciągania ręki po cudze, zamiast wzięcia odpowiedzialności za własne sprawy”.
Akcja Jurka Owsiaka przeprowadzana jest raz do roku, i wielu ludzi właśnie raz do roku, w kontekście świąt, przypomina sobie że na świecie są potrzebujący. Dając datek na WOŚP czy Caritas czują że spełnili swój obowiązek wobec potrzebujących i mogą w poczuciu spełnienia moralnego obowiązku trwać przez cały rok, do następnej świątecznej (i około świątecznej) zbiórki.
Ale to poczucie spełnienia moralnego obowiązku jest fałszywe, bo akcje charytatywne nie rozwiązują problemów ludzi potrzebujących. Przede wszystkim zbierają zbyt małe środki- na przykład akcja WOŚP corocznie przynosi mniej więcej 1/1000 (0.1%) środków, które państwo (z naszych składek) wydaje na ochronę zdrowia. Po drugie zaś w Polsce istnieją tysiące organizacji charytatywnych, więc indywidualny człowiek nie jest w stanie ocenić, której z nich najbardziej należy się datek, a może nie tylko jednej? Ten problem sygnalizowałem pisząc, że 1% odpis od podatku zmusza obywateli do niemoralnych wyborów, której organizacji pożytku publicznego pomóc, niemoralnych bo zmuszających do wyboru jednej i to na podstawie siłą rzeczy niesprawiedliwych kryteriów.
Jeśliby los szczególnie potrzebujących i bezradnych rzeczywiście leżał ludziom na sercu, stworzyliby mechanizm regularnej, stałej pomocy dla takich osób. W wysoko rozwiniętych krajach, szczególnie europy zachodniej, temu celowi służy aparat państwowy, który jest w stanie identyfikować potrzeby i sprawiedliwie kierować środki dla potrzebujących (zgodnie z demokratyczną wolą społeczeństwa zapisaną w ustawach, a nie „widzimisię” urzędnika). Pieniądze na pomoc pochodzą oczywiście z podatków, ale większość obywateli płaci je z dwóch przynajmniej powodów- po pierwsze w poczuciu odpowiedzialności za los potrzebujących rodaków, po drugie zaś są świadomi, że kiedyś i oni mogą być w potrzebie, i zamiast żebrać na akcjach charytatywnych- będą mieli zapewnioną pomoc ze strony swoich współobywateli, za pośrednictwem państwowych instytucji.
Trwanie takiej akcji jak WOŚP to tryumf podejścia neoliberalnego (pozostawienie potrzebujących bez stałej opieki, a co najwyżej jałmużny) oraz antypaństwowego (niechęć do rozwiązań systemowych które by wymagały podatków- nazywanych przecież haraczem). Zarazem jest to wyraz obłudy tych, którzy wierzą że takimi akcjami wypełnia się moralny obowiązek wobec potrzebujących. Nie twierdzę jednak że indywidualna dobroczynność powinna w ogóle zaniknąć- ale powinna być tylko uzupełnieniem systemowej pomocy, na przykład jako wsparcie emocjonalne. Tego państwo nigdy nie zapewni i tutaj człowiek może się naprawdę wykazać w pomocy drugiej osobie.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka