Wprost doniósł dzisiaj, że Mariusz Kamiński nie został wybrany wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego m.in. przez eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej. Miało na niego głosować jedynie sześcioro przedstawicieli tej partii. Jest to kolejne sprzeczne z interesem Polski głosowanie tych eurodeputowanych. Nie tak dawno temu mieliśmy głosowanie w sprawie uczynienia rotmistrza Witolda Pileckiego patronem dnia ofiar totalitaryzmu. Zachowanie przedstawicieli Platformy było podobne do tego, którego doświadczyliśmy w wypadku Kamińskiego.
Wprost podaje również powody, dla których "platformersi" zagłosowali, jak zagłosowali. Pierwszym jest niechęć do zainteresowanego. Osobiste animozje zwyciężyły nad interesem Polski. A przecież tak często osoby związane z PO mówią o głosowaniu z interesem kraju. Okazuje się, że kiedy przychodzi na to pora, wypowiedziane słowa idą w zapomnienie. Drugim powodem jest z kolei nadzieja Platformy na spowodowanie rozłamu we frakcji konserwatywnej, który spowodowałby powrót torysów do EPL. Zamiast dbać o interes kraju czci się własne, drobne, marne interesiki. Polscy eurodeputowani zamiast współpracować w najważniejszych sprawach, rzucają sobie pod nogi kłody.
Na przykładzie tego wydarzenia możemy zobaczyć czemu tak naprawdę służy utajnianie niektórych głosowań w PE. Ma ono na celu m.in. ukrycie prawdziwych działań tzw. "wybrańców ludu" oraz uniemożliwienie ich rozliczenia przez wyborców. Demokracja? Chyba tajna demokracja...
Inne tematy w dziale Polityka