Źródło: Twitter
Źródło: Twitter
Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
1784
BLOG

Dzielna milicja i groźny bandzior

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Niniejsze opowiadanko dedykuję kierownictwu oraz funkcjonariuszom Komendy Powiatowej Policji w Prudniku, Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu oraz komendantowi głównemu policji i ministrowi spraw wewnętrznych. Z podziękowaniem za Panów ciężką i ofiarną pracę.

– Komendancie, znowu wojewódzka dzwoniła.

– O matko… Że co?

– To, co zawsze: że wykrywalność nam spadła i jak tak dalej pójdzie, to obetną nam wszystkim kasę na premie.

– Dobra, musimy coś zrobić.

– To ja wiem, ale co? Przecież się nie rozdwoimy. Sam mam na biurku piętnaście włamań i cztery rozboje. A wakaty…

– Nie, no przecież wiem. Ch… tam z włamaniami czy rozbojami. W politykę pójdziemy.

– Ale że jak?

– Srak. Weź no mi wydrukuj tę ustawę o Ukrainie. Tę o specjalnych środkach.

– Nie da rady. Toner nam się skończył, a Wiesiek swoją prywatna drukarkę zabrał do domu, jak szedł na urlop.

– No to kupcie toner.

– Nie mamy za co. Pieniądze na toner przerzuciliśmy na paliwo, a i tak się już skończyły. Przecież od tygodnia głównie z buta patrolujemy.

– No dobra. To weź mnie tu otwórz w komputerze, bo… mnie ręka w nadgarstku boli.

– Robi się, komendancie. Proszę.

– No i mamy: „Zakazuje się stosowania, używania lub propagowania symboli lub nazw wspierających agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę”. Weźcie znajdźcie jakiegoś Heńka, co propaguje, przecież musi jakiś u nas w mieście być. Zawijamy go, robimy piar i mamy spokój co najmniej na miesiąc, a jak do ministra dojdzie, to może nawet na dwa.

– Ale skąd ja komendantowi wezmę takiego?

– No żeż, to ja mam cię roboty uczyć? Ile ty tu pracujesz? Weźcie jakiegoś znajdźcie, co będzie miał „zet” na koszulce czy gdzieś tam.

– Ale… przecież to może być jakiś zwykły wzór. A nie, że ruskich wspiera.

– A ch… z tym. Najważniejsze, żeby było widać, żeśmy proruskiego sabotażystę zwinęli. Wsadzimy go na cztery osiem, a co tam potem prokurator zrobi i sąd, to już nie nasza brocha.

– Tak jest!

***

– Mamy go, komendancie!

– Kogo?

– No, tego Heńka!

– Jakiego Heńka?

– Oj, to tak w przenośni, sam komendant tak mówił. Przyskrzyniliśmy jednego z literą „zet”.

– Dowody są?

– Są! Na kask se nakleił, na torbę, na buty nawet. Aha, i broń miał!

– Legalnie?

– To znaczy… No, właściwie to nie spełnia ustawowej definicji broni. Taką atrapę plastikową glocka miał.

– Dobra, atrapa nie atrapa, jak będziecie dowody fotografować, to połóżcie na pierwszym planie. Rozumiesz – proruski, ma broń znaczy, takie skojarzenie. A główna się też ucieszy, może się uda coś ugrać w sprawie ustawy o broni. Zatrzymanie sfilmowaliście?

– No… nie, bo nasza jedyna kamerka jest w serwisie od miesiąca, a wcześniej to Waldek kręcił swoim ajfonem, ale on akurat wziął wolne, bo kuzynka ma wesele…

– G…o mnie to obchodzi. No ale musimy mieć filmik, przecież inaczej to wszystko jak krew w piach. Tu masz kwit, idź do magazynu dowodów, wybierz sobie jakiś odblokowany telefon z dobrym aparatem i wprowadźcie go drugi raz. I żeby się nagrało!

– Ale jak: drugi raz?

– Normalnie: wyjmijcie go z aresztu i wprowadźcie znowu, tylko sfilmujcie. Zrozumiano?

– Tak jest!

– A mówił coś?

– Oj tak, dużo mówił!

– Co mówił?

– No, że Ukraińców to on nienawidzi!

– Świetnie, świetnie.

– Ale potem mówił, że ruskich to też nienawidzi. I Niemców. I żabojadów. I Amerykanów, i Chińczyków. Właściwie to wszystkich nienawidzi.

– To filmujcie bez dźwięku. Groźby jakieś były?

– Tak, mówił, że się zabije.

– Siebie znaczy?

– Tak.

– No, to raczej pod badania psychiatryczne podpada… Trudno.

– A potem powiedział, że się nazywa… Zaraz, tu sobie zapisałem… Keron.

– Że jak?

– Keron. Krzyczał: „Jestem rzymskim cesarzem i spalę to miasteczko, jakem Keron”.

– To chyba ten, no, „Neron”? Ten co u Żeromskiego w tej powieści był. „Lalka” chyba.

– A, to ja nie wiem. Ja tylko „Gazetę Policyjną” czytam. Zresztą może i tak, to na ulicy było i hałas był. Mogłem źle napisać.

– Coś jeszcze?

– Jeszcze potem powiedział, że jest tym, no, Piłsudskim, a na koniec się zaczął domagać, żeby mu dać dostęp do radiostacji, bo musi wezwać na pomoc swoich.

– Niby skąd?

– Zaraz, też zapisałem: z Alfacentaura, czy jakoś tak. Nie wiem, gdzie to jest. Może jeszcze za Opolem.

– No trudno, to będzie pewnie psychiatryk, ale to my już się przejmować nie musimy. My swoje zrobiliśmy. To teraz tak: kręćcie ten film z tego niby doprowadzenia, kręćcie dowody, wrzućcie na tłyterka…

– Ale hasło do naszego tłyterka ma Waldek, a on…

– Wiem, na weselu jest. No to po prostu prześlijcie to do wojewódzkiej, niech oni wrzucą.

– Kiedy my mamy tu taki transfer, że to się do pojutrza będzie słało.

– Na litość… To – bo ja wiem? Na płytę nagraj i zawieź do wojewódzkiej.

– Ale paliwo…

– Masz tu trzy stówy i zatankuj. Musimy mieć sukces. Tylko rachunek przynieś!


Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo