Marek Mądrzak Marek Mądrzak
283
BLOG

Humanitaryści wszystkich krajów łączcie się, czyli Presspublika

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Gospodarka Obserwuj notkę 0

 

Na część wielkiego, polskiego pisarza Józefa Hena proponuję nazwać metodę sprzedawania tej samej treści kilka razy jego imieniem. Po lekturze bardzo wiernej biografii Hena mogę zrelacjonować, że pisarzowi na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych szczęśliwie udało się wyjść z zakazu druku. Wydany po długich staraniach kryminał był początkiem jego sukcesu finansowego. Na kanwie powieści Hen stworzył jeszcze słuchowisko radiowe w odcinkach, ale na tym passa się nie skończyła. Na zamówienie Zespołu Filmowego Hen zrobił z tego scenariusz! Myślę, że wszyscy zapłacili: wydawca, Radiokomitet i Zespół.

Czytając ostatnio wydawnictwa Presspubliki odniosłem wrażenie, że metoda „na Hena” nie jest tam obca. W ostatnią sobotę krytycznie przedstawiłem schematyczny artykuł w Rzeczpospolitej: biedni - trzeba pomóc, jest specjaliści monitorują problem - pomóżcie zawodowcom (polskim). Okazało się po kilku dniach, że nieco wcześniej nowy, „prawicowy” tygodnik też opublikował wzruszający artykuł o społeczeństwie obywatelskim tworzącym się poprzez akcje charytatywne. Oprócz biednych z Polski musiało być też o Afryce. Dzięki dociekliwej autorce dowiedziałem się, kto korzysta na akcjach humanitarnych bardziej niż zawodowcy – operator pocztowy. Darowane zabawki w Polsce wysyła się paczką 20 kg za 180 zł (słownie: sto osiemdziesiąt złotych). Jeśli zabawki są chińskie, to koszt wysyłki przekracza ich wartość. Jeśli zabawki są używane (z darów), to szkoda gadać.

Z osiemnastką wiąże się jakieś magiczne (numerologia) znaczenie w tym środowisku. Gdy tsunami zniszczyło wybrzeże Tajlandii, to polska fundacja natychmiast ruszyła na pomoc – wysłali kilka ton darów, żywność i odzież, samolotem – za 180 tys. dolarów. Kilka ton? To chyba kilka tysięcy kilogramów, po 5 zł kilogram, to będzie? Chyba nie wysyłali nad morze łososia? Wychodzi coś pięć razy więcej ostrożnie licząc. Pocieszające jest tylko, że fundacja powinna sobie odpisać na koszty (10 procent?) i te pieniądze zostały w kraju, ale nie odważę się napisać, że nie zmarnowano ich.

Jeśli Czytelnicy myślą, że to wszystko o sezonie ogórkowym w Presspublice, to zapraszam jutro.


 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka