Dzisiejsza “Rzepa” zamieszcza wstrzasajacy artykul R.Ziemkiewicza
Kampania w cieniu pogardy. Napisany jako analiza zblizajacej sie kampanii prezydenckiej, przytacza wypowiedzi “autorytetow”, od lektury ktorych wlosy staja deba. Nie majac na codzien dostepu do polskojezycznych mediow, nie przypuszczalem nawet, iz mozliwe jest bezkarne saczenie tresci tak pelnych pogardy i nienawisci do polskiego narodu. Anglicy, ktorzy potrafia szydzic z wszystkich i wszystkiego, od siebie samychj poczynajac, nie sa w stanie uwierzyc, iz wypowiedzi, takie jak cytowane przez RAZ-a sa wogole mozliwe.
Przytoczmy kilka charakterystycznych wypowiedzi: “Żałoba narodowa zmienia się w generalną histerię. To (…) sensacja, naśladownictwo, jakiś niezrozumiały dla mnie obowiązek. Media zachowują się moim zdaniem bardzo niedobrze, grają na emocjach” (Izabella Cywińska). (Wątek złego zachowania mediów podjął też publicysta “Gazety Wyborczej” Wojciech Krzyżaniak, narzekając, że go telewizje “molestowały cierpieniem” i że zawiesiły kanały tematyczne, co uniemożliwiało widzowi ucieczkę przed żałobną tematyką w talk-show, serial czy teleturniej).
“Patrząc na ten cyrk, który nazywamy w Polsce żałobą narodową, mam jednoznaczne uczucia. (…) To, co widzę, to absurdalne zachowanie stadne, zbiorowa histeria” (Małgorzata Szumowska), “Mroczne wyziewy polskiego pseudo-mesjanizmu… Tak jak Jezus “udowodnił”, że jest Bogiem, umierając na krzyżu, tak Lech Kaczyński “udowodnił”, że był opatrznościowym ojcem polskiego narodu, umierając w Smoleńsku” (Agata Bielik-Robson), “Cierpiętniczy, niemal nekrofilski polski nacjonalizm” (Bronisław Łagowski), “Czuję się bezradna wobec tych 96 śmierci, ale jeszcze bardziej czuję się bezradna wobec tego, co się dzieje wokół tej katastrofy… Szczerze mówiąc, przeszedł mnie dreszcz przerażenia i do tej chwili mnie nie opuszcza” (Olga Tokarczuk).
Demon patriotyzmu
Ale istotą spojrzenia "elit" na żałobę było nie tylko stwierdzone przez niego poczucie wyższości i pogarda dla "cyrku" i "histerii". Bardziej jeszcze eksponowany był ton – obecny w cytowanej już wypowiedzi Olgi Tokarczuk – przerażenia.
"Boję się takiej żałoby. Boję się rozszlochanego narodu nad trumnami, oszalałych haseł "Polska Chrystusem Narodów" i ludzi w bejsbolówkach owiniętych biało-czerwoną flagą" (Małgorzata Szumowska), "Zaczyna się polowanie na nie dość dobrych patriotów" (Michał Bilewicz)…
Od początku lat 90. nie czytałem tak wielu wyznań panicznego strachu przed Polakami, ale nawet wtedy nikt nie pozwolił sobie wypowiedzieć tak, jak uczynił to przed kamerą TVN 24 Grzegorz Miecugow: "Żałoba może obudzić demona polskiego patriotyzmu. Zacznie się walka na patriotyzmy, na to, kto jest lepszym Polakiem".
Zatrzymajmy się na chwilę nad tą wypowiedzią. Jak można, nawet wskutek lapsusu, mówić o cnocie patriotyzmu jako o "demonie"? Nawet Adam Michnik w najbardziej rozhisteryzowanych tekstach z początków III RP, w których wieszczył w Polsce jakobinizm, wieszanie na latarniach i faszystowską dyktaturę, nie posunął się dalej niż do "demonów nacjonalizmu". Ale słowa opiniotwórczego prezentera TVN 24 nie były pomyłką czy przejęzyczeniem, skoro najwyraźniej za rzecz groźną uważa on "walkę na patriotyzmy".
A czym mają się wykazywać kandydaci do najwyższego urzędu w państwie, uosabiającego majestat Rzeczypospolitej, jeśli nie patriotyzmem? Czyż kampania w USA, Francji, Niemczech czy Anglii nie polega na przekonywaniu przez każdego z kandydatów, że jest lepszym Amerykaninem, Francuzem, Niemcem czy Brytyjczykiem niż jego rywal?
Albo, spytajmy wprost – do jakiego stopnia trzeba się czuć wyobcowanym z polskości i jak bardzo jej nienawidzić, aby czuć strach na widok, że Polacy odbudowują jakiekolwiek poczucie wspólnoty, nawet w tak godny sposób jak żałoba, wspólna modlitwa i zapalanie zniczy?
( ostatnie wytluszczenie moje ).
Rok temu na lamach “NDz” pisal na ten temat ks. prof. Czeslaw S. Bartnik w znakomitym artykule ( lektura obowiazkowa !!! )
Czyzby to juz post-Polska?, z ktorego przytocze zakonczenie:
Jeszcze raz pytanie
Czy juz Polski nie ma? Otoz ona jest, a nawet rozwija sie, ubogaca i pieknieje, tyle ze raczej nie w sferach wladzy i politykow, co raczej w samej substancji spolecznosci: w ludzie, w terenie, na wsi, w miescie, w parafii, w miejscowych osrodkach patriotycznych, w prasie i pismach lokalnych, czesto diecezjalnych, zakonnych i branzowych. Jest Polska wspaniala w spotkaniach madrych i dobrych ludzi, w uroczystosciach patriotycznych i religijnych, w pomyslowosci i tworczosci ludzkiej, a przede wszystkich w sercach i w sumieniu. Co z tego wynika? To, ze te okupacyjna, liberalistyczna i antypolska czape trzeba zrzucic. Trzeba sie w tym celu organizowac na dole. Trzeba nam rzadu, politykow i dzialaczy czystych, godnych i otwartych na wszystko, takze na polskosc i na religie.
Oczywiscie nikt z nas nie zada, zeby na czele stali sami katolicy. Moga byc i innowiercy, i ateisci, i ludzie roznych orientacji spolecznych i politycznych. Moze nawet ustrzega nas oni przed jakims zasklepieniem, fanatyzmem czy bezkrytycznoscia. Ale jedno jest istotne: narodem katolickim nie moga rzadzic sami niekatolicy, a nawet wrogowie katolicyzmu i Polski wlasciwej. To samo bedzie sie odnosilo i do wyborow do europarlamentu.
Innymi slowy:
Narodem polskim nie moga rzadzic sami wrogowie Polski i Polakow, ktorych ledwo skrywana ideologia jest antypolonizm.
Ceterum censeo:
Naród i agentura czyli niech nie lezie orzeł w GWna.
Nasz narod nie jest wcale podzielony, mimo oczywistych roznic politycznych.
Poprostu po jednej stronie jest narod, a po drugiej sa agenci.
Z samej definicji nie jest mozliwe pojednanie narodu z agentura, albowiem celem tej ostatniej jest rozbicie narodu i dzialanie na jego szkode, a dla dobra swoich centrali i mocodawcow.
( W tym kontekscie nie nalezy mylic agentury z poszczegolnymi ludzmi tam zatrudnionymi. Zlustrowany i skruszony agent ma mozliwosc powrotu na lono wspolnoty narodowej, choc przezornosc nakazywalaby nie czynienie z niego osoby zaufania publicznego ).
Nawiazujac do zeszlotygodniowej zaloby, zauwazmy co nastepuje.
Tygodniowy spokoj i wyciszenie ( pomijajac “spontaniczne” protesty antywawelskie “Wyborczej” ) wynikal z krotkotrwalego szoku agentury ( chciala ona tylko osmieszyc prezydenta, a wyszlo zbyt dobrze, ponadto wszystkich zaskoczyla solidarna reakcja Polakow ). Stad np. placzaca w studio Stokrotka.
Pozalobie, zgodnie z przewidywaniami, wszystko “wraca do normy”. Wazne, zeby uzmyslowic sobie, iz nie jest to wynikiem rzekomo wlasciwej Polakom sklonnosci do swarow ( okreslanych w sposob nas krzywdzacy i wrecz obrazajacy “polskim pieklem” ). To nie narod jest klotliwy, ale agentura otrzasla sie z szoku, czego symbolicznym wyrazem mogly byc slowa Stokrotki “ja juz tyle lez wylalam” i w domysle moge powrocic do moich agenturalnych zadan sluzbowych.
Od nas samych zalezy, czy umozliwimy agenturze powrot do stanu quo ante, czy tez nie. A sprawa nie jest bynajmniej blaha. Wplyw agentury na polskie zycie publiczne jest bardzo silny i wyjatkowo dla naszej niepodleglosci niebezpieczny. Wszak pierwsza Rzeczpospolita zostala doprowadzona do katastrofy nie slaboscia gospodarcza czy militarna, a na skutek przejecia i zgangrenowania polityki zewnetrznej i wewnetrznej przez agentury panstw osciennych.
Najbardziej widocznym siedliskiem antypolskiej agentury – o czym mielismy mozliwosc przekonac sie nie raz, ale ze szczegolna ostroscia w zeszlym tygodniu – jest “Gazeta Wyborcza” i TVN.
Dlatego tez jednym z najwazniejszych zadan jest PILNE ograniczenie ich wplywu na nasze postrzeganie rzeczywistosci, a co za tym idzie, na nasze decyzje.
Nalezy zrobic to w sposob “asertywny”, grzecznie ale stanowczo, uderzajac w podstawy finansowe.
Jesli nie chcemy skonczyc jak “biedni irokezi”, ktorych kultury europejskiej zamierzal palka nauczac krol pruski, a car ruski knutem, MUSIMY zastosowac dlugotrwaly i skuteczny bojkot finansowy GW i TVN.
W stosunku do “GW” – nie kupujmy ani gazety ani jakichkolwiek produktow przez nich wydawanych, obejmowanych patronatem itd.
W stosunku do TVN – ostrzegajmy wszystkich potencjalnych reklamodawcow: reklamujesz w TVN=tracisz klienta.
Nie jest to latwe, bedzie wymagalo czasu i wysilku, ale jest mozliwe.
A stawką jest Polska.
PS – tytul zapozyczony z blogu tadeo.
Inne tematy w dziale Polityka