Maciej Krasuski Maciej Krasuski
1087
BLOG

Ukraiński smok

Maciej Krasuski Maciej Krasuski Polityka Obserwuj notkę 13

To co się dzieje w ostatnim czasie Kijowie wygląda na spektakl odbywający się według wcześniej napisanego scenariusza. W Moskwie jego autorstwo przypisują Stanom Zjednoczonym, na Zachodzie Rosji. Nad Dnieprem głosy są podzielone; opozycja wskazuję na Kreml, a obóz władzy krytykuje nadmierne wtrącanie się zachodnich polityków w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Do literackiej nagrody za stworzone dzieło wydaje się także pretendować sam Wiktor Janukowycz.

Prolog- na krawędzi

EU i USA wciąż widzą Ukrainę w Europie. Są skłoni ją nawet wesprzeć finansowo, ale nad Dnieprem nie widzą obecnego prezydenta za sterami władzy. Ta niechęć do niego nie wynika z nieprzestrzegania swobód obywatelskich, ani z tego, że Unia boi się, że Janukowycz zdefrauduje wszystkie środki przeznaczone na restrukturyzację Ukrainy. Tego raczej nie zrobi. Ukraina jest w stanie zapaści finansowej (budżet zakładał 3,5% wzrost PKB, a jest 1,5% recesja, rezerwy walutowe spadły poniżej 20 mld dol.). Jeszcze jeden krok, a 22 letnie państwo stoczy się na dno niebytu. Poza tym, nie ma nad Dnieprem ludzi, którym z czystym sumieniem można powierzyć pieniądze, nie licząc się z częściowym ich upłynnieniem. Tym problemem dotknięte są całe nie tylko elity polityczne. W opinii wielu ekipa, która chce zastąpić Janukowycza, jest tylko bardziej wygłodniała i nie gwarantuje, że zjawisko „wziatki” (łapówka) i „witkatu” (korupcyjna prowizja) zniknie z ukraińskiej rzeczywistości, a poziom życia zwykłych ludzi się poprawi.

Teatrum

 

 Wszyscy oglądamy i podziwiamy wydarzenia na majdanie, ale rzadziej docierają do nas filmiki z parku Szewczenki, czy placu Michajłowskiego. Jeśli już to w negatywnym świetle. Przeważnie pokazując demonstracje zwolenników prezydenta, jako zbiegowisko „tituszek” (osoby odpłatnie chodzące na miting). Niestety, to zjawisko dotyka także i szeregi opozycji. Potwierdza to lider Swobody, O. Tiahnyok na filmie z ukrytej kamery, którego nie omieszkała wyemitować rosyjska telewizja. Świadczą też o tym świadectwa osób postronnych. Ma to oczywiście miejsce, nie w te dni kiedy zwoływane jest narodowe „wicze” (zgromadzenie), ale wtedy, gdy tłum radykalnie topnieje. Nikt też nie mówi całej prawdy o finansowaniu majdanu , czy o tym, kto płaci za autobusy, którymi ze Wschodu i Zachodu manifestanci jadą do Kijowa. Nie ulega wątpliwości, że za jedną i drugą stroną sceny politycznej stoją pieniądze oligarchów. Oczywiście, te zjawiska nie przekreślają całego ruchu sprzeciwu obywatelskiego, który jest siłą dominującą.

Dla zachodnich decydentów powody, dla których nie akceptują Janukowycza leżą na innej płaszczyźnie. W EU, w USA, a także i w Rosji wiedzą, że obecny prezydent jest ojcem chrzestnym ukraińskich oligarchów i nie pozwoli uszczuplić, ani pozbawić stanu posiadania swego klanu (oczywiście, jak widać na majdanie nie wszyscy wielcy Ukrainy chcą do niego należeć). Zachodnie koncerny nic nie mogąc zyskać nad Dnieprem, czytaj przejąć, nie widzą interesu we włączeniu Kijowa do struktur lepszego świata. Nie chcą się angażować, choćby dlatego, aby nie narażać się Rosji, która od 3,5 roku walczy z Janukowyczem, próbując przejąć system energetyczny Ukrainy i podporządkować sobie dawną prowincję, a zarazem kolebkę swojej państwowości i kultury.

Truizmem jest mówienie o odbudowie przez Putina imperium rosyjskiego, ale wizja w której EU znajduje się kilkaset kilometrów od Moskwy przyprawia włodarzy Kremla o dreszcze. To może nie tylko bardzo „negatywnie” wpłynąć na rosyjskie społeczeństwo, ale i bardzo osłabić geopolityczną pozycję Kremla. Na rosyjską i niemiecką politykę w regionie może natomiast nieprzyjemnie oddziaływać wizja powrotu idei Europy Środkowej. W ostatnich dniach do jej budowy zachęcają m.in.wicedyrektor Atlantic Council, Fran Burwell orazgłosy płynące z brytyjskiego Chatham House.

 

Obsada

 

Przeciw temu ostatniemu zagrożeniu na ukraińskim majdanie Rosję wspiera Berlin, który wystawił najsilniejszego kandydata do zastąpienia obecnego prezydenta. Mistrz wagi ciężkiej w boksie zawodowym już dziś zapowiada, że jeśli W. Janukowycz dożyje do 2015 roku, to on z nim wygra. Od 2009 r. protegowana W. Putina (tak, tak to nie pomyłka), jak i ulubienica A. Merkel została zamknięta przez „Lorda Farkłada” na siedem lat w wieży, ale i bez niej Moskwa ma się kim posłużyć nad Dnieprem. Co prawda, następca Julii Tymoszenko swój start polityczny zawdzięcza wsparciu ukraińskiej diaspory z Kanady, ale z pewnością nigdy nie wyrzeknie się swoich miejscowych mocodawców. Jego drugie imię brzmi; „ulubiony przyjaciel oligarchów”. Natomiast nacjonalistyczna Swoboda i jej lider, Oleh Tiahnyjbok, jeśli nawet nie byliby powiązani, ani z Bankową, a ani z Kremlem, ani nawet z Berlinem (Swoboda współpracuje z niemiecką NDP) to i tak działają na ich korzyść. Narzucanie historycznej optyki UPA całej Ukrainie może w najlepszym wypadku doprowadzić do powtórnej wygranej Janukowycza, albo wręcz rozpadu Ukrainy. Na tym może skorzystać tylko Rosja, która od dawna marzy aby odstrzelić „banderowszczyznę”, a zjednoczyć z imperium wschodnią, a jak się uda i centralną część kraju. Tak na marginesie warto przypomnieć, że Juliusz Mieroszewski uważał, iż podarowanie Lwowa Ukraińcom kosztem Polski było największym błędem Stalina. Dziś Rosja tę część kraju chętnie podrzuciłaby EU. Janukowycz zaś, zdaniem innych, jeśli dożyje, może już dziś otwierać szampana przygotowanego na wybory prezydenckie 2015 r. Od dawna starał się, aby wzrosły sondaże tego najbardziej radykalnego ugrupowania. Jego sztab doskonale zdaje sobie sprawę, że ich szef reelekcję może sobie zapewnić tylko w starciu z lwowskim nacjonalistą. Dziś cały wschód, południe i duża środkowa część kraju jest nieźle wystraszona.

Tak wyglądają gracze partyjni , ale na placu Niezależności jest gracz ważniejszy – obywatele. Od nich wszystko się zaczęło i bez nich akcje opozycji topnieją, jak śnieg w maju.

Akcja

Ukraińcy wyszli na majdan 21 listopada br. po decyzji M. Azarowa o zawieszeniu procesu integracyjnego z EU, ale tak naprawdę ruszyli szturmem 30 listopada. Nie za Europę, nie za opozycję, ale w obronie swojej godności. W odpowiedzi na 22 lata poniewierania, biedy i złodziejstwa rządzących. Przeciwko niespełnionym marzeniom roku 2004. Z powodu „braku Ukrainy w Ukrainie”.

 Aż dla 80% manifestantów bezpośrednim pretekstem zrywu było użycie siły przeciw studentom przez Berkut. Tylko 5% z nich przyszło ze względu na głos liderów opozycji. Od momentu pacyfikacji studentów protestują, jakby chcieli wdeptać w ziemię obecnego szefa państwa, który stał się dla nich uosobieniem całego zła i przyczyną wszystkich porażek. Skandują; „bandu het’, chama na jołku” (banda precz, chama na choinkę). Chcą odczarować rzeczywistość składając go w ofierze całopalnej za grzechy jego i swoje własne. Nikogo nie dziwi porównanie Janukowycza do krwawego przywódcy Rumunii, N. Ceausescu. Wszyscy oczekują końca koszmarnej nocy, w której światełkiem w tunelu była Unia Europejska, jej standardy i dobrobyt. O dążeniu do niej Janukowycz zapewniał ich przez ostatnie 3,5 roku. Te obietnice po części powstrzymywały lud od buntu. Bez nich stracił on wszystko, 21 listopada zabrano mu nadzieję. Dziś się obudził i jeśli trzeba rusza na place.

Teraz Wiktor Janukowycz chce do Unii bardziej niż kiedykolwiek. Nie tylko dlatego, że naród go ściga, tę opresję wydaje się i sam nakręcać. Wie, że nawet jak sprzeda kraj Moskwie za 30 mld dol. kredytu dla Ukrainy oraz 5 mld „wid katu” dla siebie i wstąpi do Unii Celnej, to uratuje Ukrainę od bankructwa, ale zdaje sobie sprawę, że jego dni upłyną, jak piasek w klepsydrze. Właśnie dlatego żąda od Brukseli wsparcia finansowego (M. Azarow wspomniał o 20 mld dol.) w zamian za podpisanie umowy. Tak naprawdę wydaje się nie mieć wyboru.

Może to absurdalne i niedorzeczne, ale nie można wykluczyć, że za protestami, a raczej ich wzniecaniem stoi sam Janukowycz. Bo jak inaczej odczytać akcję z 11 grudnia, a nawet 30 listopada ? Czyżby nie wiedział, jakie one spowodują następstwa? Z pewnością to jemu w głównej mierze trzeba przypisać nocne „czyszczenie miasta” w ostatnią środę. A choć w akcji z 30 listopada (za nią obwiniany jest W. Medwedczuk i A. Klujew) bardziej widać rękę Moskwy, jak twierdzi politolog Wiktor Nebożenko, to jednak nie można wykluczyć, że mógł z niej korzyści odnieść również prezydent Ukrainy.

 Po szczycie w Wilnie, garstkę protestujących można było pozostawić samym sobie i poczekać, aż się rozejdzie. Można było nawet ich usunąć, ale nie bić i nie prześladować. Z kolei trudno uwierzyć, że 11 grudnia siły Berkutu i milicji nie dały rady usunąć z placu kilkuset osób. Mało tego, po nieudanej akcji wycofały się z zajętych pozycji. To nie jest podobne do działań ukraińskiej milicji, której budżet w przeciwieństwie do innych resortów wzrastał systematycznie przez ostatnie lata, a ostatnio za akcje na majdanie zasilono go jeszcze sumą 240 mln hrywien. Co się więc stało?

Janukowycz wracając z Wilna bez pieniędzy (proponowano mu 600 mln dol.) wiedział, że jest skazany na pożarcie Moskwy. Do kolejnego szczytu, nawet w marcu 2014, bez pożyczki nie był w stanie dotrwać. Nie mógł nawet liczyć na pożyczkę z Chin, które mają obiecane ustępstwa w negocjacjach gazowych z Rosją właśnie w zamian za niewspieranie Ukrainy. Pogłoski o 7 mld dol. za dzierżawę któregoś portu czarnomorskiego Ukrainy, czy dzierżawy 3 mln hektarów ukraińskiej ziemi mogą być tylko pogłoskami. W sytuacji zagrożenia, jedynym ratunkiem, jakby to paradoksalnie nie wyglądało, może być majdan.

Groźba wewnętrznego konfliktu i rozpad Ukrainy, bo tak by się to zapewne skończyło, przeraziła nie tylko Europę, ale nawet USA. Taką wersję mogą po części potwierdzić zajścia z 30 listopada, a na pewno z 11 grudnia br. Wtedy to właśnie w Kijowie gościli zarówno wysoki przedstawiciel EU jak i USA. Obie panie; CatherineAshtoni Wiktoria Nuland nie przyleciały nad Dniepr kurtuazyjnie. Nie przypadkowo pojawiły się głosy zza oceanu, że Ukraina powinna współpracować z Polską, tj. tworzyć Europę Środkową. Najwyraźniej jednak oferta zachodnich dyplomatek był dla W. Janukowycza mało atrakcyjna (może dano mu czas tylko do 2015, a może krótszy?) Naddnieprzański bat’ka postanowił podbić stawkę, a z tej perspektywy wyglądało to jak scena ze Shreka, w której osioł krzyczy: mam smoka i nie zawaham się go użyć.

No i używa go. 11 grudnia po nocnych manewrach ukraińskiej milicji tłum w dziesiątkach tysięcy znów ruszył ławą na majdan i skanduje „sława Ukraini” „Ukraina ponad use”, a trzeba przypomnieć, że w nocy liczył on marne kilkaset osób i że dzięki pojawieniu się manifestantów w środku tygodnia ich liczba w weekend trochę się zmniejszyła. Znowu miecz Damoklesa wisi w powietrzu nad Ukrainą i Europą. Choć Zachód popadł w konsternację, to o sankcjach nie ma mowy. Zachodnie dyplomatki po wizycie na majdanie wracają do Janukowycza. Z ich ust padają tajemnicze hasła o propozycjach złożonych szefowi Ukrainy.

Epilog

Dziś lud odbudował barykady, a 15 grudnia na majdanie odbył się kolejny wiec narodowy. Janukowycz ściągnął do Kijowa swoich zwolenników, którzy wiecowali po sąsiedzku. Do stolicy ściągnął też dodatkowe siły milicji. To wszystko ma miejsce już po drugim okrągłym stole, na którym spotkali się już nie tylko byli prezydenci, ale i opozycja. Czyżby takie były wytyczne Ashton i Nuland?

Czy właśnie taka toczy się ta gra? Bardzo możliwe, ale autor chętnie przyzna się do błędu, jeśli historia pokaże, że było inaczej. To tylko jedna z hipotez, której prawdziwość, lub nie może potwierdzić sam Janukowycz i wąskie grono jego współpracowników. Jeśli jest jednak inaczej i zajścia na majdanie wynikają z nieudolności rządzących w Kijowie oraz braku zabezpieczeń i reakcji na prowokacje lub co gorsza z ustaleń Bankowej z Kremlem, to koniec ery dyrektora bazy samochodowej z Jenakijewa jest raczej przesądzony.

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka