Maciej Rybiński Maciej Rybiński
190
BLOG

Wstrząs esperancki

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 11

Dzień bez afery jest dniem straconym. Nie można dopuścić, żebyśmy - obywatele RP - zaczęli się nudzić jak mopsy, z tych nudów rozglądać po najbliższym otoczeniu i nie daj Boże, zamiast oburzać się na sprawy wielkie, albo przynajmmniej rozdęte, zaczęli zajmować się głupstwami, które nas bezpośrednio dotyczą. Prawidłowy Polak, to Polak od rana oburzony, zgorszony i wstrząśnięty. Wczoraj od rana nałogowcom zgorszenia i oburzenia dostarczyła "Gazeta Wyborcza" niewiarygodną aferę o międzynarodowej skali: Polskie Radio zlikwidowało codzienną audycję w języku esperanto. Wywołało to, wedle relacji gazety, poważny wstrząs na całym świecie.

Esperanto wymyślił, w bardzo skądinąd szlachetnych celach porozumienia między narodami Polak, Ludwik Zamenhof. Rzecz w tym, że narody porozumiewają się, lepiej lub gorzej, bez esperanta. Od stu ponad lat esperanto służy do porozumiewania się między sobą esperantystów. To znaczy gromadki łagodnych maniaków, którzy nauczyli się sztucznego języka. Zresztą to, czy esperantyści z rozmaitych kręgów kulturowych są w stanie się ze sobą porozumieć, jest także wątpliwe. Czytałem kiedyś sprawozdanie z jakiegoś kongresu esperantystów, w czasie którego okazało się, że wymowa esperancka ludzi z różnych krajów tak się od siebie różni, jak angielszczyzna absolwenta Eton i Cambridge od angielszczyzny sklepikarza z Kingston na Jamajce. Esperanto jest rodzajem hobby, jak zbieranie znaczków pocztowych albo lepienie modeli samolotów, tylko nie tak powszechnym. Jako język esperanto jest bardziej jeszcze martwe niż klasyczna greka czy łacina. Za obu tymi językami stoi autentyczna kultura i wiele nieprzemijających dzieł, które napisane zostały po grecku lub po łacinie. Nie może być natomiast literatury esperanckiej, bo nie ma ani esperanckiego życia, ani esperanckiej kultury. Tłumaczenie na esperanto dzieł literackich z rozmaitych języków na pewno w mniejszym stopniu jeśli w ogóle, przyczynia się do popularyzacji tych utworów, niż tłumaczenia na języki żywe. Jedynym powodem utrzymywania audycji w esperanto było to, że Zamenhof był z Białegostoku. Nie jest to powód najgorszy, ale jednak nie doskonały.

"Gazeta Wyborcza" sugeruje, że za decyzją radia kryją się antysemickie fobie, ponieważ Zamenhof był z pochodzenia Żydem. No to, drodzy koledzy, specjaliści od tropienia antysemityzmu i zgorszenia, poczytajcie sobie, co o esperanto i esperantystach pisał Antoni Słonimski, tegoż samego pochodzenia co Zamenhof. Można nadawać w esperanto jak kto lubi, można nie nadawać, ale cala sprawa nie nadaje się na darcie szat.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka