Niezmordowana kserokopiarka kontratakuje. Tym razem dostało się rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej. W szale pisania kserokopiarka zwyczajnie odleciała. We wszystkich aspektach.
Zachowałem pisownię oryginalną. Szczególnie ubawiła mnie wokalizacja słowa „czyśca”.
„Kpina, drwina, ironia - są bronią przeciwko swoistemu szantażowi moralnemu, jaki niektórzy przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej usiłują narzucić reszcie społeczeństwa, wbrew prawdzie, wbrew przyzwoitości i wbrew woli większości rodzin ofiar, bez liczenia się z ich poczuciem straty i z ich bólem.”
Po pierwsze szantażu się nie narzuca nikomu. Szantaż stosuje się przeciwko komuś. To zastosowanie słownictwa w złym kontekście. Językowy zgrzyt.
Po drugie: Jakoś temat nie na czasie. Wszyscy teraz się ekscytują lekami pakietem klimatycznym a katastrofa smoleńska interesuje już tylko niewielu. Jednakże w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że rodziny ofiar próbują narzucać cokolwiek innym. Przeciwnie. To kserokopiarka narzuca to co wg niej jest prawdą, przyzwoitością i wolą większości. Najśmieszniejsze jest to, że nie ma do tego ani wykształcenia, ani kompetencji, ani kwalifikacji.
„Kpina, drwina, ironia - nie są ani ze zmarłych ani z ich rodzin. Są forma protestu przeciwko zbijaniu kapitału, przedmiotowemu traktowania ofiar, służacym do pozyskania wymiernych korzyści : sukcesu wyborczego, politycznego a także, mówiąc po polsku zachapania pieniędzy.”
Po pierwsze: To bzdura. „Kpina, drwina, ironia’ zawsze muszą mieć cel, w który są wymierzone. W przeciwnym wypadku nazywa się to „pajacowaniem”.
Po drugie: Dalej oczywiście, następuje stek insynuacji jakoby rodziny ofiar chciały się szczególnie wzbogacić na śmierci bliskich. No tak. W żadnym wypadku nie można brać poważnie słów, że rodziny części ofiar chcą wyjaśnienia okoliczności katastrofy i - jeśli tacy są - ukarania winnych zaniedbań itp. Przecież dociekanie prawdy nigdy nie może - zdaniem kserokopiarki - być motorem ludzkiego działania. Czy to nie jest mierzenie innych własną miarką?
„Kpina, drwina, ironia – to także broń przeciwko oklejaniu fałszywą pozłotką zmarłych, osoby publiczne, ludzi z krwi i kości, ze wszystkimi swoimi dobrymi i złymi cechami.
Kpina, drwina, ironia - dotyczą praktyk, w których nadęty fałsz prezentacji konkuruje z boleściwą hipokryzją prezenterów..
Bo między bólem własnym a wymuszaniem empatii - granicą jest niesmak.”
Po pierwsze: W jakim to świecie żyje kserokopiarka, która musi bronić się przed zmarłym? Fałszywa pozłotka? Znów kserokopiarka chce wmawiać ludziom co jest dobre a co złe - i kto jest jaki. Wbrew wszelkim do tego predyspozycjom.
Po drugie: Szczególną empatię przejawiali osoby, które uformowały krzyż z puszek po piwie, albo przybijali pluszaka do krzyża. Genialne. Z ekranu TV może tak to wyglądało w oczach kserokopiarki.
I czy tak trudno jest zrozumieć poczucie straty potęgowane poczuciem niesprawiedliwości i obojętności najwyższych władz państwowych? Dla emocjonalnej konstrukcji kserokopiarki z pewnością jest to zadanie ponad siły.
„Sztuczność, kreacja, teatralność – to stare formy ludyczne prezentacji obrzędów, których cel jest szlachetny, jednoczący ludzi, niosący radość i zabawę ale także refleksję mistyczną, świadome i nieuświadomione wzbogacenie życia duchowego człowieka.
W ludziach XXI wieku imprezy w rodzaju „Marszu Trzech Króli:” wywołują sprzeczne uczucia. Bo o ile rozumieją przekaz adresowany do naiwności prostaczków, do dziecięcej ufności, która gdzieś wciąż tkwi w człowieku, do wiary, jeśli nie w legendę to w jej sens – to z drugiej strony widzą w tym spauperyzowanie religii i infantylizm.”
Po pierwsze: Powyższy tekst jest godny Lesława Maleszki i jego środowiska. Zarówno w aspekcie moralnym jak i intelektualnym. Każdy ma prawo do przeżywania świąt religijnych tak jak mu się podoba. Jak chce może sobie zbudować szopkę przed domem i nikomu nic do tego. Teksty o infantylizmie czy naiwności prostaczków niech sobie kserokopiarka schowa w gumofilce. Wcześniej niech z nich wyjmie słomę.
„Być może Kościół katolicki zdominowany przez obrzędy poważne, dziedziczący po średniowieczu ponurość, poczucie marności człowieczego losu, wiszącą nad każdym wizję mąk piekielnych, lub co najmniej czyśca, potrzebuje radosnych form wyrażania wiary.
To dobrze. Ale forma wyrażania radości powinna być dostosowana do czasów, w których żyjemy i nie razić anachronizmem. Bo między radością a śmiesznością jest cienka, ale wyraźna granica, którą bardzo łatwo jest przekroczyć.”
Teraz kserokopiarka będzie mówiła Katolikom jak mają wyrażać swoją wiarę. Najlepiej kolorowo (tęczowo?), głośno i radośnie. Bez miejsca na specjalną refleksję. Najlepiej śledzić obrzędy religijne w TV w okularach 3D. Dla mnie śmieszna jest stara, zużyta eksploatacją kserokopiarka, która pisze, że obchodzenie Święta Objawienia Pańskiego jest śmieszne.
W ostatnim fragmencie w ramach miłosierdzia kserokopiarka” apeluje o odwołania banów itp. A to zabawne, że przez cały rok donosi się na użytkowników do administracji bo jednego dnia poprosić o amnestię. Kto wie? Może w przyszłą Wigilię kserokopiarka będzie już mogła przemówić ludzkim głosem?
Mówiąc poważne, autorka bloga po raz kolejny upiera się przy lansowaniu własnego światopoglądu jako jedynego i słusznego. Tymczasem jej argumenty w zderzeniu z rozsądkiem i szacunkiem dla indywidualności rozsypują się jak domek z kart.
"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka