Andrzej.Madej Andrzej.Madej
55
BLOG

Algorytmy babilońskie

Andrzej.Madej Andrzej.Madej Gospodarka Obserwuj notkę 1
Czy ekonomiści ułatwią imperatorom budowanie Wieży Babel ?

1. Tsunami cywilizacyjne

W publicznej debacie dominują obecnie dwie ścieżki wyjścia z europejskiego kryzysu: pierwszą jest model biurokratyczny (w którym centrum administracyjne zarządza „różnorodnością”) a drugą model liberalny (w którym kontynent staje się jedynie przestrzenią rynków i przepływów). Obie ścieżki polegają na neutralizacji narodowych tradycji. Obie prowadzą do babilońskiego imperium.
Alternatywą dla nich może się stać ścieżka integracji w modelu personalistycznym – gdzie Europa jako wspólnota narodów zakorzenionych w cywilizacji chrześcijańskiej, ułatwi im współpracę z zachowaniem własnych tożsamości.

Aby tę propozycję opisać potrzeba klarownej perspektywy i precyzyjnego języka. Proponuję spojrzenie przez pryzmat trzech chrześcijańskich asymetrii:
• czasu – z przewagą czasu systematycznego i wiecznego nad czasem impulsu i „nowości”,
• przestrzeni – z przewagą przestrzeni bliskiej i duchowej nad przestrzenią anonimową i wyłącznie zdalną,
• wiedzy – z przewagą wiedzy głębokiej i objawionej nad wiedzą płytką, oderwaną od pytania o sens.
To właśnie te asymetrie ukształtowały europejskie uniwersytety, szkoły, parafie, miasta i akademie nauk. To one pozwoliły powstać bogatej mozaice kultur narodowych, które – choć odmienne – rozumiały się nawzajem we wspólnym horyzoncie cywilizacyjnym.

Znaczenie czasu wiecznego, przestrzeni duchowej i wiedzy objawionej zostało już zakwestionowane przez zachodnioeuropejskie oświecenie. Dziś – w początkach ery algorytmów –przestawiane są trzy asymetrie: czas spontaniczny wypiera czas formacji, przestrzeń zdalna – przestrzeń zakorzenioną, wiedza płytka – wiedzę głęboką. Co w procesie redukowania człowieka do produktywności i konsumeryzmu przez neoliberalizm ekonomiczny i postmodernizm kulturowy, zagraża uformowaniem cywilizacji centralnego sterowania segmentacją, segregacją i eutanazją.

Tak w początkach ery algorytmów wyłania się algorytmiczna Wieża Babel – nowa postać cywilizacji babilońskiej, w której centralna władza nad danymi pozwala segmentować, porządkować i eliminować ludzi według kryteriów ich użyteczności. W ten sposób cywilizacja babilońska staje się jednocześnie cywilizacją śmierci – nie tylko w sensie bioetycznym (selekcja, eutanazja), lecz także w sensie duchowym: zabijania czasu wiecznego, przestrzeni duchowej i wiedzy objawionej.

2. Ekonomia babilońska

Wprawdzie praktyki centralnego zarządzania danymi dla sterowania naszym życiem przez biznesowe lub polityczne imperia łączą się z rewolucją sztucznej inteligencji, to źródła aspiracji do redukowania człowieka do produktywności i konsumeryzmu odnaleźć można już w XIX wieku. Uważam że w polskiej kulturze gospodarowania jako początek tego procesu wypychania etyki z ekonomii należy wskazać przyjęcie od naszych zachodnich sąsiadów odwrotnego do logiki cywilizacji chrześcijańskiej znaczenia terminów pracodawca i pracobiorca.

Jeżeli chrześcijanin odpowiednio do swoich talentów podejmuje się czynienia ziemi poddaną, to dobre albo złe skutki tej pracy obciążają jego sumienie. Bo to on daje pracę a nie ktoś organizujący mu łopatę, komputer czy zapłatę. Nasze praco-dawanie potwierdza godnościowy charakter trudu pracy.

Językowe odwrócenie znaczenia tych terminów uprzedmiotowia człowieka absolutyzując znaczenie rynku jako abstrakcyjnego arbitra naszej gospodarczej aktywności. Bo i w warunkach rynków idealnych etyka przestaje być potrzeba ekonomii. Ale ponieważ takie ideały są coraz bardziej mglistymi marzeniami, główny nurt refleksji ekonomicznej ustalił że biznesmenom etyka się opłaca, a zwykli ludzie polubią skapitalizowanie.

Tak ustawione lokomotywy ekonomii społecznej od ćwierć wieku rozprowadzają „wskaźniki zrównoważonego rozwoju” szlifowane w globalnie wiodących ośrodkach refleksji akademickiej nie tylko do podmiotów rynków ale i do podmiotów państwowych. Co, szczęśliwym dla świata splotem demokratycznych okoliczności, zostało ostatnio spowolnione w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.

3. Ekonomia personalistyczna

Ekonomia personalistyczna, rozwijana m.in. przez Pawła Drobnego, wyrasta z przekonania, że u źródła współczesnego kryzysu gospodarowania leży błąd antropologiczny: redukcja człowieka do homunkulusa-konsumenta, zbioru preferencji, „kapitału ludzkiego”, który można dowolnie kształtować i wykorzystywać w imię wzrostu PKB lub konkurencyjności. W takim ujęciu miarą racjonalności staje się skuteczność instrumentów i wskaźników, a nie prawdziwe dobro konkretnej osoby i jej relacji; rynek i gospodarka zaczynają być traktowane jak obiektywne „całości”, którym człowiek ma służyć.

Ekonomia personalistyczna proponuje radykalnie inne podejście: punktem wyjścia i celem ekonomii jestczłowiek rozumiany jako osoba – jedność wymiaru fizycznego i duchowego, zdolna do poznania, miłości i twórczości, żyjąca zawsze w sieci relacji z innymi. To spotkanie ekonomii z personalizmem sprawia, że przedmiotem materialnym refleksji ekonomicznej staje się ludzkie działanie, postawa oraz osoba jako sprawca, a nie abstrakcyjne agregaty. Praca jest tu pojmowana jako uprzywilejowane miejsce rozwoju osoby: nie tylko wytwarzanie dóbr, lecz sposób „tworzenia siebie”, aktualizowania własnych potencjalności. Dlatego nie może być ona traktowana jak zwykły towar, który „oddaje się” pracodawcy – bo zawsze pozostaje zakorzeniona w podmiocie, w jego godności i wolności.

Kluczowe jest też rozumienie normy ekonomiczności. W ekonomii głównego nurtu jest nią efektywność mierzalna zyskiem lub wzrostem; w ekonomii personalistycznej normą staje się rozwój osoby – to, czy dane działanie, instytucja, polityka sprzyja integralnemu rozwojowi człowieka (poznawczemu, moralnemu, twórczemu) oraz jego realnym więziom: rodzinie, wspólnocie lokalnej, wspólnocie pracy. Oznacza to, że etyka nie jest „dodatkiem” do ekonomii, lecz jej wewnętrznym wymiarem: ocena ekonomiczna jest zawsze jednocześnie oceną moralną, bo dotyczy dobra osoby i jakości relacji między osobami. W tym sensie ekonomia personalistyczna dostarcza kryteriów pozwalających odróżnić algorytmy i instytucje, które służą rozwojowi osób, od tych, które wzmacniają babilońską logikę segmentacji, segregacji i wykluczania.

4. Dziedzictwo pracy organicznej

Jeżeli cywilizację algorytmicznej Wieży Babel opisujemy jako projekt centralnego porządkowania ludzi według użyteczności, w którym czas impulsu wypiera czas formacji, przestrzeń zdalna – przestrzeń zakorzenioną, a wiedza płytka – wiedzę głęboką, to polskie doświadczenie XIX wieku jawi się jako precyzyjne przeciwieństwo tej logiki. W warunkach utraty państwowości zbudowano bowiem rozległy system pracy organicznej i sektora dobroczynności, który – bez centrum administracyjnego – podtrzymywał narodową autonomię poznawczą obejmującą szkolnictwo, naukę i estetykę.

Praca organiczna nie była jedynie metaforą „mozolnego rozwoju gospodarczego”, lecz konkretnym programem łączenia wysiłku ekonomicznego z troską o formację intelektualną i moralną wspólnoty. Rodziny, parafie, lokalne stowarzyszenia, spółdzielnie, towarzystwa naukowe, fundacje i prywatny mecenat tworzyły gęstą sieć instytucji, które zastępowały nieobecne państwo w obszarze edukacji, kultury i pomocy społecznej. Ten historyczny sektora dobroczynności, funkcjonujący zgodnie z zasadą subsydiarności, stanowił rzeczywisty „krwiobieg” polskiej kultury: finansował szkoły, biblioteki, prasę, muzea, a jednocześnie chronił personalistyczne rozumienie osoby i wspólnoty przed redukcją do samej produktywności.

Z perspektywy ekonomii personalistycznej polskie dziedzictwo pracy organicznej można odczytać jako praktyczny eksperyment, w którym normą ekonomiczności nie był jedynie wzrost dochodu, lecz rozwój osoby w jej realnych więziach – rodzinnych, lokalnych, zawodowych. To właśnie dlatego instytucje XIX-wiecznego sektora dobroczynności budowano w rytmie czasu systematycznego i długiego trwania, zakorzenione w przestrzeni bliskiej i duchowej oraz prowadzone w świetle wiedzy głębokiej, osadzonej w cywilizacji chrześcijańskiej. Innymi słowy, praca organiczna była formą ekonomii personalistycznej „w działaniu”, zanim jeszcze pojawiły się współczesne kategorie opisujące błąd antropologiczny ekonomii głównego nurtu.

Dla dzisiejszej Europy, stojącej wobec pokusy (iluzji) czysto biurokratycznego albo liberalnego wyjścia z kryzysu, polskie doświadczenie pracy organicznej może być ważnym laboratorium myślenia o modernizacji instytucji i polityk publicznych. Pokazuje ono, że możliwe jest budowanie nowoczesnej gospodarki i systemu edukacji w oparciu o logikę personalizmu: z pierwszeństwem osób i wspólnot przed abstrakcyjnymi „systemami”, z silnym sektorem dobroczynności działającym obok państwa i rynku, z instytucjami publicznymi o charakterze subsydiarnym, które wzmacniają – zamiast zastępować – oddolną aktywność obywateli.
Pogłębienie refleksji ekonomicznej nad pracą organiczną i historycznym sektorem dobroczynności nie jest więc nostalgią za minionym porządkiem, lecz warunkiem sformułowania realistycznych postulatów wobec współczesnych polityk edukacyjnych, zdrowotnych i samorządowych narodów Europy zakorzenionych w cywilizacji chrześcijańskiej. Analiza ekonomiki tego dziedzictwa – sposobów finansowania, organizacji, subsydiarności – może pomóc w projektowaniu takich rozwiązań instytucjonalnych i technologicznych, które nie poddadzą się babilońskiej logice centralizacji, lecz wykorzystają narzędzia ery algorytmów do wzmocnienia autonomii poznawczej osób, rodzin i wspólnot lokalnych.

W tym sensie polska praca organiczna może się stać kluczowym punktem odniesienia i dla krytyki ekonomii babilońskiej i dla budowania pozytywnego programu ekonomii personalistycznej.

Posiwiały szatyn, 182 / 82.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka