Zgodnie z racją sejmowej uchwały w sprawie ludobójstwa na Wołyniu i logiką pracy administracji, ambasador Polski w Kijowie powinien otwarcie wesprzeć tamtejszych rzeczników prawdy.
Przedstawiam tekst Wiktora Tokarczuka, społecznego rzecznika gorzkiej prawdy ludobójstwa, tłumacza tekstu Andrieja Zajarniuka "Wykonawcy czystki etnicznej Polaków na Wołyniu jako problem intelektualny", rozpoczynającego na moim blogu w cykl "Nie banderowska Ukraina".
----------------------------------------------------------------------------------------
Za wystawę o rzezi wołyńskiej w Kijowie - więzienie.
Władze ukraińskie dążą intensywnie do postawienia przed sądem i skazanie na bezwzględne więzienie znaną publicystkę i blogerkę - Mirosławę Berdnik. Wśród zarzutów oskarżenia jest także ten najpoważniejszy - separatyzm. Kim jest Mirosława Berdnik? To nazwisko na Ukrainie jest tego rodzaju, co Kuroń, ksiądz Isakowicz-Zaleski, Borusewicz, Gwiazda, Walentynowicz w Polsce. Czyli zasłużeni w walce z komunizmem. Ona i Jej ojciec. Moim zdaniem i zdaniem wielu osób na Ukrainie, są to oskarżenia bezpodstawne. Ona po prostu myśli samodzielnie i ośmiela się swoje myśli upubliczniać w internecie. Krytykuje władze. Wielu to robi, ale w Jej przypadku jest gorzej, ponieważ ma wielu wiernych czytelników i wywiera wpływ na poglądy wielu obywateli Ukrainy.
Nic więc dziwnego, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wkroczyła do akcji. Pierwsza próba aresztowania została udaremniona przez ogólnoświatową akcję protestów - na zasadzie, jakby w Polsce służby specjalne chciały aresztować Annę Walentynowicz (kiedy jeszcze żyła) albo księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Była rewizja w mieszkaniu, zabrano komputery, ale musieli wypuścić pod presją opinii publicznej. Teraz w ciszy medialnej "szyją" jej wyrok.
A teraz - uwaga!
Jeden z zarzutów jest następujący: Mirosława Berdnik przeszkadzała "prawdziwym patriotom" Ukrainy w demonstrowaniu ich stanowiska (czytaj: próbie zniszczenia eksponatów) w czasie otwarcia wystawy "Rzeź Wołyńska" w "Domu Ukraińskim" w Kijowie 8 kwietnia 2010 roku. Chociaż jej fizycznie nie było w sali, gdzie ukraińscy nacjonaliści zorganizowali prowokację i przystąpili do niszczenia eksponatów.
Wystawę o której mowa została przygotowana przez SUOZUN (prezes Szczepan Siekierka) i organizacyjnie zabezpieczona przez jednego z posłów ukraińskiego parlamentu z Krymu - Wadima Kolesniczenkę. W otwarciu wzięły udział trzy osoby z Polski, dziennikarze, nie wiem, czy mogę podawać ich nazwiska, ponieważ one aktywnie broniły eksponatów (książki i plansze) przed nacjonalistycznymi barbarzyńcami. Tak więc niebawem mogą oczekiwać wniosków o ściganie przez SBU, wniosków o ekstradycję.
Dwa linki na temat:
Proszę zwrócić uwagę, że tego typu zarzut został postawiony dopiero i własnie teraz, 6 lat po wydarzeniu. Akurat teraz, gdy Sejm RP nazwał zbrodnię OUN-UPA po imieniu - ludobójstwem.
Jeszcze słowo o tym, jacy są ci patrioci Ukrainy. Część z nich obecnie to posłowie do parlamentu, część pracuje w SBU lub wchodzi w skład batalionów ochotniczych oskarżonych przez instytucje międzynarodowe o zbrodnie wojenne, a przez sądy ukraińskie o zbrodnie pospolite, w tym gwałty na nieletnich.
Niedawno jeden z nich został kilkakrotnie pchnięty nożem na ulicach Kijowa, stało się w przerwie posiedzenia sądu, gdzie wystąpił jako podsądny za porżniecie nożem obywatela Iranu. Przedtem zasłynął biciem weteranów Armii Sowieckiej (starców w wieku 80 - 90 lat) i zrywaniem z nich wstążek św. Jerzego, zrywał takie wstążki z kobiet i dzieci, zostało to udokumentowane na wideo i upublicznione w Internecie. Tacy patrioci, tacy bohaterowie.
Ukraina - za Janukowycza - wystawa była możliwa i była ochraniana przez służby państwowe. Za Poroszenki - za takie coś, idzie się do więzienia.
Zostawmy historię historykom... z SBU.
Wiesław Tokarczuk, Kraków 9 września 2016.
----------------------------------------------------------------------------------------
Inne tematy w dziale Kultura
