O co się bili? O dom? O honor? O Najjaśniejszą? Cieszyli się wolnością od niedawna i tak niespodziewanie ją utracili. Widzieli łuny nad miastem w najgorszym wrześniu swego życia i czarne dymy getta, kiedy getto chwyciło za broń. Na pomoc z Zachodu nie mogli liczyć, ówczesna technika i ówczesne alianse nie dawały na nią żadnych szans, a pomoc ze Wschodu, choć tak bliska, była jeszcze bardziej nieprawdopodobna.
Mogli wybrać wolność albo bezczynność wobec codziennych łapanek, wobec katowni na Pawiaku, przez którą przeszedł co dziesiąty Warszawiak, wobec transportów do Auschwitz, z których się nigdy nie wracało, i wobec ulicznych egzekucji, terroryzujących miasto od początku marca 1944 roku. Wybrali heroiczną wolność, wolność dla innych, bardziej naszą niż ich własną. Na dwa miesiące związali wielotysięczne siły wroga, zadając mu na co dzień dotkliwsze straty niż otwarty później front zachodni, a tym samym otwarli szeroko drzwi dla wolności, która nie miała być dla nich nagrodą, lecz bezinteresownym darem dla innych, darem nie podlegającym żadnej kalkulacji.
Co roku w inny sposób patrzę na Powstanie Warszawskie, bo co roku odkrywam w nim nowe wartości i wątki. Kilka lat temu napisłem tekst na potrzeby jednego z polskich samorządów. Tekst jest nieco pompatyczny, niedoszlifowany, ale, mam nadzieję, wciąż aktualny.
Stolica naszej wolności*
Przed sześćdziesięciu laty Warszawa wystąpiła w obronie wolności, stając się natchnieniem i duchową stolicą wszystkich Polaków.
Warszawska insurekcja z sierpnia i września 1944 r. była największą i najbardziej krwawą polską bitwą o wolność. Jej uczestnikami, obok 40 tysięcy żołnierzy działającej w podziemiu Armii Krajowej, byli mieszkańcy ponad milionowego miasta, którzy już wcześniej – podczas kampanii obronnej we wrześniu 1939 r. i w czasie powstania w getcie warszawskim w kwietniu 1943 r. – mężnie chwycili za broń, kładąc życie na ołtarzu wolności.
Militarne działania Powstania Warszawskiego związały na ziemiach polskich znaczne siły hitlerowskie, zadając okupantowi każdego dnia w samej Warszawie straty dorównujące tym, jakie ponosił on na całym froncie Zachodnim, ograniczając zarazem jego możliwości działania na innych frontach.
Powstańcza Warszawa walczyła sama, nie otrzymując znikąd skutecznej pomocy. Jej ideowym wrogiem okazały się nawet zagony sowieckiej armii, z woli Stalina stojące bezczynnie u bram miasta w najtrudniejszych chwilach Powstania, dlatego tym większą wdzięczność żywią mieszkańcy Warszawy względem lotników amerykańskich, brytyjskich, kanadyjskich, południowoafrykańskich i polskich, którzy jesienią 1944 r. wykonywali bohaterskie loty kurierskie nad spowitą gęstymi dymami Warszawę.
Warszawa walcząca, Warszawa „u szczytu swej wielkości i chwały” (Stefan Starzyński), mimo klęski ostatniej ze swoich bitew, okazała się nie tylko najwierniejszym aliantem antynazistowskiej koalicji, ale także najbardziej przejmującym głosem wolności udręczonego narodu, który w czasie wojny stracił jedną piątą swoich obywateli oraz, jak się później okazało, połowę swojego terytorium. O wolność i godność w imieniu narodu upomniało się miasto, którego mieszkańcy od początku wojny doświadczali potęgi zła, będącego skutkiem działań nie tylko militarnych. Co dziesiąty mieszkaniec stolicy, łącznie sto tysięcy osób, przeszedł przez Pawiak, niemieckie więzienie polityczne, w którym 37 tysięcy osób zamordowano, a 60 tysięcy wywieziono do niemieckich obozów koncentracyjnych. W noc okupacji warszawskie ulice były teatrem łapanek i masowych egzekucji. Podczas wojny Niemcy zabili w obrębie murów stolicy ok. ćwierć miliona osób, 350 tysięcy Żydów wywieźli do obozów zagłady, a 700 tysięcy innych osób wysiedlili lub wywieźli na roboty przymusowe. Warszawa musiała wystąpić w obronie wolności i honoru, gdyż jej cierpienia nie miały sobie równych.
Mimo tych ofiar Warszawa nie przestawała być miastem tętniącym intensywnym życiem kulturalnym i społecznym, będąc zarazem doskonale zorganizowanym ośrodkiem oporu przeciw okupantowi. W stolicy działały podziemne uczelnie, szkoły, wydawnictwa, redakcje pism i teatry. Tu także miał swoją siedzibę poziemny parlament, czyli Rada Jedności Narodowej, Delegatura Rządu RP na Kraj oraz Komenda Główna Armii Krajowej. W Warszawie krzyżowały się linie łączności niepodległego narodu z wolnym światem. Stąd wychodziły rozkazy i pobudki do wytrwałej walki zbrojnej i cywilnej o wolność.
Insurekcja Warszawska 1944 r. uprzytomniła wszystkim Polakom, że wolność jest darem najwyższym, wzniosłym i świętym, a zarazem absolutnie koniecznym, bez którego nie sposób żyć i za który warto oddać życie, gdyż jest zarazem darem czyjegoś życia. Dzięki wolności zdobytej wspólnie na barykadach Warszawy Polacy zdołali przetrwać komunizm, rozpoznać jego iluzje i pułapki, a doczekawszy się jego upadku, zdołali odbudować swoją ojczyznę w ciągu jednego zaledwie pokolenia.
Dzisiaj widzimy jak wielkim darem była wolność zrodzona w powstańczej agonii, bo choć nie zabliźniły się jeszcze rany, a groby powstańców wciąż są świeże, widzimy zdumienie, wzruszenie i podziw, jaki ta walka o wolność wzbudziła u innych narodów. To dzięki niej wstąpiliśmy w minionym wieku po raz kolejny do grona narodów wolnych, to dzięki niej wszystkie nasze późniejsze poczynania wolnościowe stały się czytelne i dobrze uzasadnione w oczach naszych najbliższych sąsiadów i dalekich sojuszników, to dzięki niej wreszcie możemy dzisiaj łączyć się we wspólnym żalu i we wspólnej pracy z tymi, którzy przed ponad pół wiekiem stali po przeciwnych stronach barykady, nastając na nasze życie ze Wschodu i z Zachodu. Wolność zdobyta przez Powstańców Warszawskich przekracza wszystkie ludzkie podziały i barykady. Okupiona tak drogo będzie zawsze swobodna.
Po latach odkrywamy niepojętą wewnętrzną siłę tej wolności. Jej najlepszym wyrazicielem stał się papież Jan Paweł II, który w pamiętnej homilii na Placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r. prosił o Bożego Ducha dla ojczystej ziemi, spowitej wtedy mgłą kłamstwa, niewoli i nieufności. Zaledwie rok później świat stał się świadkiem zadziwiającej pracy tego Ducha, obserwując z zapartym tchem narodziny i rozwój polskiej „Solidarności”. Niespełna dekadę później mur berliński legł w gruzach, a narody Europy Wschodniej świętowały niezapomnianą Jesień Wolności roku 1989 -- niemal bez jednego wystrzału. Wszystkich tych dążeń wolnościowych nie był w stanie zagłuszyć ani apart represji dawnego reżymu, ani noc stanu wojennego, ani cichy terror zdrady i kolaboracji z reżymem, który dla pewnej części społeczeństwa był wtedy chlebem powszednim, bo wolność wypisana krwią na spalonych murach Warszawy była wciąż wymownym memento dla tych, którzy nie chcieli ulec surogatom wolności.
Dzisiaj, w jednoczącej się Europie, w świecie cywilizacyjnych napięć, chcemy być orędownikami tej wolności, która narodom daje prawo do samostanowienia, dobro każdej istoty ludzkiej czyni najwyższym prawem republiki i sama jest w stanie upomnieć się o nie czynem, jak wtedy, w Warszawie.
Żołnierzom Powstania winni jesteśmy hołd za dar złożony w imię naszej wolności.
Kraków, sierpień 2004 r.
* Tytuł jest parafrazą tytułu znakomitego eseju Andrzeja Krzysztofa Kunerta "Stolica wolności" (2004), z którego zaczerpnąłem wiele danych.
Inne tematy w dziale Polityka