Ahmed Zakajew, premier rządu Czeczenii na uchodźtwie, został zatrzymany w drodze do polskiej prokuratury w związku z międzynarodowym listem gończym, jaki wystawiła za nim Rosja. Premier Donald Tusk zapewniał wcześniej, że "strona rosyjska nie może liczyć na [nasze] decyzje, które by ją satysfakcjonowały" (wiadomosci.gazeta.pl, 15.09.2010).
List gończy zarzuca Zakajewowi, że podczas pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-96) działał w związku przestępczym o charakterze zbrojnym i dopuszczał się zabójstw. Ta formuła oskarżenia powinna skłonić Andrzeja Seremata, szefa polskiej prokuratury, do bezwzględnego lekceważenia tego listu, który nie tylko rozmija się prawdą, ale nadto w oczywisty sposób zakłamuje rzeczywistość. W czasie wspomnianej wojny Zakajew był dowódcą jednego z czeczeńskich frontów, co Rosja musi bezwzględnie uznać, jeśli chce aspirować do grona państw szanujących prawa innych narodów do samostanowienia i podstawowe prawa ludzkie. Interpretując całą ówczesną działalność polityczną i wojskową Zakajewa jako przynależność do grupy przestępczej, Rosja tego nie czyni, a tym samym lekceważy aspiracje niepodległościowe Czeczenów, sprowadzając je do działalności antyrosyjskiej i antypaństwowej. List gończy obciążony jest zatem poważną i nieusuwalną wadą prawną, a to każe wątpić w słuszność innych zawartych w nim zarzutów.
Jeśli Zakajew istotnie dopuszczał się mordów i niezależnie od suwerennych działań w rządzie Czeczenii działał w jakiejś grupie przestępczej, to Rosja musi tego dowieść ponad wszelką wątpliwość, podając konkretne zdarzenia i fakty, czego wszakże w liście nie czyni, odwołując się tam jedynie do paragrafów prawa. Działania rosyjskie w Czeczenii od lat budzą poważne zaniepokojenie innych państw oraz międzynarodowej opinii publicznej, dlatego rosyjskie zarzuty wobec Zakajewa muszą być dobrze uzasadnione, jeśli Rosja chce liczyć na międzynarodową pomoc. Zdobycie takich dowodów nie powinno dzisiaj nastręczać rosyjskiej prokuraturze żadnych trudności, bo Rosja cieszy się dzisiaj w Czeczenii wyjątkową przychylnością tamtejszego rządu. Brak dowodów winy Zakajewa i błędna kwalifikacja prawna jego działalności pozwala zlekceważyć wszystkie stawiane mu zarzuty, a w razie potrzeby przynać mu azyl polityczny w Polsce, jeśli Zakajew o taki wystąpi.
Polacy od lat sympatyzują z Czeczenami i ich dążeniami niepodległościowymi. Urzędnicy polskiego państwa pownni okazać Ahmedowi Zakajewowi taką samą przychylność, a służby mundurowe powinny salutować na jego widok i bez ważnego powodu nigdy go nie niepokoić.
Inne tematy w dziale Polityka