Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
683
BLOG

Wolność i leseferyzm

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 8

Z trzech słownikowych definicji liberalizmu, dwie pierwsze są z ducha katolickie: wolność gospodarcza oparta na własności prywatnej i przedsiębiorczości oraz wolność polityczna uznająca równy status osób i wyrażająca się w aktywności stowarzyszeniowej, związkowej i partyjnej. Trzeci aspekt liberalizmu, sceptyczny stosunek do wartości, nie ma nic wspólnego z katolicyzmem. Konstytucje soborowe uznają pluralizm religijny jako fakt kulturowy, ale ani sam Kościół, ani pojedynczy katolik nie może być duchową hybrydą, kimś na pół ochrzczonym i na pół pozbawionym tożsamości.

Zwrot laissez-faire, synonim liberalizmu spopularyzowany przez Johna Stuarta Milla, pojawia się także w Biblii, w opisie chrztu Jezusa aż dwukrotnie, a kontekst jego użycia dość dobrze oddaje różnicę między wolnością wynikającą z wiary a ideologią.

„Teraz pozwól” (laisse faire) – mówi Jezus do Jana Chrzciciela, który nie chce udzielić mu chrztu, jednak na żądanie Jezusa chwilę później „ustępuje” (laisse faire). W greckim oryginale, podobnie jak przekładzie francuskim, w obu miejscach pojawia się ten sam czasownik afiemi. W ewangeliach spotykamy go także w innych ważnych miejscach. W jednej z przypowieści jest synonimem faryzeizmu. Człowiek, który we własnym oku nie dostrzega przysłowiowej belki, powiada do brata: „Pozwól (afes), że wyjmę drzazgę z twego oka” (Mt 5,12). Sam Jezus, broniąc Marii z Betanii przed złośliwymi uwagami Judasza, powiada: „Zostaw (afes) ją, przechowała to, żeby mnie namaścić na pogrzeb” (J 12, 7). Z kolei arcykapłani, skazując Jezusa na śmierć, mówią: „Jeśli pozwolimy (afomen) mu nadal to czynić, to wszyscy w niego uwierzą” (J 11, 48). Ludzie stojący pod krzyżem Jezusa, słysząc jego modlitwę w języku hebrajskim, której nie rozumieją, mówią: „Zobaczmy (afes), czy Eliasz przyjdzie” (Mt 27, 49).

Biblijny „leseferyzm” ma zatem niewiele wspólnego ze starą liberalną legendą, wg której pierwsze historyczne laissez-faire pada ok. roku 1680 w trakcie spotkania francuskich kupców z potężnym ministrem finansów J.-B. Colbertem. Na pytanie ministra, co Francja może zrobić dla promocji francuskiego handlu, jeden z zebranych, niejaki M. Le Gende, miał powiedzieć: Laissez-nous faire! Pozwólcie nam robić swoje!

Biblijna wolność to coś więcej niż śmiała prośba o uwolnienie od opresji absolutnej władzy Króla Słońce, który likwidując jednostki samorządu terytorialnego, zastępował je armią spolegliwych urzędników. Biblijne „pozwól, ustąp” nie jest także głosem angielskiego gentlemana domagającego się emancypacji spod buta wiktoriańskich praw, przesądów i pruderii, ale raczej jest głosem człowieka zachwyconego sprawiedliwością Boga i jego wolnością obecną w jego Słowie, niedostępną nigdzie na ziemi, możliwą jednak do zrealizowania w każdych okolicznościach czasu i przestrzeni jako dążenie do osobistej świętości.

Ludzie ożywieni tym pragnieniem szukali pomocy u Jana Chrzciciela, ale on sam nie był w stanie ich zbawić, wyzwolić od grzechów i wewnętrznych uwikłań. Jan nie był w stanie przewidzieć, że Bóg w tak prosty sposób zaprosi człowieka do współpracy i za pomocą jego własnych gestów i słów przywróci mu wolność już teraz, za życia, dokładnie w tym miejscu, w którym ów człowiek ją stracił, a następnie tym samym sakramentalnie prostym słowom i gestom powierzy mu pieczę na dalszym wspólnym życiem, odtąd synonimem wolności.

Dziennik Polski 8-9 stycznia 2011.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka