Ronald Inglehart, Christian Welzel, Modernization, Cultural Change and Democracy. New York, Cambridge University Press 2005, 64.
Ronald Inglehart, Christian Welzel, Modernization, Cultural Change and Democracy. New York, Cambridge University Press 2005, 64.
Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
966
BLOG

Lotne piaski

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 15

Każdego, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem głupim, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a wielki był jego upadek (Mt 7, 26).

 

Logika Biblii różni się znacznie od logiki arystotelesowskiej. Jest niesymetryczna i nieregularna jak całe stworzenie pod słońcem, dlatego niewprawny tłumacz wychowany na greckim rachunku zdań może jej nie zauważyć i w konsekwencji przykroić święty tekst do własnych wyobrażeń.

Weźmy pierwszą z brzegu „roztropność”, osławioną arytotelesowską froneisis, której ślady leksykalne i filozoficzne znajdujemy w późnych żydowskich księgach mądrościowych, ewangeliach i listach św. Pawła. Jej naturalnym, logicznym przeciwieństwem powinien być brak roztropności, jakaś „nieroztropność”, jak tego chcą polscy tłumacze, tymczasem w tekście oryginalnym stoi jak byk morón, głupota, a nawet gorzej. W języku biblijnym przeciwieństwem cnoty nie jest tylko brak cnoty, ale cała suma konkretnych nieszczęść, do których ten brak nieuchronnie prowadzi.

W zakończeniu „Kazania na górze” Jezus wzmacnia tę dysproporcję jeszcze bardziej za pomocą kilku prostych zabiegów retorycznych. Mówi o burzy i wezbranych potokach uderzających w dom zbudowany na skale przez człowieka roztropnego (fronimós), a następnie niemal słowo w słowo powtarza ten sam opis burzy, zderzając go z domem zbudowanym przez człowieka głupiego (morós) na piasku, co kończy się spektakularnym upadkiem. Słowa mówią tu same za siebie. Skała (petra) wydaje się mocniejsza niż zwykle, słuchacz słyszy o niej dwukrotnie, tymczasem piasek (ammon) waży od niej mniej, tylko raz jest o nim mowa, a nadto dziwnie współbrzmi z wielkim (megale) upadkiem i z samą głupotą (morón).

Jezus nie wypowiada tych słów w języku Ajschylosa, lecz po aramejsku, niemniej retoryczne powtórzenia Mateusz musiał oddać wiernie. Ich przekaz jest prosty: te same przeciwności losu w obu przypadkach prowadzą do diametralnie różnych skutków, a źródła ludzkich upadków nie należy upatrywać w eufemistycznym braku roztropności, lecz w głupocie, która w Starym Testamencie jest także synonimem bezbożnictwa, iwweleth.

Nauki społeczne wciąż nie uwzględniają tej głupoty w stopniu dostatecznym i to nie tylko dlatego, że studenci socjologii wszędzie na świecie wykazują mniejsze przywiązanie do religii niż np. studenci kierunków ścisłych. Błąd tkwi w metodzie.

Podmiot, wyalienowany niegdyś z tradycji i transcendencji, doczekał się już swojej częściowej obrony w postaci doktryny praw człowieka, która przyznała mu prawo do wolności religijnej w zakresie wewnętrznym i zewnętrznym, a więc także do publicznego wyznawania wiary, ale transcendentna skała, na której ów podmiot może się oprzeć, wciąż jest ciałem obcym w naukach społecznych, bo te wciąż traktują ją po macoszemu, niczym chorobę nowotworową, którą wypada uwzględnić w ogólnym rachunku, ale po której rzadko można się spodziewać czegoś dobrego. Silne przywiązanie do religii dało Europie kapitalizm, ale i wojny religijne, dlatego nowoczesne państwo nie potrzebuje skały wiary, a co najwyżej powszechnej zgody i wysokich notowań w sondażach.

Studia nad wartościami zapoczątkowane przed ćwiećwieczem na Uniwersytecie w Michigan każą w to wątpić, zwłaszcza, że i w Europie podobne badania cieszą się coraz większą popularnością. Kolejne wydania World Values Survey (2005) lokują niemal wszystkie kraje katolickie w tej umiarkowanej strefie wartości, z której równie daleko do bezmyślnej pogoni za indywidualnym sukcesem, jak do zamartwiania się o najpilniejsze dobra codziennego użytku, i w której zarówno skrajny sceptycyzm, jak i skrajny brak krytycyzmu występują rzadko.

Solidny fundament wartości społecznych, podobnie jak indywidualna roztropność, nie biorą się znikąd. Ich przeciwieństwem nie jest ani brak zgody ani brak roztropności, lecz głupota i sekularyzacja.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka