Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
2107
BLOG

Lustracja nie jest karaniem

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 20

Nie mam jasno wyrobionego zdania w sprawie wyroku sądu nakazującego Krzysztofowi Wyszkowskiemu przeprosić Lecha Wałęsę za nazwanie go agentem (liczę, że Antoni Dudek zabierze głos w tej sprawie), niemniej na podstawie lektur uważam, że na początku lat 70. Wałęsa był świadomym informatorem SB i choć sam być może nigdy nie traktował tego jak współpracę, to jednak w wymiarze praktycznym te kontakty były współpracą z SB, więc Wyszkowski ma prawo go nazwać tak jak go nazwał, po warunkiem wszakże, że zaraz doda, że Wałęsa tę współpracę zerwał i nigdy do niej nie wrócił, bo to jest pewniejsze niż to, że ją zaczął. Jeśli tego nie zrobi, Wałęsa będzie mógł go pozwać i proces łatwo wygra.

Konkluzywność względna

Korzystny dla Wałęsy wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r. nie przesądził o niczym w sposób nieodwołalny. W sprawach wymagających długotrwałych kwerend archiwalno-historycznych powinna istnieć możliwość  aktualizacji lub rewidowania orzeczeń sądów w innym niż zwykły tryb odwoławczy, gdy dane archiwalne prowadzą do ustalenia nowych faktów. Natura tych procesów nie polega bowiem na definiowaniu prawdy historycznej, a jedynie na określeniu odpowiedzialności osoby w oparciu o tę prawdę historyczną, jaka na danym etapie badań wyłania się z dostępnych dokumentów. Wyroki powinny być zatem konkluzywne materialnie, ale z możliwością użycia klauzuli temporalnej, czyli mieć moc ograniczoną do aktualnego stanu badań.

Osobny problem to rozbieżność treści prawa, na podstawie którego działał wówczas sąd, z treścią wniosku, z jakim zwrócił do niego Wałęsa. Nie być agentem w rozumienu ustawy lustracyjnej  z 11 kwietnia 1997 r. napisanej na użytek osób ubiegających się o funkcje publiczne, to nie to samo co nie być agentem w ogóle lub być wolnym od uzasadnionych podejrzeń o bycie nim. W pierwszym przypadku prawo mówi jasno, że w razie wątpliwości sąd ma obowiązek wydać wyrok korzystny dla obywatela podejrzewanego o współpracę, tymczasem w sprawach nie objętych tą ustawą sąd mając wątpliwości w kwestii faktów może uchylić się od rozstrzygania sprawy. Urzędnik publiczny uwolniony od dowodów kłamstwa lustracyjnego, to nie to samo co obywatel, o którym archiwa esbeckie mówią, że był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB, często spotykał się z oficerami SB, co pozwoliło SB na udokumentowane tych spotkań obszernymi zapisami, te jednak zostały wybrakowne w chwili, gdy ów obywatel będąc prezydentem wypożyczył je z UOP do domu, a następnie zwrócił niekompletne, zaś wiele lat później niektóre z nich udostępnił w internecie.

Lustracja nie jest karaniem

Pewnym przełomem w sporach lustracyjnych jest wczorajsze orzeczenie Sądu Najwyższego, zgodnie z którym można lustrować prokuratorów bez uchylania im immunitetów. Orzeczenie SN kwestionuje tym samym zasadność zeszłorocznej uchwały Trybunału Konstytucyjnego, który domagał się wcześniejszego uchylenia immunitetów sędziów TK przez zgromadzenie ogólne TK. Trybunał Europejski wypowiedział się w tym samym duchu, a prokurator generalny Andrzej Seremet wydał później oświadczenie, w którym opowiedział się za koniecznością uchylania immunitetu przy lustracji porkuratorów.

Sędziowie SN Waldemar Płóciennik (sprawozdawca), Piotr Hofmański i Zbigniew Puszkarski wykazali jednak, że TK zbyt szeroko zinterpretował termin „odpowiedzialność karna” odnosząc go do lustracji, podczas gdy ta nie jest ujęta jako wykroczenie czy przestępstwo ani w kodeksie karnym, ani w kodeksie karnym skarbowym.

Ewa Siedlecka w „Gazecie Wyborczej” spekuluje wprawdzie, że konsekwencje wyroku SN są wieloznaczne, bo warunki uchylania immunitetu sędziów TK i sędziów sądów powszechnych są różne (w przypadku tych ostatnich warunkiem jest już znalezienie się w sytuacji odpowiedzialności karnej, a nie tylko uzasadnionego podejrzenia o popełnienie przestępstwa), z kolei immunitet poselski chroni posłów jedynie przed odpowiedzialnością sądową, nie karną, niemniej wydaje się zupełnie nieprawdopodobne, żeby sądy, w tym sam TK, nadal czekały na uchylanie immunitów sędziowskich i prokuratorskich, skoro SN wykazał, że nie tylko zdrowy rozsądek, ale i treść prawa daje im wolną rękę w kwestii ochrony obywateli i urzędów publicznych przez osobami skłonnymi do działań zakulisowych wymierzonych w dobro innych obywateli.

Obywatel wobec prawa i przed prawem

Uznawanie lustracji za odpowiedzielność karną wydaje się równie absurdalne jak przeciwstawianie jej odpowiedzialności cywilnej. Obywatel zamknięty za kratkami nie powinien ubiegać się o urząd prezydencki, nawet gdyby mu prawo tego nie zakazywało, to ograniczenie nie zmniejsza bynajmniej jego odpowiedzialności obywatelskiej, wręcz przeciwnie, zwiększa ją, bo sytuacji, kiedy ów obywatel siedzi za kratkami, w znacznie pełniejszy sposób wyraża swoją odpowiedzialność za siebie i innych, gdy rezygnuje z ubiegania się podobne urzędy, niż wtedy, gdy zamierza o nie walczyć.

Podobnie jest z odpowiedzialnością sędziów i prokuratorów. Lustracja nie jest dla nich żadną karą, skoro czyni ich zdolnymi do podjęcia większej odpowiedzialności za innych i za swój urząd — większej, bo uwolnionej od podejrzeń i innych ograniczeń, nie wyłączając możliwości szanatażu, wyniesionych z dawnego reżymu. Karą dla prokuratorów nie jest także niekorzystny dla nich wynik lustracji, zamykając im bowiem dostęp do zawodu, nie zmniejsza ich odopowiedzialności za siebie i innych, gdyż nie odbiera im żadnego uprawnienia, jakie mogłoby im wtedy przysługiwać na mocy mandatu moralnego i powszechnego odczucia sprawiedliwości, bez których żaden sformalizowany ustrój prawny nie jest możliwy. 

Polskie problemy z lustracją skłaniają ku szerszej refleksji nad związkiem, jaki zachodzi między jakością prawa a jakością demokracji. Obywatele i ich państwa rozwijają się równolegle, w praktyce oznacza to jednak, że prawo niekiedy musi wyprzedzać obywateli, dostarczając sądom sankcji karnych przeciw przestępcom, innym zaś razem obywatele sami uprzedzają prawo, kształtując jego instytucje w procesie demokratycznym.  W kontekście głębokich zmian ustrojowych ten drugi aspekt posiada szczególne znacznie, gdyż to on definiuje kształt nowego ładu. Problemów lustracyjnych nie można zatem rozpatrywać wyłącznie w aspekcie prawnym, z pominięciem kontekstu historycznego i stanu debaty społecznej. Sądy powinny być zatem otwarte na argumenty pozaprawne, o ile te pozostają w zgodzie z duchem prawa, a zarazem dają nadzieję na poprawę standardów demokracji. W odniesieniu do lustracji chodzi tu m.in. o właściwe rozpoznanie granicy między sferą publiczną i prywatną. W demokracjach zakres obu sfer jest wytyczony zupełnie inaczej w reżymach autorytarnych. Te ostatnie zwykły utożsamiać sferę publiczną z ideologią i rozszerzać ją do maksimum kosztem swobód obywatelskich, tymczasem państwa demokratyczne zbudowane są na przekonaniu, że jednym z ważniejszych gwarantów wolności obywateli jest maksymalna przejrzystość niewielkiej sfery publicznej.

24 marca 2011.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka