Myśliwy na polowaniu, zdjęcie ilustracyjne, fot. Pixabay
Myśliwy na polowaniu, zdjęcie ilustracyjne, fot. Pixabay

Nowe prawo łowieckie sprzyja obrońcom zwierząt. Myśliwi grożą, że przestaną polować

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 106

Sejm znowelizował prawo łowieckie. Zakazuje ono m.in. udziału dzieci w polowaniach, zwiększenie do 150 m odległości od zabudowań, gdzie będzie można prowadzić odstrzał, możliwość wyłączenia swojej ziemi z polowań.

"Polska partia myśliwych" w odwrocie

Zmiany w prawie łowieckim budziły spore kontrowersje. Jeszcze przed głosowaniem posłowie poparli kilkanaście poprawek zgłoszonych przez PiS oraz PO. Nowelizację udało się ostatecznie uchwalić ponad podziałami politycznymi, z uwzględnieniem części postulatów organizacji społecznych i obrońców zwierząt, rolników i myśliwych.

Zgodnie z przyjętymi zmianami, nie będzie można m.in. wykorzystywać żywych zwierząt do szkoleń psów myśliwskich. To zmiana bijąca w rolników (którzy psami odstraszali dziki z własnych pól) i hodowców psów myśliwskich (nie będzie można przeprowadzać szkolenia i sprawdzianów). Ustawa znosi też kary za umyślne utrudnianie w polowaniu.

- Wygrali ludzie czuli na cierpienie zwierząt - ocenił dziennikarz i ekolog Adam Wajrak (wideo TVN24/x-news)


- Posłowie uwzględnili głos społeczeństwa. Nie dali się grupie, która stanowi zaledwie ułamek społeczeństwa oraz "polskiej partii myśliwych", która w Sejmie jest silna - komentował Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

- Ci, co głosowali niech wezmą teraz strzelby i niech idą polować. Zobaczą jak to wygląda - krytykuje Jan Szyszko w rozmowie z niezalezna.pl. Jego zdaniem myśliwi przestaną polować, ponieważ po zmianie przepisów nie będzie ich na to stać. A jeśli przestaną polować, to spowoduje gwałtowny wzrost liczby zwierzyny, a co za tym idzie wzrost szkód łowieckich w uprawach rolnych.

Polowania bez udziału dzieci

Po zmianie przepisów nie wolno polować w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia. Przeciwnicy tego zakazu twierdzili, że jest to ingerencja w prawa rodziców do wychowywania dzieci. - Poprawka która jest według mnie szczególnie niebezpieczna ingeruje bezpośrednio w mój światopogląd i to, jak mam wychowywać moje dzieci. Nie będę mógł zabrać syna czy córki na polowanie, aby im pokazać, w jaki sposób się pozyskuje dobre pożywienie w sposób bardzo humanitarny - przekonywał były minister środowiska.

Posłowie zgodzili się ponadto, by właściciele bądź użytkownicy wieczyści nieruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego mogli złożyć staroście oświadczenie, w którym nie zgadzają się na prowadzenie polowań na ich gruntach. - W końcu mam prawo do korzystania z mojej własności - mówił o tym ostatnim zapisie Zenon Kruczyński, autor książki „Farba znaczy krew”.

Nie przeszła natomiast poprawka, by zwiększyć ze 150 do 250 metrów odległość od zabudowań mieszkalnych obszaru, na którym myśliwi będą mogli polować. Minister środowiska Henryk Kowalczyk tłumaczył, że zwiększenie odległości nawet do 250 metrów - według analiz resortu - znacząco ograniczałoby możliwość polowań i skutecznej redukcji zwierzyny łownej. W przypadku odległości, organizacje społeczne postulowały, by wynosiła ona 0,5 km.

Myśliwi zapłacą za szkody, ale ich nie wycenią

Nowe przepisy dopuszczać będą izby rolnicze do procesu wyznaczania obwodów łowieckich czy udział przedstawiciela izb w inwentaryzacji zwierząt łownych. Izby rolnicze będą mogły też wnioskować o rozwiązanie koła łowieckiego, jeżeli nie będzie wykonywało ono ustalonych planów łowieckich (odstrzałów).

Nowelizacja reguluje też kwestie związane z szacowaniem szkód i wypłat odszkodowań. Koła łowieckie będą nadal wypłacały odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzynę czy w czasie prowadzenia polowania. Myśliwi nie będą jednak sami - tak jak dotychczas - szacować szkód. Mają się tym zajmować komisje składające się z przedstawiciela gminy, zarządcy obwodu łowieckiego i właściciela nieruchomości, na której wystąpiła szkoda. Organem odwoławczym będzie nadleśniczy, a od jego decyzji będzie można odwołać się do sądu.

Nowe przepisy regulują też kwestie odstrzału w parkach narodowych. Takie polowanie będzie możliwe jedynie po każdorazowym uzyskaniu upoważnienia od dyrektora parku lub regionalnego dyrektora ochrony środowiska.

Zmiany w PZŁ nie podobają się myśliwym

Nowe Prawo łowieckie zwiększy też nadzór ministra środowiska nad Polskim Związkiem Łowieckim. Kowalczyk w trakcie prac nad ustawą przyznawał, ze obecnie PZŁ jest "poza wszelką kontrolą". Dlatego też w nowelizacji zaproponowano, by minister m.in.: zatwierdzał statut PZŁ; powoływał zarząd główny związku; powoływał i odwoływał Łowczego Krajowego; prowadził nadzór nad działalnością PZŁ; zlecał kontrole w związku. Nowe przepisy zakładają też likwidację Głównej Komisji Rewizyjnej, okręgowych komisji rewizyjnych i okręgowych rad łowieckich. Ograniczają też do dwóch kadencji możliwość zasiadania w organach PZŁ.

Nowela zakłada ponadto zasadę niekaralności kandydatów do organów PZŁ i kół łowieckich; nie będzie można też łączyć funkcji we władzach związku i w organach nadzorujących PZŁ. We władzach związku nie będą mogły też zasiadać osoby, które w okresie PRL pracowały na rzecz organów bezpieczeństwa.

Te zapisy także nie podobają się myśliwym. Szyszko uważa, że Polski Związek Łowiecki traci samorządność. - Boję się, że myśliwi zaczną rezygnować z członkostwa w kołach, aby nie odpowiadać materialnie za szkody wyrządzane rolnikom przez zwierzęta,  którym nie będą mogli zapobiegać. Wielu z nich wyjdzie z założenia, że lepiej kupić prawo do polowania niż wikłać się w PZŁ, członkostwo, sprawozdania, szkody łowieckie, wypłacanie itd. - twierdzi były minister.

Za uchwaleniem ustawy wraz z poprawkami zagłosowało 221 posłów, 196 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu. Teraz nowela trafi pod obrady Senatu.

źródło: PAP, niezalezna.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości