Od chwili wzlotu w kampanii prezydenckiej postać Andrzeja Dudy budziła moje wielkie zainteresowanie, które wzmogło się po wyborze na Urząd Prezydencki. Oglądałem A. Dudę jako człowieka – postać ze świata polityki, któremu naród powierzył najzaszczytniejszą w Rzeczpospolitej funkcję.
Stając się Prezydentem Andrzej Duda nie przestał być człowiekiem , a moje wrażenia wokół obrazu człowieka budowały się w sferze skojarzeń ogólnoludzkich I odnoszących się do rozmaitych aspektów kulturowych.
Gdy przyglądałem się Dudzie – człowiekowi, to odkładałem na bok aspekty prawne i polityczne jego urzędowania w charakterze Prezydenta. Jednak, rzecz jasna, obrazy, słowa I poczynania związane z urzędowaniem również budowały ciągi wrażeń odnoszących się do Dudy-człowieka.
Zmienna dynamika aktywności I przestojów, momenty zwłoki i przyśpieszeń przynosiły dreszczyk emocji, a skłonności do ekspresyjnych, aktorskich póz wywoływały z kolei życzliwe rozbawienie. Ujmując rzecz tabloidalnie - Andrzej Duda przysparzał mi wrażeń łączących thriller z komedią romantyczną.
Jest jednak i perspektywa poważniejsza.
Dziś sądzę, że się zbłaźniłem, pisząc w związku z Andrzejem Dudą - Prezydentem notki pełne zaangażowania w sprawy funkcjonowania władzy jako takiej, prawa, praworządności I etyki politycznej.
Zawierały one krytyczne oceny zdarzeń i sytuacji w jakich znalazł się Prezydent, a w intencji nawoływały Prezydenta do refleksji nad państwem i prawem. Dziś uważam, że w swojej wyobraźni całkiem przesadnie przypisałem panu Andrzejowi Dudzie świadomość dźwigania Majestatu Rzeczpospolitej.
Po nocy z 2 na 3 grudnia 2015 moja ocena politycznych działań Prezydenta pokrywa się z ciągiem wrażeń, jakie odnosiłem patrząc na pana Andrzeja Dudę. Prezydentura odbywa się w przemieszanych aspektach thrillera I komedii, innymi słowy jest "trochę śmieszno, trochę straszno".
Nie gustuję w filmach będących przemieszką tych akurat gatunków kina. Moim zdaniem są nieistotne artystycznie I miałkie w przesłaniu.
Chociaż... - przypomniałem sobie Quentina Tarantino !
No tak, ale to pierwszorzędny, kreatywny artysta, a nie drugorzędny, dyspozycyjny polityk.
Inne tematy w dziale Polityka