Obłok Obłok
1278
BLOG

Religijność polityczna - czyli ogon przykryty kradzionym ornatem

Obłok Obłok PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Miniony przełom tygodnia to dwa wydarzenia o charakterze publicznej manifestacji hmmm uczuć, czy może postaw religijnych, splecionych z publiczną aktywnością przedstawicieli państwa polskiego i elity politycznej obozu rządzącego

Niedzielną ceremonię wieńczącą XXVI Pielgrzymkę Rodzin Radia Maryja do Częstochowy rozpoczął przeor klasztoru oficjalnym powitaniem – rzecz jasna najpierw zgromadzonych tam biskupów. Najpierw powitał watykańskiego urzędnika dyplomatycznego, Polaka, biskupa Jana Romeo Pawłowskiego, a później przeszedł do krajowej puli.

Skromie było. W Polsce mamy 14 metropolii, na które składa się 14 archidiecezji i 27 diecezji „zwykłych” których biskupi podlegają w jakimś tam sensie metropolitom (ci natomiast „z urzędu” sprawują biskupstwo archidiecezji). Z kolei oprócz biskupów diecezjalnych mamy pomniejszych biskupów pomocniczych oraz biskupów-seniorów, po świecku mówiąc emerytów.

Z czternastu metropolii tylko jedna – częstochowska – była reprezentowana przez metropolitę. Niechże ten rodzynek starczy za wszystkie swoje 3 diecezje, bo na pozostałe 38 tylko 7 diecezji było reprezentowanych przez swoich biskupów na tej uroczystości. Jakieś 18-19% całości.

Biskupów diecezjalnych, sufraganów „pełną gębą” (nie licząc pomocniczych) mamy 27, a takich pojawiło się w Częstochowie zaledwie trzech – ledwie nieco ponad 10 % ich ogółu.

Resztę całej gromadki tworzyło 4 biskupów pomocniczych i 5 emerytów (tzw. biskupów-seniorów), niekiedy składających się na silne reprezentacje – tak na przykład diecezję kaliską reprezentowali biskup diecezjalny Janiak, biskup pomocniczy Buzun oraz dwu emerytów, Napierała i Wilski. Podobnie było z diecezją świdnicką, tę też reprezentował cały tamtejszy garnitur – diecezjalny Dec i pomocniczy Bałabucha; analogicznie z Łomżą – diecezjalny Stefanek i pomocniczy Bronakowski.

Rozpisuję się o tym, bo chwilę po tej prezentacji jasnogórski przeor powitał wicemarszałka sejmu Brudzińskiego, jakiegoś tam przedstawiciela Prezydenta i przeszedł do kolejnego punktu:

- witamy Przedstawicieli Rządu Rzeczypospolitej Polskiej z panią Beatą Kempą, szefową Kancelarii Premiera (ukłon, oklaski) oraz panów ministrów...

...tutaj przeor wymieniał urząd, imię i nazwisko – ukłon, oklaski – ja ograniczę się do samych nazwisk, w takiej kolejności, jak je wymieniał gospodarz: Błaszczak, Gróbarczyk, Macierewicz, Szyszko z małżonką (ta nie wstała), Jurgiel, Ziobro , na koniec Banka. Największe brawa miał oczywiście Antoni, co żywi i broni.

Zestawmy teraz statystyczny aplauz i wsparcie dla dzieła ojca Tadeusza Rydzyka ze strony episkopatu, czyli 10-20%, z aplauzem ze strony rządu. Reprezentacja w liczbie 8 na 22 konstytucyjnych ministrów daje wskaźnik rządowej siły uczuć religijnych do radia Maryja i TV Trwam na poziomie 36% - niemal dwa razy większy niż świadczą to „fachowcy z branży”, czyli polscy biskupi. Pewnie politycy znają się lepiej.

To było w niedzielę, a w poniedziałek mieliśmy kolejną odsłonę wątku manifestacyjnej dewocji w osnowie demonstracji politycznej ze strony tuzów obozu władzy – tzw. miesięcznicę smoleńską. Nie zamierzam się tu rozwodzić nad religijnymi aspektami tej „nowej świeckiej tradycji”. Nie obchodzi mnie kto, jak i w jakiej intencji się modli rankiem takiego dnia w kościele Wniebowzięcia – i przez kogo z ludzi ma to zostać dostrzeżone. Nie obchodzi mnie powtórna msza i modlitwa wieczorem, tym razem w archikatedrze.

Modlitwa jest dla mnie próbą dotarcia do Boga i nic mi do tego kto, jak, gdzie, kiedy i w jakim towarzystwie się modli – choć sam osobiście noszę w sobie naukę z ewangelii św. Mateusza, więc nigdy nie pomodlę się ostentacyjnie w miejscu publicznym, jeżeli nie ma charakteru miejsca religijnego i nie jest to związane z tradycyjnym obrzędem religijnym. Na ulicy mogę głośno wymawiać słowa modlitwy idąc w procesji – ale i wtedy wolę je mówić w sobie, a nie na głos.

Nie obchodzi mnie też zanadto, co ma do powiedzenia w kolejną miesięcznicę Jarosław Kaczyński w politycznym przemówieniu pod pałacem prezydenckim – on tam kieruje swoje słowa do swoich zwolenników, więc nie do mnie – więc niech sobie gada zdrów.

Mierzi mnie jednak prosta niekonsekwencja jednego elementu miesięcznicy. Przejście z katedry pod pałac prezydencki J. Kaczyński nazywa marszem – ma więc charakter demonstracji politycznej, takim akcentem jest też zwieńczone, ale z boku wszyscy mają to traktować jako element obrzędu religijnego i jako taki muszą to przejście uszanować, albowiem wyraża uczucia religijne – kondukt to więc, może pielgrzymka, czy może wreszcie procesja?

Za którym krokiem tego marszu wzniosłe sacrum modlitwy za zmarłych przechodzi płynnie w brutalne profanum ostrej, niekiedy uwłaczającej ludzkiej godności, retoryki politycznego wiecu?

Przyznam się, że taka przemiana duchowa jest dla mnie niepojęta, uważam po prostu, że nie ma możliwości, aby mogła się dokonać w sumieniu prawego chrześcijanina.

Przez całe lata ucinałem wokół mnie próby wzniecania sporów o polityczne aspekty publicznych, instrumentalnych demonstracji wiary przez członków rozmaitych partii. W dobrej wierze widziałem w tych demonstracjach próby powtórnego wprowadzenia do powszechnej świadomości Polaków elementarnych kluczy chrześcijańskiej etyki życia codziennego czy społecznego.

Dziś wzmaga się we mnie przeświadczenie, że się myliłem, że te demonstracje były i są wyłącznie elementem gry o zdobycie władzy dla władzy i utrzymanie jej kosztem elementarnej etyki. Ogon przykryty kradzionym ornatem.


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka