Chyba nasze osoby publiczne najadły się grzybków halucynogennych. Byk za bykiem, podkładanie się przeciwnikom politycznym i odgryzanie własnego ogona. No i ta niemoc przedstawicieli władz i służb.
Pod Pałacem Prezydenckim dalej trwa spektakl pod hasłem: obrona krzyża. Paskudne barierki dogradzają "relikwię" od "obrońców" i nie ma nikogo, kto miałby pomysł, jak rozwiązać tę sytuację. Nawet teoretyczni strażnicy krzyża /biskupi/ umyli ręce.
W Łodzi nielegalni handlarze przegnali strażników miejskich i urzędników, którzy chcieli wyegzekwować prawo. Czyli wystarczy "kupa" ludzi, aby robić co się chce.
W Bydgoszczy na odremontowanym za grubą kasę stadionie, doszło do burd. Policja nie potrafiła im przeciwdziałać. Kibole byli silniejsi. Widać, że nie ma bezpieczeństwa na polskich stadionach i długo nie będzie.
Premier połajał przedstawicieli OFE za funkcjonowanie systemu emerytalnego. I miał wiele racji, bo choćby opłaty czy prowizje bywają, jak z księżyca. Tylko zrobił to w stylu mało europejskim. Zachował się, jak premier Putin. Zrobił to w obecności kamer i nawet w podobnej scenografii. Rosja ma swoją specyfikę rządzenia, ale wolałabym, aby do nas jej nie przenoszono. Takie zachowanie premiera Tuska świadczy o słabości, a nie o sile. Zwykły samobój.
A największa partia opozycyjna, wciąż żyje we własnym nieco urojonym świecie i dokłada prostowanie własnych "bananów", ku uciesze przeciwników politycznych.
Nasze państwo może być trochę teatrem, bo pewne rzeczy w polityce przekazuje się na poziome słów i gestów. Tyle, że ostatnio mam wrażenie, że to parodia, a nie teatr.
Inne tematy w dziale Polityka