Zbliża się kolejna rocznica ogłoszenia stanu wojennego, przez generała Jaruzelskiego.
Ci, którzy autentycznie i świadomie przeżyli karnawał '"Solidarności", a także /często na własnych plecach/ czuli niedogodności "wojny", jakoś trzeźwo patrzą na tamte czasy i na generała. I w większości nie czują nienawiści do niego, choć nie zapomnieli, kto zacz.
Gorzej jest z tymi, którzy bądź w tamtym czasie przebywali poza Polską, bądź też byli zbyt młodzi, aby mogli czynnie stawiać opór.
Ten stan niespełnienia powoduje u nich, chęć uczestniczenia we wszelkich zadymach wokół generała, a nawet wokół aktualnie rządzących, choćby i oni wywodzili się ze środowiska jego nieprzyjaciół.
Swą postawą zadziwia szczególnie pewien red. naczelny, jednej z gazet. To on stawał pod domem generała, pod krzyżem przy Pałacu Prezydenckim, pod ambasadą Rosji, w obronie "uciśnionych" przez demokrację dziennikarzy itd.
Zastanawiałam się, dlaczego właśnie on jest taki bojowy? I znalazłam odpowiedź, gdy zajrzałam do jego metryki. On miał 13 lat, gdy ogłoszono stan wojenny. Na krótko przed jego urodzinami generał odebrał mu... "Teleranek". Trauma ta, spodowała, iż do dziś nie może się z tym pogodzić, jak i z tym, że był zbyt młody na udział w wojnie, więc sam /taką czy inną/ sobie buduje. I można byłoby patrzeć na jego poczynania z pobłażaniem, gdyby nie wciągał w nie innych, co może powodować napięcia. Taka zabawa zapałkami w rękach "dziecka", czasami kończy się pożarem.
Generał jest winien wprowadzenia stanu wojennego. Ludzie wtedy tracili życie, zdrowie, niszczone były rodziny, kariery zawodowe, panowała bieda i beznadzieja. I dlatego przyrównywanie tego stanu do obecnej sytuacji i robienie z wybranego w demokratycznych wyborach prezydenta Polski, złoczyńcy, tylko dlatego, że raz zaprosił na uroczyste posiedzenie RBN generała, który nota bene piastował też kiedyś stanowisko prezydenta kraju, jest poważnym nadużyciem, żeby nie powiedzieć: zwykłym świństwem.
Inne tematy w dziale Polityka