Jarosław Kaczyński otrzymał z sądu list, w którym sędzia prowadzący sprawę, jaką wytoczył b.premierowi jego dawny minister /Janusz Kaczmarek/, zapytuje o jego zdrowie psychiczne /o leki, jakie bierze po 10.IV.2010r.; ewentualne porady: psychologiczne, neurologiczne czy psychiatryczne itd/. To pytania proceduralne, które mogą też wypływać z obawy, że strona nie będzie mogła się stawić na rozprawę, przez swój zły stan zdrowia. Bo, przecież to sam J.Kaczyński ujawnił wcześniej, że brał silne leki uspokajające.
List wypłynął do RMF FM i został upubliczniony na stronie stacji. I tu rodzi się pytanie, jeśli był skierowany do Jarosława Kaczyńskiego i zapewne był tzw. POLECONYM, to kto upublicznił jego treść? Komu zależało na stworzeniu fałszywego wrażenia nagonki na b.premiera? Które środowisko chce zdyskredytować sąd i jego późniejsze orzeczenie?
Procedury bywają różne, ale są po to, żeby ich przestrzegać. I wielu musi im podlegać.
Gdy prezydent Komorowski leciał do USA, aby spotkać się m.in. z prezydentem Obamą, musiał przejść zwykłą drogę w celu uzyskania wizy amerykańskiej. A, to wiązało się z odpowiedziami na pytania typu: Czy uprawiasz prostytucję?; Czy chcesz uprawiać prostytucję na terenie USA? ; Czy jesteś terrorystą?; Czy chcesz prowadzić działalność terrorystyczną na terenie USA? Czy jesteś zdrowy psychicznie? Czy uczestniczyłeś w ludobójstwie? itp. I jakoś prezydent się nie skarżył, tylko - w sposób humorystyczny - o tym kiedyś opowiadał.
Proponuję prezesowi Kaczyńskiemu, jak i jego środowisku: trochę dystansu, dobrej woli, pokory i zwyczajnego podejścia do spraw, które mogą dotknąć każdego obywatela. I, na które temu nie przyjdzie do głowy, publicznie się skarżyć.
