Pewna grupa komentatorów - czy to w mediach, czy też na blogach - ma za złe premierowi, że ten chcąc godnie reprezentować urząd, jaki sprawuje, pozwala sobie na zakup porządnych garniturów. Więcej: nie pozwala i swej żonie, która często towarzyszy mu w różnych spotkaniach politycznych - w kraju i poza nim - chodzić w "szmatach".
Pamiętam czas, kiedy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski i bywało, że źle się zachowywał, ale ubrany był zawsze nienagannie. To samo można było zauważyć u ówczesnej Pierwszej Damy, która mogła czasami denerwować przez swoją nadmierną egzaltację, ale, gdy np. na spotkanie u Królowej Angielskiej ubrała się w sukienkę wymyśloną i uszytą przez znajomą projektantkę, a Elżbieta II podczas uroczystości, aż się wychylała, aby to cudo dokładnie obejrzeć, to było przyjemnie.
Prezydent Kaczyński, również był ubierany porządnie i schludnie, nad czym - zapewne - pracowała jego żona, która miała swój własny - skromny, acz elegancki - styl, więc i mężowi nie pozwalała pokazywać się np.: w tandetnym - pomiętym - garniturze, z ropiętym rozporkiem czy z rozwiązanymi butami. Ta dbałość była nawet - czasami - widoczna, także już pośród publiczności, gdy pani Prezydentowa czyniła drobne poprawki w ubiorze męża.
Dziś dziwi, gdy są pretensje, że ludzie piastujący najwyższe stanowiska w Polsce, mają się tłumaczyć z kupowania ubrań. Przecież powinien istnieć fundusz reprezentacyjny na ten cel, abyśmy nie musieli się wstydzić za tych naszych polityków, których wizerunek kojarzy się z obrazem Polski. Ja nawet jestem za tym, aby i polityków z opozycji dobrze ubrać czy wyremontować /patrz: zęby, włosy w nosach czy uszach, fryzury na głowach itp. / za państwowe. Dobrze byłoby wynająć im też stylistów, żeby wyrobić w nich gust czy estetykę, m.in. po to, aby nas nie straszyli swoim wyglądem i żebyśmy nie musieli odwracać wzroku na ich widok.
Wszyscy oni - razem wzięci - czasami wygadują głupotki, więc niech chociaż "głupio" nie wyglądają.
Inne tematy w dziale Polityka