Byłam w kinie na filmie pt. "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", w reż. Marii Sadowskiej, wg scen. Krzysztofa Raka. I nie żałuję.
Film jest opowieścią o życiu pani dr seksuolog, począwszy od czasów II wojny światowej.
Jednak najważniejsze dotyczy jej walki o uświadomienie seksualne - szczególnie kobiet - jak i wydanie książki w temacie..., a czas komuny był przecież pruderyjny i w tym podobny do czasu, gdy ortodoksi katoliccy mają wpływ na rządzących.
Michalinę Wisłocką gra Magdalena Boczarska i robi to rewelacyjnie, odtwarzając i młodszą i starszą panią doktor.
Męża Wisłockiej gra Piotr Adamczyk, ale prawdziwą perełkę aktorską stworzył Eryk Lubos, grający Jurka /kapitana/, którego chyba Wisłocka najbardziej pokochała i którego stratę najtrudniej przeżyła.
W filmie występuje cała masa i innych świetnych aktorów, którzy też stworzyli krwiste postacie, nawet, gdy tylko przez chwilę zaistnieli na ekranie. I są to: Stenka, Gruszka, Kot, Szyc, Mecwaldowski, Jakubik...
Fabułę prowadzi muzyka skomponowana przez Radzimira Dębskiego, ale są tam też utwory z czasu, który aktualnie towarzyszy wydarzeniom.
Zdjęcia są autorstwa Michała Sobocińskiego i są niesamowicie prawdziwe w nawiązaniu do okresów z życia Wisłockiej, o których film opowiada, patrz choćby dawny Bazar Różyckiego w Warszawie.
Oglądając ten film nie nudziłam się, a miałam powody do uśmiechu, ale i do wzruszenia. Odnalazłam też w walce dr Michaliny te same wątki, o które znów kobiety muszą walczyć, aby nie czuć się przedmiotowo.
Komentarze