Nazwisko Coppola przyciąga widzów do kin, więc i ja się skusiłam. "Na pokuszenie", to film w reżyserii i ze scenariuszem Sofii... Coppola.
I tak: trzy lata od rozpoczęcia wojny secesyjnej, na południu Stanów pod jedną ze szkół /z internatem/ dla dziewcząt, uczennica Amy /Oona Laurence/ znajduje rannego żołnierza... wroga /Colin Farrell/ i w odruchu serca targa go do budynku. Tam zajmują się nim panna Martha, prowadząca szkołę /Nicole Kidman - groteskowa, bardziej jak z Rodziny Adamsów, niż z dramatu/ oraz Edwina /Kirsten Dunst - trochę więcej aktorstwa, niż u pozostałych.../, a także inne uczennice /Amy plus jeszcze trzy/.
Trwa rekonwalescencja kaprala Johna McBurney'a, podczas której on prawi paniom - puste i sztuczne - komplemenciki, a one dają się na nie łapać i próbują go - nieporadnie - uwodzić. A, gdy on podejmie troszkę bardzie zdecydowane ruchy, to spotyka go wielkie nieszczęście oraz ... kolacja z grzybami.
Muzyka - twórcą jest Phoenix - jest w tym filmie, jakby skrywana. Natomiast zdjęcia, autorstwa Philippe'a Le Sourda, są osadzone na głównym motywie, czyli gąszczu drzew ze splątanymi konarami.
Film "Na pokuszenie" jest nudny. Nie ma w nim ciekawych dialogów, a np. wymyślone - powtarzalne - przytakiwanie w wykonaniu Farrella, nuży i budzi politowanie. Ogólnie też gra aktorska jest płytka. Natomiast zakończenie przewidywalne, więc bez zaskoczenia...
Nie polecam, gdy oczekuje się ciekawych doznań. Tu można się zdrzemnąć, jeśli ktoś jest w potrzebie.