To przedostatni marsz, ale nie przedostatnia miesięcznica - rzekł prezes i główny beneficjent...
Znów też dochodził... do prawdy, w otoczeniu swoich "potterków" i innych czarodziejów.
A cały ten zgiełk odbywał się pod ochroną kordonów policjantów, ich radiowozów, a nawet barykady z autobusów policyjnych. Tak wierzy w prezes-pan w sympatię ze strony społeczeństwa.
Teraz trzeba będzie tylko popracować nad słupkami poparcia i będzie można dalej żyć w błogim przeświadczeniu o swej wielkości. To do roboty, towarzysze!