Pokręcony film widziałam, to "Vox Lux", którego reżyserem jest Brady Corbet /jego jest również scenariusz/.
Początkiem fabuły jest tu strzelanina, której dokonuje - w szkole - pewien młody chłopak. Jest wiele ofiar śmiertelnych, a Celeste - wtedy 14-letnia - /gra ją Rafley Cassidy, gra też córkę dorosłej Celeste/ jest trafiona w kręgosłup i z czasem - powoli - dochodzi do sprawności fizycznej. A na pamiątkę tragedii, która dotknęła jej szkolnych kolegów, pisze - wespół z siostrą Eleanor /Stacy Martin/ - piosenkę, która zostaje "kupiona" i prowadzi dziewczynę do artystycznej kariery.
Karierą Celeste zajmuje się menedżer /Jude Law/, który jest wiecznie niezadowolony i klnie jak szewc.
Ale, gdy młoda Celeste była dosyć grzeczną dziewczyną, to kiedy dorosła /tu gra ją Natalie Portman/ staje się inną - mocno niestabilną - osobą, bo i leki przeciwbólowe oraz używki robią swoje.
No i nastaje dzień wielkiego koncertu /tu Natalie Portman zadziwa swymi zdolnościami estradowymi/...
W tym filmie są świetne zdjęcia, bo i mroczne i robione z ciekawej perspektywy, których autorem jest Lol Crawley. A muzyka, to praca Scotta Walkera, psychodeliczna, chwilami ciężka, ale interesująca. No i Sia do muzyki swoje tu dołożyła.
Film "Vox Lux" jest historią osoby dotniętej - w młodym wieku - ciężkim przeżyciem, które potem wciąż ciąży w życiu. I trudno się od niego uwolnić, nawet, gdy przychodzi sukces i uwielbienie tłumów. Zresztą z tymi wielbicielami też różnie bywa, bo niektórzy biorą od twórcy to, co jest im wygodne, a ten musi się za nich tłumaczyć.
To nie jest film łatwy, lekki i przyjemny, ale finał jest poprowadzony z artystycznym rozmachem, po którym następuje... cisza, również w kinie /podczas napisów/, co jest zaskakujące.
Warto to zobaczyć i poczuć oraz posłuchać... narratora Willema Dafoe.
Inne tematy w dziale Kultura