Aleksander Majewski Aleksander Majewski
781
BLOG

Piłkarski dramat na otwarcie Euro!

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej rozpoczęte. W inauguracyjnym meczu Polska zremisowała z Grecją 1:1. Spotkanie miało bardzo dramatyczny charakter. Obie drużyny kończyły mecz w dziesiątkę.

 
 
Pierwsza połowa obfitowała w sytuacje bramkowe dla Polaków. Świetna wymiana piłek między Jakubem Błaszczykowskim a Łukaszem Piszczkiem na prawym skrzydle w końcu zaowocowała widowiskową bramką Roberta Lewandowskiego. Napastnik Borussi Dortmund w 17. minucie pokonał strzałem głową bramkarza gości, pięknie wykorzystując "wrzutkę" Piszczka. Nie brakowało również okazji do podwyższenia przewagi. w 38. minucie świetnej sytuacji nie wykorzystał Damien Perquis. Niepilnowany stoper reprezentacji Polski uderzył niecelnie z odległości 10 m. do bramki.
 
Od 44. minuty Grecy grali oni w osłabieniu. Po dwóch żółtych kartkach, boisko opuścił Sokratis Papastathopoulos, który nieprzepisowo zatrzymał polskiego pomocnika Rafała Murawskiego. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Polaków. Mogło się wydawać, że wynik, jak i przewaga jednego zawodnika tylko uskrzydlą Polaków. Było zupełnie inaczej.
 
W drugiej połowie Grecy przeprowadzili akcję prawą stroną i doprowadzili do wyrównania. Niestety przyczynili się do tego bramkarz Wojciech Szczęsny i stoper Marcin Wasilewski. Nieporozumienie naszych zawodników w 51. minucie świetnie wykorzystał rezerwowy - Dimitris Salpingidis, który nie mógł zmarnować tak wspaniałego prezentu i skierował piłkę do bramki. Stojący na linii Łukasz Piszczek miał szans na wybicie futbolówki...
 
Bramka uskrzydliła naszych rywali. W 68. minucie Salpingidis znów znalazł się oko w oko z Wojciechem Szczęsnym. Polski bramkarz sfaulował przeciwnika, w efekcie czego golkiper otrzymał czerwoną kartkę i opuścił boisko. Franciszek Smuda zdecydował się na zmianę: w miejsce prawoskrzydłowego Macieja Rybusa pojawił się drugi bramkarz reprezentacji Polski - Przemysław Tytoń. Zawodnik PSV Einhoven zachował zimną krew, dotknął piłki ustawionej na 11. metrze przez Georgiosa Karagounisa, przeżegnał się i... obronił rzut karny! Stadion znów oszalał. Znakomita interwencja Tytonia nie dodała jednak animuszu naszym reprezentantom. Niebawem okazję do przeważenia szali zwycięstwa znów mieli Grecy. Swoją drugą bramkę strzelił Salpingidis... Tyle, że ze spalonego! Kilkadziesiąt tysięcy kibiców odetchnęło z ulgą, wynik nie uległ zmianie. 
 
Biało-czerwoni nie mieli już więcej groźnych sytuacji. Odcięty od podań Lewandowski szukał jeszcze szczęścia w 86. minucie, trafiając w boczną siatkę bramki rywali. Polacy opadli z sił, ale Franciszek Smuda nie zdecydował się na zmiany (trener Greków wykorzystał komplet roszad!), choć do gry przymierzał się skrzydłowy Sivasporu Kamil Grosicki.
 
Ostatecznie mecz zakończył się remisem. Jak powiedział dziennikarz TVP Jacek Kurowski przed transmisją pojedynku Czechy-Rosja, obok spotkania biało-czerwonych "nie można przejść obojętnie". Rzeczywiście batalii na Stadionie Narodowym w Warszawie nie sposób zaliczyć do typowych, nudnych meczów otwarcia wielkich imprez, które zazwyczaj kończą się wynikiem 0:0 (taki rezultat przewidywał m.in. były bramkarz Jerzy Dudek).  
 
Wynik wciąż pozostawia szansę na awans do ćwierćfinału. Bohaterem spotkania wybrano strzelca jedynej bramki dla naszej kadry - Roberta Lewandowskiego. Według zgodnej opinii ekspertów, pierwsza połowa w wykonaniu naszego zespołu była dobra, ale druga część spotkania pozostawiła pewien niedosyt.
 
 
Artykuł ukazał się na portalu Fronda.pl
 

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości