Marcin Małek Marcin Małek
54
BLOG

®óża

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 2

I znowu te noce

przyczajone przepastne otchłanne

spomiędzy których budzi się jaskier poranny


o świcie wyruszam

przed odrzwia przed wierzeje zaspane

i czekam do późna i patrzę jak róża ze snu powstaje


a niebo płynie blaskiem

i dal się rozognia

jak zwykle na przedwczas


zmyj uśmiech z twarzy

nie ciesz się chłopcze

wyją obłoków pochodnie


trwaj trupioblady jak co dnia

nikt nie nadchodzi

ni zwierz ni ptak ni owad


ni człowiek schylony jak wierzba

a tylko noc wypełza z pomroki

i staje wysmukła u bramy


znów skrzypną kulawe furty

i jak wczoraj

przygniotą nas znowu do ściany


krew płynne łuczywo

rozświetli ciemność rudymi skrami

spłynie na ziemię i zgaśnie jak sygnał


odmierzą nas w biegu

odmierzą butami

i wiatr nas powlecze jak próchna


przez jesienny listopad

od bramy do bramy

tłucze się wicher szalony kuglarz


i dudni po liściach

niby w werble blaszane

i krzyżom wyrywa ramiona


jak wstęgi wilgotne

z chwastów i z cierni przydrożnych

układa wieńce


Również bardzo stary listopadowy tekst z dna szuflady

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura