Oto nasza mapa „do gwiazd"
starannie wydeptana w śniegu
i tam nie ma mowy
o czynnym bezładzie
więc gdyby nie biegun
biała kra piętrząca się w głowie
gdyby nie strach
tańczyłby ogień - ach jak tańczyłby w nas!
lub bardziej w źrenicach słońc
zapadających się do wnętrza Mlecznej Dogi
gdzie pies z kulawą nogą
ślizgając się skrajem lodowca
ujadał na zgięty horyzont
by zaraz potulnie odsłonić brzuch
i dalej w wyproście
jak na egzekwie
zapalić się własnym szczęściem
i pyskiem pod wiatr wskazać
kędy ów czas
gdy jeszcze bywał szczenięciem
wtula się niby pers
pod atłas wiecznych kolebek
i węgle
ostatnich
jeszcze nienazwanych
plam na niebie
Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura