leżący poeta, Marc Chagall, https://www.forbes.pl/life/styl/wiosna-chagalla/q4k8t63
leżący poeta, Marc Chagall, https://www.forbes.pl/life/styl/wiosna-chagalla/q4k8t63
Malgor Malgor
176
BLOG

Narodowe czytanie 2019 czyli chichotać jednak nie wypada

Malgor Malgor Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Notka na nowo napisana, więc i raz jeszcze wklejona.

Nadal się nie upieram, nie będę twierdzić, że partia władzy dubluje PRL, ależ skąd, ależ jakżeby, no co wy...

Ja się tylko bardzo, naprawdę bardzo dziwię, a wszak dziwić się mam (jeszcze?) prawo, że protegowany partii władzy, człek wszak niezłomny, wykształcony i nowoczesny, za którego (jak wieść niesie) wstydzić się wreszcie nie musimy, do Narodowego czytania 2019 na 8 pozycji wskazał 3 odnotowane na listach lektur lat 1949-1989. To pierwsze tytuły z listy: 

1. Dobra pani – Eliza Orzeszkowa;

2. Dym – Maria Konopnicka

3. Katarynka – Bolesław Prus

4. Mój ojciec wstępuje do strażaków (ze zbioru: Sanatorium pod Klepsydrą) – Bruno Schulz

5. Orka – Władysław Stanisław Reymont

6. Rozdzióbią nas kruki, wrony… – Stefan Żeromski

7. Sachem – Henryk Sienkiewicz

8. Sawa (z cyklu: Pamiątki Soplicy) – Henryk Rzewuski

Serio. Sprawdziłam*. Fuj.

Ale ja nie o socrealistycznych czy PRL-owskich zbliżeniach. Za prostacka byłaby to analogia. 

Ja o tym, że mamy 2019 rok. Za oknem drony śmigają, pegasusy szpiegują. Strasznie jest i groźnie, a tu, w Narodowym czytaniu, jest i niepoważnie, i mało wartościowo.

Wysłuchałam wczoraj audycji we wrażym dla partii władzy radio TOK FM, gdzie jakaś młoda Pani Doktor (zdaje się z UW) z lepką, a może i niebezinteresowną wyrozumiałością mówiła o tych nowelkach - że szczerze wzruszają, że ważne jest DLA KOGO jest to Narodowe czytanie, że przecież słuchacze i recytatorzy, wśród których średnia wieku to 60+, łezkę ronią, gdy (czytając/słuchając) widzą oczyma nie tylko wyobraźni, ale też własnej pamięci, jak tępy pług - zaprzężony w woły, a zdarzało się, że i w płowowłose głodne dziecię - twardą skibę ziemi-ojcowizny odwalał...

Ona, ta Pani Doktor, na serio o tym wzruszeniu i łzach, o tej pamięci odrzucanej skiby perorowała. Biedne studenty, oj biedne.

Panu ministrowi od reformy szkolnictwa wyższego Sorbony i Cambridge się marzą, a tu w 2019 roku studenci mają łkać na zajęciach z nowelek, z których najnowsza to lata 30-te XX wieku. Wespół z prowadzącą chlipać mają nad losem Józi czy Antka. Rozliczać mają głupiutką Panią, co to z niby-miłosierdzia uczyniła broszkę. Liczyć z satysfakcją mają zabobony wyrugowane przez światłą edukację. Eh.

Chyba że mnie młoda Pani Doktor podpuszczała?

Nie mam absolutnie nic do autorów wskazanych przez protegowanego partii władzy. O ile jednak sami autorzy zachowują zasłużone miejsce w kanonie, tym klasycznym i tym odnawianym, o tyle wskazane przez głowę państwa utwory raczej są na obrzeżach kanonu lub też poza nim. Ale i tu się nie upieram - sięgajmy poza kanon!

Np. Władysław Reymont - potęga! Klasa! Mistrz! Tylko: nie można było wybrać z autora Chłopów, ale i Wampira czegoś mniej oczywistego? Ot, choćby takie Oko w oko, gdzie (zdaje się) Jur już na wstępie wzywa i prowokuje: "Narodzie rozbawiony szampańsko, proszę o głos!"... Nie, żebym Witkacego, Mackiewicza czy Piaseckiego zamiast Orzeszkowej podsuwała do lektury. Nie strawią, nie zrozumieją, nie zechcą sie skupić. A i Orzeszkowa - dziś wydawane są jej dzieła zebrane! - ma mocną pozycję.

Ale, ważniejsze: można było sięgnąć i w bliższą, a zwłaszcza w poważniejszą, powiedzmy wprost: zmuszającą do krytycznej refleksji narodową współczesność. Bo Narodowe czytanie - tak mi się wydawało, gdy nań typowałam teksty, a potem ze studentami odczytywałam fragmenty - miało być rzeczą poważną, a zatem poza łzawą czułostkowością czy samozwrotnym chichotem.

Zachowując ewidentnie tu promowany klimat wieśniaczo-bitewny, wzięty w aktualnym rozdaniu przede wszystkim z literatury jawnie tendencyjnej i naprawdę mało wyrafinowanej, warto by więc zadbać o powagę. I warto by przełamać konwencję. Np. o Jana Szczepańskiego czy Wiesława Myśliwskiego zahaczyć. Można by i do wcześniejszych - niż promowany tu pozytywizm - okresów polskiej literatury sięgnąć (np. Wacław Potocki czy Wincenty Pol), a i do środka XX wieku zajrzeć, wreszcie do literatury aktualnego wieku wejrzeć. Ba, nawet Jarosława Marka Rymkiewicza bym przełknęła w zastępstwie autorki Dymu. Byłoby i bardziej wartościowo literacko, i - co podkreślam - poważniej w odbiorze.

Wszak Narodowe czytanie i dla mnie jest, a przynajmniej być powinno. Ze wspólnoty narodowej, rozciągniętej przecież przez i na wieki, nie dam się wykluczyć.

Nie, żebym była dużo od wspomnianych słuchaczy-recytatorów młodsza, tylko, jakby to ująć, ciut inaczej aksjologię, tradycję, kulturę, literaturę i lekturę pojmuję.

Bo zestaw do Narodowego czytania 2019 to była, jak co roku, sprawa wyboru.

Wiele środowisk, w tym gremia akademickie składało propozycje. PAD zaś wybrał. Zapewne i tym razem powołał speca od adaptacji tekstu, coby zapis za hermetyczny nie był (przypominam awanturkę z roku ubiegłego o Przedwiośnie***).

Cóż tu komentować, nad czym ubolewać? Wszak mamy w aktualnym wyborze różnorodność: geniusz Bruno Schulza, tu prezentowany przez strażacką aluzję (trafny wybór?) do siermiężnego zestawu niby nie pasuje. Ale i Henryk Rzewuski nie bardzo się wpasowuje w miłościwie nam dziś implikowany narodowy schemat; Rzewuski, brany w całości, musi być traktowany jako przestroga, bo to naprawdę nazbyt klaustrofobiczne chadzanie po katolicko-patriotycznej bandzie. A Stefan Żeromski? Cóż, dość marne pióro, ale i masakra etyczna, w sumie kompromitująca nas, naród...

O cóż więc chodzi? Wczoraj zerknęłam, jak to Narodowe czytanie wybranych nowelek PAD-owi wychodzi.

Pierwsza dama z całą powagą majestatu spoglądała, gdy mąż stanu z retorycznym namaszczeniem modulował głos, zerkał spod grzywki na słuchaczy, przekładał wystylizowane karty. Ale też chichotał, co nie nowe.

Ja się więc nie upieram. Ale dziwić się, gniewnie i otwarcie, jeszcze wszak mogę.

Bo chichotać na Narodowym czytaniu jednak nie wypada.

* por. np. K. Jędrych, Lektury w programach dla szkoły podstawowej z lat 1949-1989, w: Literatura dla dzieci młodzieży. T. 4, red. K. Heska-Kwaśniewicz, K. Tałuć, , Katowice 2014, s. 205-224; A. Franaszek, Od Bieruta do Herlinga-Grudzińskiego. Wykaz lektur szkolnych w Polsce w latach 1946—1999, Warszawa 2006.

** https://kultura.dziennik.pl/news/artykuly/580708,adaptacja-przedwiosnie-narodowe-czytanie-andrzej-duda-kontrowersje.html: "Niedopuszczalna ingerencja w tekst", "propagowanie brykowej wersji dzieła".

Krytyk literacki Andrzej Dobosz (przyznam, nie znam, mimo literaturoznawczej profesji) powiedział m.in.:

Przy pierwszym czytaniu skreślałem tylko słowo "tudzież" i powtarzające się bliskoznaczne przymiotniki. Kiedy autor używał dwu, trzech przymiotników w jednej sytuacji, wtedy zostawiałem tylko pojedynczy. Żal, że nie mogę zmienić ani jednego słowa, bo najchętniej bym zrezygnował z "ksiądz wylazł z karety" czy "wlazła do sieni, ale nie mogłem powiedzieć "wkroczyła do sieni", czy "opuścił karetę", a usunięcie całego fragmentu naruszałoby ciągłość akcji.


Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo