Siwiec nie wykorzystał okazji by milczeć

Po przemówieniu Donalda Tuska w PE głos zabrali parlamentarzyści...

Zbigniew Ziobro  zwracając się do premiera Tuska  powiedział - Chciałbym sukcesu polskiej prezydencji. Będzie tak, jeśli pan i pański rząd wolności słowa, wolności mediów, praw opozycji będzie przestrzegał w praktyce, a nie tylko pięknie o nim mówił. Za pana rządów z mediów publicznych masowo zwalniano dziennikarzy, bo krytykowali rząd. Niedawno również w Polsce funkcjonariusze służb specjalnych uzbrojeni w broń wkroczyli do mieszkania  internauty-studenta, tylko dlatego, że prowadził krytyczną wobec władzy stronę internetową. Od słów do czynów!
 

Zbigniew Ziobro powiedział prawdę. Można dyskutować, czy dobrze zrobił obnażając  hipokryzję Donalda Tuska kosztem wizerunku Polski.  Podobnie, jak można dyskutować, czy  żona powinna publicznie mówić o przemocy  panującej w rodzinie.  Jednak w  całym tym sporze najdziwniejsza i poniżej krytyki jest wypowiedź  Marka Siwca, który nie wdając się w dyskusję nad zarzutami postawionymi premierowi, personalnie zaatakował  Zbigniewa Ziobro -   Czy dobrze pamiętam, że był pan ministrem sprawiedliwości, kiedy uzbrojone bandy atakowały ludzi w Polsce, o 6 rano zamykano ludzi do więzienia, a jedna z pań, którą chcieliście zamknąć popełniła samobójstwo?

Eurodeputowany Marek Siwiec ma wiele szczęścia, ponieważ w odpowiedzi mógł usłyszeć słowa:

-  Czy dobrze pamiętam, że był pan członkiem komunistycznej partii odpowiedzialnej za śmierć milionów ludzi?

I pewnie usłyszałby, gdyby Zbigniew Ziobro nie zachował klasy -  tej klasy, której  Markowi Siwcowi zabrakło.