"Wbrew obawom związanym z epidemią kwiecień nie przyniósł wzrostu ogółu zgonów w naszym kraju, ponieważ zmarło w tym czasie 33,1 tys. osób, czyli o 6,8 proc. mniej niż przed rokiem – wynika z danych GUS i ministerstwa cyfryzacji."
Tu więcej
Czyli, wynika z tego, że wirus nie jest tak groźny, jak nam go przedstawiają. Rozumiem, że jakby tak np. zacząć pdawać tylko liczbę chorych na jakąś inną chorobę i ilość zgonów w związku z nią, to też część z nas, mogłaby się przerazić.
100 000 tyś osób jest w kwarantannie, część może wychodzić, jednak strach ich paraliżuje i siedzą w domach, nie kontaktują się z rodzinami, bo mogliby się zarazić. Takie przymusowe zamknięcie wpływa negatywnie i nikt tym osobom nie zwróci wolności.
Czy działanie przez zastraszanie jest czymś dobrym, pozytywnym i przyniesie dobre efekty poszczególnym osobom? Śmiem wątpić. Po co to wszystko, może się dowiemy, a może nie. W imię "wyższych" interesów zastraszono ludzi, bo takim wszystko można wmówić.
Czytam, że ten koronawirus już zmutował, że był już być może w październiku. Mnożą się teorie i przypuszczenia, a my czekamy na coś, ale na co?