Po ponad dwóch miesiącach zdecydowałam się na powrót, bo wraca komentowanie. Na chwilę przycupnęłam w innym miejscu, choć nie byłam tam zbyt aktywna. Wiedziałam, że to tymczasowe miejsce i nawet nie próbowałam się aklimatyzować. Czułam, że po tym eksperymentach portal się zawali i prawie tak się stało. Z modą tak jest, że większość ślepo za nią podąża, nie bacząc na efekty, a te są nieraz mierne i tak było w tym przypadku.
Nie wiem jak będzie teraz, bo samo komentowanie to jedno, a ogólne wrażenie, to drugie, a może nawet pierwsze i trudno je odbudować, bo nie wiadomo, na jaki pomysł mogą wpaść właściciele, lub co gorsze - ktoś może im podpowiedzieć dziwne rozwiązanie.
Ludzie przynoszą pomysły i rozwiązania, lecz nie zawsze trzeba, czy należy z nich korzystać. Warto iść swoją drogą i własnym tempem.
Nie ma we mnie przesadnej euforii. Coś mi zabrano, w jakiejś formie się zwraca, a czy z tego skorzystam, to już zależy ode mnie. Rozłąka z Salonem dobrze mi zrobiła, nabrałam większego dystansu. Nie ma potrzeby, by przesadnie przywiązywać się do miejsca.
Ze starego Salonu został mi tylko licznik odwiedzin. Reszta jest zagadką, nawet dla mnie.
Witam stałych bywalców, komentatorów, może jeszcze ktoś mnie pamięta?
Dubluję notkę, by sprawdzić, czy przyczyną jest wcześniejsze napisanie notki, a przez to niemożność komentowania na zasadach ogólnych.
