Nie przypuszczałam, że RODO wywoła taką aktywność wśród firm. Na moją skrzynkę przyszła niespotykana ilość mejli związanych z tą akcją. Przy okazji dowiedziałam się gdzie to nie jestem. Jakieś egzotyczne nazwy i portale, na których nigdy mnie nie było. Nie rejestruję się gdzie popadnie, więc jedyne co przychodzi mi do głowy, to dzielenie się przez różne firmy mejlami ludzi, by móc wysyłać bzdurne reklamy.
Jestem odporna, jednak wkurza mnie to, że co raz mam wiadomości o rewelacyjnych specyfikach, promocjach nie do odrzucenia, bonach z okazji urodzin, czy jakiegoś święta. Ktoś z uporem maniaka proponuje mi tłumaczenia tekstów, inny preparaty na odchudzanie, haluksy, czy naukę języka obcego w dwa tygodnie. No, przecież to jest chore, choć mogę przypuszczać, że są ludzie, którzy na to czekają.
W ostatnim tygodniu był ewidentny najazd na mnie. W większości nie czytałam, nie czytam i nie będę czytać tych wiadomości, więc szkoda fatygi tylko, czy ci marketingowcy są w stanie to zrozumieć? Może u nich liczy się ilość i im więcej tego wyślą, tym lepiej dla nich.
Gdy czegoś potrzebuję, to wiem gdzie i jak szukać. Nikt nie musi mnie specjalnie namawiać, więc nie rozumiem skąd ta troska. Że mogę coś przegapić? Widocznie nie było mi potrzebne.
Mnożą się urzędy, biurokracja rośnie. Skargi się posypią, więc jeden z drugim urzędnik będzie miał co robić, przynajmniej na razie. Jak sprawa przycichnie, to wszystko potoczy się własnym torem, do kolejnej akcji.