Eksperymentowi, w którym Chińczycy stwierdzili, że grawitacja rozchodzi się z prędkością światła, poświęciłem już dwie notki.
Jednoznacznie dowiodłem, że grawitacja rozchodzi się NATYCHMIASTOWO, w moment zmiany położenia obiektów względem siebie, a nie jak twierdzą Chińczycy, a powtarzają za nimi fizykaliści, ich klakierzy, lizusy, wazeliniarze i wszelkie inne pomiotło – z prędkością światła.
Jeden z komentatorów napisał na moim blogu taką myśl:
To czy grawitacja działa natychmiastowo czy z opóźnieniem nie da się w żaden sposób zweryfikować, tak więc rozważania na ten temat są czysto hipotetyczne.
http://manipulatorzy.salon24.pl/500846,zolta-grawitacja-oczami-bialych-fizykalistow#comment_7546607
Czy miał rację?
Z punktu widzenia wiary aktualnej fizyki – ma 100% racji.
Przecież fizykaliści do dzisiaj wierzą, że grawitacja to oddziaływanie mas i nie przychodzi im do głowy, że masy mogą oddziaływać tylko kontaktowo. A kontaktu Ziemi z Księżycem, a tym bardziej ze Słońcem nie przeżyłby nikt.
Logika podpowiada, że wiara w Boga jest bardziej uzasadniona, niż wiara w grawitację wywołaną oddziaływaniem mas.
Jeśli nawet przyjmiemy, że grawitacja jest oddziaływaniem pola grawitacyjnego na masę, to musimy dać odpowiedź na pytanie o to, czym jest to pole grawitacyjne.
Do 1994 r. nauka nie znała odpowiedzi na to pytanie. Dopiero rosyjski uczony D. Bazijew był na tyle odważny, żeby unifikować pole grawitacyjne z polem elektrycznym towarzyszącym ładunkom elementarnym.
Podstawą dla takiej unifikacji niewątpliwie jest ta okoliczność, że te dwa pola są tak zwanymi polami centralnymi, a więc źródłem grawitacji i pola elektrycznego musi być ten sam ładunek elementarny.
Dziwne, prawda? Przecież my wiemy, i jesteśmy co do tego całkowicie przekonani, że ładunki elektryczne, jeśli są różnoimienne, to się przyciągają, a jeśli są jednoimienne, to się odpychają, a w grawitacji obserwujemy tylko przyciąganie.
Ta właśnie okoliczność nie pozwala fizykom przełamać samych siebie i zastanowić się nad tym, czy jest jakaś kombinacja, która mimo jednoimienności ładunków zmusiłaby je do odziaływania polegającego na przyciąganiu.
A taka kombinacja jest możliwa. Polega ona na tym, że oddziaływują ze sobą elektrododatnie ładunki jednego ciała fizycznego z elektroujemnymi ładunkami drugiego ciała i odwrotnie, to znaczy, że oddziaływują elektrododatnie ładunki drugiego ciała z elektroujemnymi ładunkami pierwszego.
Przejdźmy teraz do źródła (czyli notki "Chińczycy zmierzyli prędkość grawitacji") i zacytujmy z niej najważniejszy fragment:
Chińczycy wybrali do badań sześć zaćmień obrączkowych Słońca , którym odpowiada układ pozycji : Słońce- Księżyc-Ziemia na jednej linii prostej.
Czasy wejścia S. w cień K. i wyjścia z cienia K. znane są bardzo dokładnie. Wystarczy mierzyć czas opadania amplitudy earth tide i wzrostu ,oraz zbadać ich synchronizację z czasami o których mowa w zdaniu poprzednim.
Chińczycy to zrobili i wynik był zawsze jednakowy:
brak synchronizacji- występuje opóźnienie pomiędzy początkiem zmiany amplitudy earth tide , a wejściem /wyjściem S z cienia K.
Oddziaływanie grawitacyjne Słońca potrzebuje czasu na przebycie odległości Słońce-Ziemia!
Nic wam się nie rzuca w oczy? Pamiętacie może eksperyment Galileusza, w którym badał on spadek swobodny ciał o różnej masie? 2000 lat potrzebowała ludzkość na weryfikację arystotelowskiej koncepcji, zgodnie z którą, na Ziemię spadnie szybciej to ciało, które jest cięższe. Taka jest siła dogmatu w nauce.
A teraz wróćmy do analizy tego co "badali" Chińczycy. Grawitacja między Słońcem i Ziemią istnieje zawsze, bez względu na to, gdzie znajduje się Księżyc. Grawitacja między Księżycem i Ziemią istnieje zawsze, bez względu na to, gdzie znajduje się Słońce.
Jeśli mimo tego, grawitacja rozchodziłaby się z jakąś określoną prędkością, to Chińczycy powinni byli stwierdzić, że zwiększona grawitacja od wspólnego oddziaływania Słońca i Księżyca na Ziemię, potrzebuje tylko tyle czasu ile jej potrzeba na przebycie dystansu między Księżycem a Ziemią, tj. troszkę ponad 1s !!!
A oni "wybadali" 8 minut.
Eine! Chwała Tobie za tą notkę. Jeszcze nigdy za ostatnie 5 lat nikt tak naocznie nie pokazał, że współczesna fizyka, to totalne manipulatorstwo.
A jak sobie poradzić z falsyfikacją twierdzenia o czasie rozchodzenia się grawitacji?
Dzisiaj nie powinno to przedstawiać żadnego problemu, gdyż inżynierowie potrafią już mierzyć interwały czasowe na poziomie femtosekund, a więc można wykonać takie doświadczenie, które ilustruje rysunek do tej notki.
Kula oznaczona literą "Z" symbolizuje Ziemię obracającą się dookoła Słońca. Kulę tą łączymy cienką żyłką z osią obrotu symbolizującą Słońce.
Natychmiastowy zanik Słońca symulujemy w ten sposób, że promieniem lasera przecinamy żyłkę.
Według mnie, kula natychmiast zmieni ruch obrotowy na ruch jednostajnie przyspieszony po linii prostej.
I na zakończenie wracam do tezy cytowanego powyżej komentatora. Twierdzi on, że natychmiastowości działania grawitacji nie da się zbadać, gdyż nie ma takiego zjawiska fizycznego, w którym materia mogłaby zniknąć natychmiast.
I trudno mu nie przyznać racji. Przecież nawet wybuch supernowej trwa jakiś czas.
Inne tematy w dziale Technologie