waldemar.m waldemar.m
566
BLOG

Falsyfikacja "żółtej grawitacji".

waldemar.m waldemar.m Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

 

Eksperymentowi, w którym Chińczycy stwierdzili, że grawitacja rozchodzi się z prędkością światła, poświęciłem już dwie notki.

 

Jednoznacznie dowiodłem, że grawitacja rozchodzi się NATYCHMIASTOWO, w moment zmiany położenia obiektów względem siebie, a nie jak twierdzą Chińczycy, a powtarzają za nimi fizykaliści, ich klakierzy, lizusy, wazeliniarze i wszelkie inne pomiotło – z prędkością światła.

 

Jeden z komentatorów napisał na moim blogu taką myśl:

 

To czy grawitacja działa natychmiastowo czy z opóźnieniem nie da się w żaden sposób zweryfikować, tak więc rozważania na ten temat są czysto hipotetyczne.

 

http://manipulatorzy.salon24.pl/500846,zolta-grawitacja-oczami-bialych-fizykalistow#comment_7546607

 

Czy miał rację?

 

Z punktu widzenia wiary aktualnej fizyki – ma 100% racji.

 

Przecież fizykaliści do dzisiaj wierzą, że grawitacja to oddziaływanie mas i nie przychodzi im do głowy, że masy mogą oddziaływać tylko kontaktowo. A kontaktu Ziemi z Księżycem, a tym bardziej ze Słońcem nie przeżyłby nikt.

 

Logika podpowiada, że wiara w Boga jest bardziej uzasadniona, niż wiara w grawitację wywołaną oddziaływaniem mas.

 

Jeśli nawet przyjmiemy, że grawitacja jest oddziaływaniem pola grawitacyjnego na masę, to musimy dać odpowiedź na pytanie o to, czym jest to pole grawitacyjne.

 

Do 1994 r. nauka nie znała odpowiedzi na to pytanie. Dopiero rosyjski uczony D. Bazijew był na tyle odważny, żeby unifikować pole grawitacyjne z polem elektrycznym towarzyszącym ładunkom elementarnym.

 

Podstawą dla takiej unifikacji niewątpliwie jest ta okoliczność, że te dwa pola są tak zwanymi polami centralnymi, a więc źródłem grawitacji i pola elektrycznego musi być ten sam ładunek elementarny.

 

Dziwne, prawda? Przecież my wiemy, i jesteśmy co do tego całkowicie przekonani, że ładunki elektryczne, jeśli są różnoimienne, to się przyciągają, a jeśli są jednoimienne, to się odpychają, a w grawitacji obserwujemy tylko przyciąganie.

 

Ta właśnie okoliczność nie pozwala fizykom przełamać samych siebie i zastanowić się nad tym, czy jest jakaś kombinacja, która mimo jednoimienności ładunków zmusiłaby je do odziaływania polegającego na przyciąganiu.

 

A taka kombinacja jest możliwa. Polega ona na tym, że oddziaływują ze sobą elektrododatnie ładunki jednego ciała fizycznego z elektroujemnymi ładunkami drugiego ciała i odwrotnie, to znaczy, że oddziaływują elektrododatnie ładunki drugiego ciała z elektroujemnymi ładunkami pierwszego.

 

Przejdźmy teraz do źródła (czyli notki "Chińczycy zmierzyli prędkość grawitacji") i zacytujmy z niej najważniejszy fragment:

 

Chińczycy wybrali do badań sześć zaćmień obrączkowych Słońca , którym odpowiada układ pozycji : Słońce- Księżyc-Ziemia na jednej linii prostej.

Czasy wejścia S. w cień K. i wyjścia z cienia K. znane są bardzo dokładnie. Wystarczy mierzyć czas opadania amplitudy earth tide i wzrostu ,oraz zbadać ich synchronizację z czasami o których mowa w zdaniu poprzednim.

 

Chińczycy to zrobili i wynik był zawsze jednakowy:

 

brak synchronizacji- występuje opóźnienie pomiędzy początkiem zmiany amplitudy earth tide , a wejściem /wyjściem S z cienia K.

 

Oddziaływanie grawitacyjne Słońca potrzebuje czasu na przebycie odległości Słońce-Ziemia!

 

Nic wam się nie rzuca w oczy? Pamiętacie może eksperyment Galileusza, w którym badał on spadek swobodny ciał o różnej masie? 2000 lat potrzebowała ludzkość na weryfikację arystotelowskiej koncepcji, zgodnie z którą, na Ziemię spadnie szybciej to ciało, które jest cięższe. Taka jest siła dogmatu w nauce.

 

A teraz wróćmy do analizy tego co "badali" Chińczycy. Grawitacja między Słońcem i Ziemią istnieje zawsze, bez względu na to, gdzie znajduje się Księżyc. Grawitacja między Księżycem i Ziemią istnieje zawsze, bez względu na to, gdzie znajduje się Słońce.

 

Jeśli mimo tego, grawitacja rozchodziłaby się z jakąś określoną prędkością, to Chińczycy powinni byli stwierdzić, że zwiększona grawitacja od wspólnego oddziaływania Słońca i Księżyca na Ziemię, potrzebuje tylko tyle czasu ile jej potrzeba na przebycie dystansu między Księżycem a Ziemią, tj. troszkę ponad 1s !!!

 

A oni "wybadali" 8 minut.

 

Eine! Chwała Tobie za tą notkę. Jeszcze nigdy za ostatnie 5 lat nikt tak naocznie nie pokazał, że współczesna fizyka, to totalne manipulatorstwo.

 

A jak sobie poradzić z falsyfikacją twierdzenia o czasie rozchodzenia się grawitacji?

 

Dzisiaj nie powinno to przedstawiać żadnego problemu, gdyż inżynierowie potrafią już mierzyć interwały czasowe na poziomie femtosekund, a więc można wykonać takie doświadczenie, które ilustruje rysunek do tej notki.

 

Kula oznaczona literą "Z" symbolizuje Ziemię obracającą się dookoła Słońca. Kulę tą łączymy cienką żyłką z osią obrotu symbolizującą Słońce.

 

Natychmiastowy zanik Słońca symulujemy w ten sposób, że promieniem lasera przecinamy żyłkę.

 

Według mnie, kula natychmiast zmieni ruch obrotowy na ruch jednostajnie przyspieszony po linii prostej.

 

I na zakończenie wracam do tezy cytowanego powyżej komentatora. Twierdzi on, że natychmiastowości działania grawitacji nie da się zbadać, gdyż nie ma takiego zjawiska fizycznego, w którym materia mogłaby zniknąć natychmiast.

 

I trudno mu nie przyznać racji. Przecież nawet wybuch supernowej trwa jakiś czas.

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Technologie