Jest na Salonie taki jeden mistrz świata w wywoływaniu efektu wymiotnego swoimi tekstami i komentarzami, w których on przedstawia sylwetki znanych jemu ludzi.
Gdy ostatnio napisał tekst beatyfikacyjny o profesorze Maurinie, to wywołał u mnie natychmiastowe ciepłe skojarzenia o mojej nauczycielce matematyki Jadwidze Smelkowskiej.
Już chciałem wykrzyknąć, że nie tylko ja miałem szczęście spotkać na swojej drodze wspaniałych ludzi, ale natychmiast moje receptory zostały zablokowane łyżką dziegdziu, czyli autorskimi komentarzami samego "jednego mistrza świata":
czyli nie nazywa się matematyki - fizyką [jak niektórzy na salonie lubią czynić], ani fizyki-matematyką.
Opisujmy ludzi przynoszących dobro ,a wtedy zabraknie miejsca na portalu dla promocji ludzi niosących zło
Zupełnie tego faceta nie rozumiem. Przecież normalny czytelnik przyczepi te wtrącenia do samego Maurina, a notkę poświęconą jemu uzna za próbę brązowienia postaci.
Aż żal tego matematyka. Tyle lat hodować na własnej piersi takiego faryzeusza!
P.S.: A jak sprytnie przemycił w tekście teologię. Sam Lucyper nie powstydziłby się takiego majstersztyku.
Inne tematy w dziale Technologie