W styczniu 2009 r., a więc prawie 5 lat temu, w Moskwie przeprowadzono unikalny eksperyment. Jego autorem był rosyjski uczony, prof. Bazijew, odkrywca aktivetronu, cząstki elementarnej, nośnika elektrododatniego ładunku.
Polacy byli pierwszą nacją, która została o tym poinformowana, dzięki mojej ścisłej współpracy z prof. Bazijewem. Rosjanie i reszta świata mogła dowiedzieć się o tym epokowym wydarzeniu z Konferencji Prasowej Bazijewa w Interfax, Międzynarodowej Agencji Informacyjnej.
Reakcja świata nauki?
Histeryczna reakcja fizyków rosyjskich, którym dowiodłem, że fałszują rzeczywistość (opublikowałem odpowiedni tekst na Salonie24) i dość wyważone stanowisko profesora fizyki, kryjącego się pod pseudonimem Eine, sprowadzające się do tego, że dziwna jest reakcja rosyjskiego środowiska naukowego, które podjęło dyskusję ze zmyśleniami Szypowa, a zachowuje całkowite milczenie wobec Bazijewa.
Jest to tym bardziej dziwne, że Bazijew przedstawił rezultaty konkretnego eksperymentu, a Szipow epatuje naiwnych swoimi teoretycznym zmyśleniami, których z definicji nie da się sprawdzić eksperymentalnie.
Czy tylko Eine wypowiedział się na ten temat? Ależ nie. Była też chisteryczna reakcja amerykańskiego bawoła, reklamującego się na polsko-języcznych forumach w roli eksperymentatora. Nawet ja się dałem na to złapać.
Ponieważ z jego strony popłynęły na publikę różne zarzuty, więc byłem zmuszony wyjaśniać niektóre kwestie.
Pierwsza z nich dotyczyła rodzaju światła użytego w eksperymencie Bazijewa, a druga powtarzalności tego pomiaru.
Snafu, bo to on jest tym bawołem twierdził, że taki eksperyment przeprowadzono miliony razy i robi się go w każdym laboratorium fizyki.
Wielokrotnie prosiłem o wskazanie linku do chociaż jednego aksperymentu,w którym zmierzono prędkość przemieszczania się promieni monochromatycznych światła naturalnego w atmosferze. Oczywiście moje prośby pozostały bez reakcji.
Przeprowadziłem własne poszukiwania, znalazłem informacje o odpowiednim eksperymencie Younga i Forbesa (szkockich uczonych) i opublikowałem je na tym samym blogu, na którym informowałem o eksperymencie Bazijewa.
I oto, po prawie 5-ciu latach, bawół zaryczał jeszcze raz. Takimi wypowiedziami kompromituje on nie tylko siebie, ale i całą naukę, a w szczególności – fizykę.
Poniżej odpowiedni cytat wraz z moimi komentarzami (na niebiesko)
Tak, sprawdziłem dla pewności, Bazijew użył wysokociśnieniowej lampy rtęciowej, podał nawet typ,ДРШ-500. Czyli zmierxył predkośc światła technicznego!
Pięć lat potrzebował ten doświadczalnik na to, żeby do niego dotarło, jakiej lampy użył Bazijew w swoim eksperymencie. Nie informuje on jednak czytelników co to za lampa, jakim światłem świeci, ani też jaki jest mechanizm tego świecenia i czym on się różni od mechanizmu pracy lasera lub zwykłej żarówki.
Twierdził i jak pokazuje cytat, nadal jest przekonany o tym, że nie może być żadnej różnicy między światłem naturalnym, a technicznym.
I nie przychodzi do głowy temu zakutemu łbu, że nie ma problemu rodzaju światła. Przecież każdy normalny człowiek rozumie, że dany eksperyment należy przeprowadzić w dwóch wariantach: z wykorzystaniem lampy rtęciowej wysokociśnieniowej i porównawczo, z laserem.
To eliminuje dyskusją o rodzaju światła. Eksperyment rozstawi wszystkie kropki nad "i".
Przy czym Mu wyszło, że światło niebieskie ma prędkosć 248 000 km/s (zaokrągłam do pełnych tysięcy), a czerwone 164 000 km/s, czyli światło niebieskie ma mieć szybkośc równą 152% szybkości swiatła czerwonego.
Dobrze, że cytując wyniki eksperymentu nie sfałszował danych. Fizycy-dogmatycy bardzo bardzo to lubią.
Czyli rezultaty Younga i Forbesa w żadnym wypadku nie śwaidczą na korzyść teorii Bazijewa, bo ich wyniki sugerowały róznice rzędu 2%, a nie 52%!!!
Widzicie ten uśmiech hieny? Sam, manipulując faktami, wymyślił dziki argument i nie rozumie, że ten sposób myślenia kompromituje całą fizykę.
Optyka była zawsze w centrum zainteresowania fizyki, a eksperymenty polegające na pomiarze prędkości światła stanowiły diamenty w jej koronie. Pomiędzy tysiącami prac opisujących pomiar tej prędkości dla światła białego i światła laserów, z trudem można znaleźć jedyną publikację o pomiarze prędkości promieni monochromatycznych, tj o eksperymencie szkockich uczonych.
Gdy ja publikowałem infomację o tym eksperymencie w kontekście eksperymentu Bazijewa, to kierowało mną to samo ździwienie, które wyraził Eine, gdy dziwił się stanowisku rosyjskiego naukowego środowiska wobec eksperymentu Bazijewa.
Snafu twierdzi, że eksperyment Younga i Forbesa nie świadczy na korzyść eksperymentu Bazijewa i nie przyjdzie mu do głowy, że nikt nie rości sobie takich pretensji.
Zadajmy temu bawołowi z uśmieszkiem hieny jedno zasadnicze pytanie:
A świadczy-li ten eksperyment o tym, że STW Eisnteina to bred pijanego na pustyni?
Na coś się musi taki oficjalny fizykalista zdecydować. Przecież ja o tym pisałem, gdy cytowałem eksperyment Y-F. Nie to było dla mnie dziwne, że szkoccy uczeni otrzymali taki wynik, a to, że cała fizyka zwariowała na punkcie STW z jej aksjomatami, a nikt nie potwórzył eksperymentu Y-F.
Zatem, rezultaty Younga i Forbesa świadczą najwyżej o tym, że Bazijew coś straszliwie poknocił.
Zgoda. Jeśli Bazijew coś poknocił, to ci wszyscy, którzy zyli w czasach Younga i Forbesa i aż do dzisiejsza dnia, łącznie ze Snafu, i jednocześnie nazywają siebie fizykami, ewidentnie coś schrzanili.
Jak można było przez 160 lat nie sprawdzić eksperymentu Y-F?
Jak można do dzisiaj udawać, że eksperymentu Y-F nie było.
Jak można było oficjalnie forsować teorię względności Einsteina z całkowicie idiotycznymi aksjomatami, wiedząc o tym, że w archiwum nauki leży raport z eksperymentu Y-F?
Kto on, amerykański bawół z uśmieszką hieny, który myśli tak idiotycznie i próbuje to swoje idiotyczne myślenie zaszczepić na polski grunt.
A gonić takiego w szyję. Gonić takich, którym 5-ciu lat nie wystarcza na uważnie przeczytanie i zrozumienie jednego dokumentu.
Inne tematy w dziale Technologie